Pocałunek o północy – Lara Adrian
Przełożyła Monika Wyrwas-Wiśniewska
Wydawnictwo Amber , 2010 , 351 stron
Cykl Rasa Środka Nocy ; Tom 1
Literatura amerykańska
Zaprzyjaźnione ze mną nastolatki, w ramach rewanżu za polecanie i podsuwanie im ciekawych książek dla młodzieży, przyniosły mi tę oto pozycję. Wewnętrznie skrzywiłam się, bo ten „pocałuuuunek” i jeszcze „o półnoooocy” skojarzył mi się z wampirzą falą o średniej normie zdolności porwania i zatracenia się czytelniczego, bo wszystko już było, ale wzięłam. Jakżeż mogłabym odrzucić dar serca i zaufania w dzieleniu się swoim intymnym światem wyobraźni?! Jak się potem okazało bardzo i dosłownie intymnym.
Historia, tak jak przypuszczałam, zaczęła się jak dobry w swoim schemacie thriller z tajemniczymi wampirami w roli głównej i nie taką zwykłą śmiertelniczką Gabrielle, bo będącą Dawczynią Życia. Kobietą wyjątkową, bo zdolną urodzić wampirowi dziecko, która oczywiście poczuła przyciągający, mroczny, a przez to nieodparty urok jednego z nich, Lucana. I tak sobie powolutku wkraczałam w nocną porę ichniego „dnia”, w której mogli funkcjonować i w początek wzajemnego zafascynowania, aż do strony 46. I dokładnie w tym miejscu, w tym momencie fabuły wróciłam gwałtownie do mojej jasnej rzeczywistości. Zrobiło się nagle oślepiająco widno, tekst druku ujrzałam wręcz zogniskowany w świetle reflektora, ogarniającego i podkreślającego opis… seksu oralnego! Baaaardzo szczegółowego – dodam dla ścisłości wytłumaczenia mojego zaskoczenia.
Byłam zdruzgotana!!!
Nie! Nie treścią, ale po pierwsze swoim archaicznym wyobrażeniem na temat tego, co czytają i o czym chcą czytać dziewczyny. Dotarło do mnie, że przecież one już skończyły 18 lat i takie cykle jak Błękitnokrwiści czy Szeptem czytają na deser, a danie główne to rasowy romans erotyczny. A po drugie błyskawiczną akcją konsumpcji znajomości głównych bohaterów już na początku powieści. Zaczęłam się poważnie zastanawiać czy nie zakończyć tej przygody, bo czym jeszcze autorka mogłaby przykuć moją uwagę przez następne 300 stron (to lepiej poczytać Kamasutrę), skoro tajemniczość wampirów i ich przyciągającą moc zdemaskowali i zdeprecjonowali mi autorzy Zmierzchu i filozofii, a erotyczne „ między ustami a brzegiem pucharu” skurczyło się spazmatycznie (dosłownie w wykonaniu Gabrielle i w przenośni) do pierwszych, kilkudziesięciu stron?
A jednak!
Jak się okazało, pożądanie fizyczne to nie wszystko, co może zaoferować dobra opowieść. Było jeszcze pożądanie psychiczne i uczucia do uwiedzenia. Sprawić, by dziewczyna oddała się fizycznie nie było dla wampira sztuką, wszak miał ich za każdym rogiem na chętne pęczki, ale sprawić, by Gabrielle go pokochała stanowiło wyzwanie ogromne, na miarę jego uroku, jej oporu, jego niezdecydowania, jej notorycznych wahań i w tym rozhuśtaniu bardzo erotyczne. Zakocha się czy nie, zostanie jego partnerką na całe życie czy nie, posiądzie jej duszę czy nie i wreszcie skonsumują swój związek według ceremonii nocy z wampirem czy nie?
Oto są pytania na miarę wampirzej literatury i jego czytelniczek! Hamlet i jego rozterki chowają się! I śmiejąc się sama z siebie dodam – wśród nich i mnie!
To co mnie spodobało się w tej historii najbardziej to stworzenie charakterystycznych postaci głównych bohaterów – Lucana, Rio, Nicolai, Dantego, Conlana, Gideona i Tegana. Każdy z nich wspólnie tworzących rodzinę wojowników walczących ze Szkarłatnymi, wampirami ogarniętymi przez nałóg ludzkiej krwi, a w rezultacie zabijających ludzi, miał nie tylko charakterystyczny (nie muszę dodawać, że nieziemski, mięśniowy efekt jak po pięciu latach pracy w kamieniołomie lub na siłowni i w esy floresy naturalny tatuaż na skórze) wygląd, ale i wyróżniającą się osobowość, jakiś talent oraz własne, prześladujące go demony. Choć żaden nie był specjalnie wrażliwy. Takie zimne dranie, które kobiety uwielbiają tylko na początku znajomości, a o co mają później pretensję do mężczyzny przez resztę wspólnego życia. Ale to już taki drobny, nieistotny szczegół w doborze naturalnym. Najważniejsze, że Lucan spodobał się Gabrielle ze wzajemnością. Mnie natomiast zaciekawił małomówny, skryty, wiecznie nieobecny, cyniczny, nieprzewidywalny, irytujący towarzyszy i nienawidzący Lucana, Tegan. I tutaj ci od Zmierzchu i filozofii mieliby dużo niepochlebnych uwag pod moim (i mnie podobnych czytelniczek) adresem, ale wara im do mnie i moich książek! To ja będę sobie kiedyś żyć z nienormalnie ciekawym wampirem, a oni z normalnie nudnym mężczyzną! Niestety, ku mojej rozpaczy, więcej dowiem się o tym najbardziej nieuchwytnym wampirze dopiero w czwartym tomie cyklu, ponieważ każda z kolejnych jego części jest opowiadana z punktu widzenia historii (oczywiście miłosnej, jak to ona chce a boi się, a on nie boi się i udaje nieczułego brutala) jednego wampira wchodzącego w skład rodziny.
Kiedy więc już przeczytałam ten paranormal romance dla dorosłych, ochłonęłam z zaskoczeń i zadziwień nad treścią i nad sobą, przemyślałam sobie wszystko i poukładałam, zatęskniłam za Teganem (heh!), wtedy… kupiłam kolejne trzy tomy!
Oddając książkę dziewczynom, pochwaliłam się tak od niechcenia i mimochodem (specjalnie zarzuciłam haczyk), że kupiłam kolejne części. Dwa razy powtarzać nie musiałam, ale za to musiałam się naczekać na ich powrót i mojego Tegana, oj musiałam, umilając sobie upływający czas gorączkowymi dyskusjami na ich temat w nieformalnym klubie miłośniczek cyklu Rasy Środka Nocy.
Ale za to… teraz ja!
A tutaj obejrzałam sobie amerykański klip promujący cykl. Mogli bardziej się postarać.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Romans
Tagi: książki w 2011
Dodaj komentarz