Trafny wybór – Joanne Kathleen Rowling
Wydawnictwo Znak , 2012 , 505 stron
Literatura angielska
Nie zdziwiło mnie to, że książkę wypatrzyłam u mojej zaprzyjaźnionej młodzieży. Na pewno sięgnęła po nią prawem serii – pomyślałam – bo jak się poznało cykl z Harrym Potterem, to potem z ciekawości sięga się po każdą kolejną, nawet jeśli jest napisana dla dorosłych. Przynajmniej takie zapewnienie zobaczyłam na okładce:
Młodzież przeczytała, wyraziła częściowy zachwyt i pożyczyła mi. Ja również byłam zachwycona w połowie. Jak się potem dowiedziałam, podczas wspólnej rozmowy na jej temat, nasza aprobata i zastrzeżenia pokrywały się idealnie.
Zacznę od zachwytów.
Autorka bezspornie potwierdziła swoją moc budowania wielopłaszczyznowej opowieści i konstruowania misternej historii z przesłaniem. I faktycznie zaczęła ją, jak powieść dla dorosłych (przynajmniej na początku miała takie silne postanowienie) od bardzo nośnego i traumatycznego wypadku dla wszystkich mieszkańców miasteczka Pagford – pozbawiła życia ich radnego. Wokół tej śmierci, a właściwie osoby, która zostawiła po sobie wolne miejsce w radzie, gdzie teraz gotówka kapała na puste krzesło, nie natrafiając na niczyje kolana, powolutku (momentami zdecydowanie za wolno, ale o tym potem) stworzyła perfekcyjną sieć intryg zbudowaną przez osoby związane uczuciami miłości, przyjaźni, ale i nienawiści do zmarłego. Ukazała przy tym spektrum postaw i mechanizmy ich powstawania, ujawniania oraz przejawiania. Stworzyła atmosferę fałszu, w której dominowały zaprzeczanie, niedomówienia, tajemnice i przeinaczenia. Połączyła te elementy perfekcyjnie, prowadząc akcję fabuły do tragicznego końca dla wszystkich bohaterów powieści, dając czytelnikowi pod rozwagę jedną myśl – nic, co robisz i mówisz, dobrego lub złego, nie pozostaje bez skutku dla ciebie, twoich najbliższych, a nawet obcych ludzi. Z podkreśleniem, że cierpią najbardziej bezbronni i niewinni w społeczeństwie czyli dzieci.
I tutaj przejdę do zastrzeżeń.
A właściwie polemiki z przytoczonym wyżej hasłem, które dla mnie jest prawdziwe tylko częściowo. Powiem więcej – powieść z czasem zaczęła wyraźnie nabierać cech literatury skierowanej do młodzieży, nawet jeśli autorka uczyniła to nieświadomie. Widać, jest to silniejsze od niej. Świetnie zna psychikę młodego człowieka, potrafi odtworzyć jego myśli i emocje, przelewając je na odbiorcę i może dlatego z czasem to nastolatkowie przejmują w powieści główne role, nakręcają akcję i wyznaczają kierunki fabuły, by stać się jej najsilniejszym akcentem i najbardziej widocznym aspektem. Powieść kończy się tak, jakby głównym bohaterem nie był zmarły radny i jego puste miejsce, ale tak, jakby była opowieścią o nastoletniej Krystal. To dlatego ta część historii, w której występują dzieciaki jest perfekcyjna. Poruszająca silnymi emocjami, ekshibicjonistyczna psychicznie, żywa przeżyciami, silnie ekspresjonistyczna, a przez to angażująca mnie w opisy scen. Na tym tle fragmenty z dorosłymi są bardzo powierzchowne, nieciekawe, nieangażujące, momentami irytujące, nieemocjonujące, pozostawiające mnie w roli biernego obserwatora, który zaczyna się powoli nudzić, żeby nie użyć tutaj złośliwie określenia samej autorki – były „czczym gadaniem”. Miałam wrażenie, że pisarkę poniosło na fali słowotoku, rozciągając opis świata dorosłych do granic możliwości, w którym nie pije się herbaty (a tym bardziej żłopie czy siorbie) tylko sączy i upija łyk. Cierpliwość często kończyła mi się w momencie napotykania licznych dygresji ujętych w nawiasach nie do ogarnięcia wzrokiem, a tym bardziej jednym tokiem myśli. Bo to nie były przyzwoite, porządne dygresje. Gdzie tam! To były te z klasycznego poematu dygresyjnego, w którym tekstu jest mniej niż samych wtrąceń, a wątek gubi się po jednej kartce rozpasanej dygresji, której końca nie widać i daleko jej jeszcze do niego!
To byłaby świetna powieść współczesna dla młodzieży, gdyby zminimalizować świat dorosłych do tła świata nastolatków. I właściwie taki kształt przyjmuje powieść pod koniec tej historii, nabierając tempa i mocy emocjonalnego angażowania. Autorka nie ucieknie od swojej „specjalizacji”, w której jest mistrzynią. I to, jak udowodniła, bez względu na rodzaj powieści – fantasy, współczesna czy społeczno-obyczajowa. Powieści dla dorosłych niech zostawi innym, lepszym od siebie w ukazywaniu mechanizmów psychologiczno-społecznych wśród ludzi. I wcale nie mam tutaj na myśli autora zagranicznego, ale naszą Ewę Ostrowską, która jest dla mnie niekwestionowaną królową tego typu opowieści, chociaż dla dzieci i młodzieży również pisała. Po jej Owocu żywota twego czuję emocje do dziś. Po J.K.Rowling zapamiętam jedno – królowa powieści owszem, ale jednak tylko dla młodzieży.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Tagi: książki w 2013
Dodaj komentarz