Pod pierzyną – Marian Keyes
Przełożyła Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Wydawnictwo Zysk i S-ka , 2004 , 232 strony
Seria Kameleon
Literatura irlandzka
Oto ona!
Absolwentka prawa, księgowa i alkoholiczka, która bała się wejść w świat dorosłych, ale gdy tylko się w nim znalazła – zawojowała go! Zdobyła serca czytelniczek powieściami, które pisała sama, w zaciemnionej sypialni, w piżamie, jedząc banany, na laptopie leżącym na poduszce.
To nie charakterystyka głównej bohaterki w powieści.
To realna osoba, irlandzka pisarka, a zarazem autorka nietypowej dla siebie formy literackiej – felietonów. Sama Marian Keyes, która na swoim koncie ma kilkadziesiąt powieści obyczajowych. Odkryłam ją niedawno, czytając Kobietę, która ukradła moje życie. To dzięki tej przygodzie czytelniczej sięgnęłam po kolejny tytuł, a tu taka niespodzianka! Nie beletrystyka, a publicystyka. I to jaka!
Autobiograficzna!
Mogę powiedzieć, że felietony to życie w odcinkach autorki o różnorodnej tematyce, które trafnie ujęto w podtytule książki.
Wszystkie przypadki, szczęścia i nieszczęścia ubrane w krótkie, szczere felietony opisują sytuacje, które wydarzyły się naprawdę, często inspirujące pomysłami do wykorzystania w powieściach. W większości pełne humoru słownego i sytuacyjnego z odrobiną absurdu i dużej dawki ironii napisane w latach 1997-2001 i w większości publikowane w irlandzkich czasopismach. Te niepublikowane mają swoją premierę właśnie w tym wydaniu i, co ciekawe, raczej są poważne. Pokazują aspekty życia, których autorka nie bagatelizuje humorem. Wręcz przeciwnie – komentuje krytycznie. Tak jest w przypadku wojny wietnamskiej i tak też w przypadku bardzo intymnego felietonu opisującego jej uzależnienie od alkoholu i walce z nim pod wiele mówiącym tytułem Zalani to inny kraj, panują tam inne zwyczaje.
To świetne źródło bardzo prywatnej wiedzy o pisarce dla fanek, ale też obraz zwykłej/niezwykłej kobiety, która potrafiła się zagubić w życiu i w nim odnaleźć, czując stale wyniszczającą niepewność na każdym etapie życia, a zwłaszcza (kto by pomyślał!) na etapie bycia pisarką. Kobiety tak bardzo przypominającej każdą z nas, jej czytelniczkę, z którą można się w wielu aspektach utożsamić, znaleźć wspólny punkt w poglądach, upodobaniach, nawykach, postawach, zaletach i wadach. Mój punkt styczny to dwie skrajności – miłość do butów, których nam, Imeldom, nigdy mało (polecam zamieszczony test sprawdzający stopień tego uzależnienia) i nienawiść do jazzu, którą autorka wyjęła mi prosto z umysłu, pisząc – Nienawidzę jazzu i przyznaję się do tego bez bicia. Po prostu go nie rozumiem. Nienawidzę jego nieprzewidywalności, całego tego improwizowania bez umiaru. Chciałabym wiedzieć, gdzie chór? Co złego w rytmie? Chcę czegoś, do czego mogę przytupywać i nie robić jednocześnie wrażenia, że wysyłam sygnały Morse’em. Kobiety, od której można uczyć się, jak rozwiązywać, pokonywać, omijać, a najlepiej dystansować się od problemów, które nas nie omijają, poprzez humor. Autorka posiada rzadki dar zamieniania zwykłego zdarzenia w skrzący się humorem gag. Aż żal, że nie przytrafił się mnie, a raczej, że nie posiada się zdolności widzenia sytuacji inaczej albo mniej katastrofalnie.
Czy można nauczyć się tego dzięki felietonom?
Nie wiem, ale wiem, że warto spróbować, żeby się tego dowiedzieć. Wystarczy zacząć w sytuacji kryzysowej od pierwszej myśli – jak widziałaby to (tu można wstawić dowolne określenie wydarzenia, problemu, zjawiska, katastrofy) Marian Keyes?
A nuż okaże się, że ten dar jak najbardziej posiadamy!
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Tagi: literatura irlandzka
Dodaj komentarz