Rzym: wędrówki z historią w tle – Bożena Fabiani
Wydawnictwo Naukowe PWN , 2018 , 527 stron
Literatura polska
Zabytkowy Rzym to miasto ruin, podziemi, kościołów i pałaców.
Tak twierdzi autorka i wie, co mówi, bo mieszkała w nim i ukochała go. I jeśli już chodzić po Rzymie, to na pewno z tą przewodniczką. Uwielbiam podążać za jej myślami, błądzić razem z nią po ścieżkach historii, bez względu na tematykę, formę opisu czy pryzmat spojrzenia. Czy są to epoki w sztuce jak Antyk w malarstwie XV-XXI wiek, czy temat przekrojowy jak Stary Testament w malarstwie i Biblia w malarstwie, idę z moją przewodniczką i nigdy nie żałuję czasu z nią spędzonego. W tej pozycji zapowiedziała we wstępie jej odmienność od dotychczas mi znanych. Chciała pokazać Rzym, ale jej Rzym. Pragnęła napisać o nim piękna opowieść, niepodobną w charakterze do bezdusznych i nudnych przewodników.
I udało się jej to!
Było, owszem, miejsce na konieczne informacje, ale i czas na wspomnienia związane z pobytem w Rzymie, na chwile refleksji i skojarzeń, na przytaczanie krótkich dialogów związanych z oglądanym zabytkiem lub widokiem, momenty na rozmyślania, dociekania i własne śledztwa wątków historycznych, które uwielbiałam, bo były zawsze ciekawe w swojej dygresji.
Ale przede wszystkim były emocje!
Te z półki grozy przeżywane w podziemiach i te z półki zachwytów nad pięknem i urodą takich miejsc, jak Colle Oppio czyli Wzgórze Opium.
I nie o zabytki tutaj chodziło, ale raczej o atmosferę miejsca, na którą między innymi się składały, dzieląc się czarem chwili – Nie wiem skąd się ta nazwa wzięła, ale mnie osobiście bardzo pasuje, bo kiedy przed laty tu trafiłam, nieomal prosto z pociągu, bo jeszcze w dniu przyjazdu, i kiedy po raz pierwszy znalazłam się w alei wśród pinii, palm, dziwnych ruin i z cudownym widokiem na Koloseum, czułam się jak pod wpływem jakiegoś narkotyku. Właśnie włączano światła w szeregu biegnących w dal białych kul u szczytu latarni, nad głową miałam pogodne granatowe niebo ze srebrną tarczą księżyca, i ta cisza, i światło, sceneria jak w teatrze – szłam jak we śnie. Takich opisów nie uświadczę w encyklopedii i przewodnikach.
A było ich mnóstwo w piętnastu wędrówkach.
Każda inna, bo nie tylko topograficzna szlakiem kościołów, pierwszych apostołów i świętych, architektury sakralnej czy bazylik, ale również podróże w czasie od antyku do baroku z dygresjami (a jakże!) współczesnymi i między ludźmi tamtych czasów, ich obyczajów, stylu życia i tworzonych dzieł. Każda gęsta od informacji, bo sam Rzym to nie jest zwyczajne miasto, to zjawisko kulturowe, wiążące wszystkie epoki i przechowujące ich dziedzictwo w każdym jego zakamarku, zaułku, murze, obrazie, cegle, ziemi – zapewnia autorka – tak jest w całym Rzymie – tu każda rzeźba, każdy kamień mają coś do opowiedzenia, wystarczy obrócić płytę nagrobną, czy schodek, zdjąć stara dachówkę, a już wyziera odległa historia. Przemawia nawet dziurka od klucza, ukazując inną perspektywę widzenia otoczenia.
Mimo tego natłoku informacji i problemu wyboru tych najbardziej istotnych, udało się autorce odtworzyć chronologicznie historię pierwszych chrześcijan i kolejnych pontyfikatów papieży poprzez sztukę i architekturę, w których ją utrwalano. Uwielbiałam, wiedziona ciekawością, zaglądać do wnętrz budynków i patrzeć oczami autorki na ich urodę i czar
oraz szczegóły je budujące.
Można było dostać oczopląsu, oglądając liczne zdjęcia ilustrujące tekst.
Mogę sobie tylko wyobrazić zachwyt odbioru bezpośredniego. I była taka jedna wędrówka, w której słów zabrakło, a którą wypatrzyłam w spisie treści, czekając na nią z niecierpliwością.
To katakumby!
Bo Rzym to również podziemna nekropolia, a historia jej powstania, grabieży, niepamięci i ponownych odkryć, była sama w sobie fascynująca, utwierdzając mnie w przekonaniu, że Rzym to również prawdziwe miasto dziwów, tu stale legenda przeplata się z historią. Gdzie podczas renowacji niepewny przekaz okazuje się faktem, a fakt – mitem. Odniosłam również wrażenie, że Rzym to też największe i najbogatsze źródło relikwii i „pamiątek starożytności” nie zawsze legalnie wywiezionych i rozsianych po całym świecie. W tym również w Polsce, a których dzieje z zaskoczeniem śledziłam wraz z autorką tak samo ciekawych, jak sam Rzym. Żeby go dobrze poznać, trzeba by było w nim zamieszkać. Jednak dla tych, którzy tego nie planują, a mają w perspektywie tylko kilka dni na zwiedzanie, autorka przygotowała niespodziankę umieszczoną w aneksie – Miniprzewodnik: Rzym w sześć dni. Zawarła w nim propozycje sześciu tras z możliwością ich modyfikacji.
Warto autorce zaufać i skorzystać!
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Podróżnicze
Tagi: historia europy
Dodaj komentarz