Spalona żywcem – Souad , przy współpracy Marie-Thérèse Cuny
Przełożyła Ewa Cieplińska
Wydawnictwo Świat Książki , 2004 , 181 stron
Literatura szwajcarska
Moja pamięć uleciała wraz z dymem tego dnia, kiedy spadł na mnie wielki ogień.
Ogień bolesny fizycznie i psychicznie, który sprawił, że autorka wspomnień z trudem opowiedziała swoją tragiczną historię. Początek której zaczynał się gdzieś w maleńkiej, malowniczej wiosce położonej w Jordanii. W miejscu, gdzie rytm dnia wyznaczał wschód i zachód słońca oraz sezony zbioru owoców i warzyw, a życie mieszkańców regulowały zwyczaje, obyczaje i tradycja przekazywane z pokolenia na pokolenie. Gdzie, jeśli ojciec lub matka mówią do syna: „Twoja siostra zgrzeszyła, trzeba ją zabić…”, zrobi to dla honoru, bo takie jest prawo. Prawo ustalone tylko i wyłącznie przez mężczyzn. Prawo zbrodni honorowej usankcjonowanej w jordańskim prawie dwoma paragrafami precyzującymi karę za morderstwo – sędziowie mają być wyrozumiali dla mężczyzn, którzy dopuścili się zbrodni honorowej.
Tego bezwzględnie praktykowanego zwyczaju doświadczyła autorka tych wspomnień.
Z jednej strony pięknych, bo opisujących codzienne życie wiejskiej rodziny odmierzane pogrzebami, zbiorem plonów, chorobami, ślubami, pracą w domu, gospodarstwie i na polu, a z drugiej strony przerażających skrajnie silnym ostracyzmem społecznym, stojącym na straży honoru mężczyzny, rodziny i wsi. Aby to ostatnie zjawisko zrozumieć, musiałam zapomnieć o pojęciu mojej normalności, bo w moim pojęciu myśl, że rodzice lub bracia mogą zamordować swoją własną córkę lub siostrę tylko dlatego, że się zakochała, może wydawać się jakąś paranoją, czymś w co nie da się uwierzyć… A dla Souad to była norma. Śmierć była taką samą karą jak sadystyczne bicie, zakaz jedzenia, golenie głowy i przywiązywanie do barierki w stajni na noc. Za wszystko. I nie trzeba było dowodów. Wystarczyła zwykła plotka. Dla mnie zwykła. Dla Souad śmiertelna. Słuchałam opowieści autorki, która wprowadziła mnie w świat dzieciństwa dziewczynki, a potem młodej kobiety, by dowiedzieć się, dlaczego żadna z nich nigdy nie powiedziała, nie mówi i nie powie – nie! Dlaczego akceptują one wszystko w naturalny sposób. Nie przychodzi im do głowy żadna myśl o buncie? I ujrzałam świat niewolnicy ograniczony fizycznie i mentalnie do domu i podwórka, analfabetki przez całe życie, bez jakiegokolwiek punktu odniesienia i orientacji swojej sytuacji, poddanej swojemu ojcu, a potem mężowi, dla których jest o tyle wartościowa, o ile w pierwszym przypadku można ją korzystnie sprzedać przyszłemu mężowi, a w drugim rodzi chłopców. Jej wartość to bezwzględne posłuszeństwo, absolutna podległość i dziewictwo, o które dba cała rodzina i wieś. A samo małżeństwo to kontrakt i obowiązek seksualny dziewicy sprzedawanej przyszłemu mężowi. Miłość w tym świecie nie istnieje. Przynajmniej oficjalnie.
A co, jeśli jednak się zdarzy?
Bo zdarza się. I właśnie o takiej zakazanej miłosnej historii i jej strasznych konsekwencjach opowiada autorka. Ze szczegółami. O zauroczeniu, zakochaniu, potajemnych schadzkach, ciąży i zbrodni honorowej wykonanej na niej przez szwagra poprzez oblanie benzyną i podpalenie. Miała wtedy dziewiętnaście lat i była w ciąży. Cudem uratowana przez Jacqueline, szwajcarską działaczkę organizacji humanitarnej, dla rodziny umarła fizycznie, społecznie, na zawsze.
Zbrodnia honorowa to problem wielu krajów na Bliskim Wschodzie i w Azji, który istnieje również w Europie wśród emigrantów o czym czytałam w Córkach hańby Jasvinder Sanghery. Mało się o nim mówi, bo ofiary rzadko przeżywają, a jeśli już im się to cudem uda, to boją się dokończenia wyroku. Do końca życia są zmuszone ukrywać się, aby ich mordercy nie mogli ich odnaleźć, w najdalszych zakątkach naszego globu. Bo zabójcy ciągle szukają. Zwłaszcza, gdy dowiedzą się, że większość stowarzyszeń humanitarnych nie ma prawa zajmować się tymi kobietami, bo są to przypadki indywidualne, „kulturowe”! Jeśli się wie, że w rodzinie Souad niepożądane dziewczynki tuż po porodzie zabijało się, jej siostra została uduszona kablem telefonicznym, a jej własna matka podczas odwiedzin w szpitalu próbował ją otruć, to zrozumie się odwagę tej kobiety, która przestała milczeć. Mówi o tym na spotkaniach i pisze. Przy ogromnym wsparciu Jacqueline, która również zabiera głos w tych dramatycznych wspomnieniach, uzupełniającej historię dziewczyny i ukazującej swoją rolę w niej od strony cudzoziemki.
Zastanawiam się, czy mam prawo oceniać społeczeństwa, dla których czas zatrzymał się kilka wieków temu, które istnieją bez cywilizacji Zachodu od zawsze, dla których wyznacznikiem życia i siłą istnienia jest tradycja i wreszcie, dla których ingerencja w ich sposób życia byłaby wręcz rewolucją z nieprzewidywalnymi skutkami społecznymi? Z drugiej strony, czy wolno mi zostawiać te kobiety samym sobie w świecie mężczyzn, w którym sama ich płeć jest nieszczęściem, przekleństwem i klątwą?
Naprawdę nie wiem, jaka jest odpowiedź.
Czuję bezsilność, mimo że po tak okrutnej, a momentami wręcz drastycznej opowieści, silnie działającej na mnie emocjonalnie i obejrzeniu takich drastycznych obrazów w Internecie,
powinnam zająć określone stanowisko. Jednak nie potrafię sobie po tych wspomnieniach jednoznacznie i stanowczo odpowiedzieć na oba pytania. Ale wiem jedno – po takich historiach uświadamiam sobie, w jak pięknym i cudownym miejscu na Ziemi, dane mi jest żyć.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna
Tagi: literatura szwajcarska
Dodaj komentarz