Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Piękna Bestia – Alberto Vázquez-Figueroa

21 marca 2019

Piękna Bestia: opowieść seksualnej niewolnicy jędzy z Belsen – Alberto Vázquez-Figueroa
Przełożyła Joanna Studzińska
Wydawnictwo Bellona , 2014 , 212 stron
Literatura hiszpańska

Opowieść stylizowana na dokument.
Tak określiłabym roboczo tę pozycję, w której do znanego wydawcy hiszpańskiego, Maura Balaguera, zgłasza się prawie dziewięćdziesięcioletnia Andaluzyjka Violeta Flores, podająca się za seksualną niewolnicę Irmy Grese. Nadzorczyni w niemieckich obozach koncentracyjnych znanej ze skrajnego okrucieństwa i sadyzmu na tle seksualnym stosowanego wobec więźniarek. Kompilacja jej czynów i wyjątkowej urody przysporzyły jej przydomków takich, jak „Blond Anioł”, „Piękna Bestia” czy „Suka z Bergen-Belsen”. Stąd tytuł książki.
Na tym etapie z nieufnością zaczęłam czytać relację z ich wspólnych spotkań przypominających trochę wywiad, częściowo luźne rozmowy, a trochę intymne i bolesne zwierzenia kobiety, która czytała książki przy lampie zrobionej z ludzkiej skóry. Zadałam sobie pytanie – skoro to nie jest literatura faktu, to w jakim celu autor wykorzystał kontrowersyjne informacje, by stworzyć hybrydę z faktów i fikcji literackiej, uwypuklając dodatkowo perwersyjność treści na okładce?
Biografię Irmy Grese znałam już z publikacji popularnonaukowej Daniela Patricka Browna pod identycznym tytułem – Piękna bestia. Miałam więc solidne podstawy do oceny zasadności wydania hiszpańskiej pozycji w takiej formie. Nie tylko z tego powodu podeszłam do niej z uprzedzeniem. Również z powodu mojego ambiwalentnego stosunku do publikacji przybliżających tematykę II wojny światowej. Z jednej strony doceniam starania współczesnych pisarzy, którzy poprzez powieść lub opowiadania opartych na faktach starają się dotrzeć do świadomości, sumień i emocji najmłodszych pokoleń, ale z drugiej strony razi mnie sztuczność, nadużycia, nadinterpretacje i zdarzające się niechlujstwo w przedstawianiu faktów i operowaniu pojęciami historycznymi. To z tych powodów chciałam do kosza wyrzucić Dziewczynę komendanta, nie przemówiły do mnie Skrzypce z Auschwitz i Lebensborn. A teraz miałam przed sobą wydanie, które sięgnęło po wątpliwej moralności wartości, by… No właśnie – po co?
Pierwszą odpowiedź otrzymałam od Violet. Ekscentrycznej staruszki z nieznikającym, sarkastycznym uśmieszkiem na twarzy, z lubością popijającą koniak i popalającą cygara, serwującą odreagowujący napięcie i stres humor noir w kontekście własnych przeżyć i tak sprytnie opowiadającą, że mogłam podpisać się pod spostrzeżeniami narratora – ta stara spryciara doskonale kontroluje tempo swojej opowieści i wie, kiedy zostawić go, niecierpliwie oczekującego na jej dalsze słowa. Polubiłam ją całym sercem. To ona, w którymś momencie, odpowiedziała mi, że pragnie pokazać ogrom okrucieństw, do jakich wtedy doszło, bo ostatnio namnożyło się takich, którzy starają się, żeby tamte wypaczenia nie zostały zapomniane, a nawet żeby powróciły, bo na ulicach wielu miast na świecie każdego dnia malowane są swastyki, nawołujące do powrotu „Pięknych Bestii”.
Drugą odpowiedź otrzymałam od Maura, który, przy okazji zastanawiania się nad wydaniem wspomnień Violety Flores, zaczął od kalkulacji biznesowych, a skończył na smutnej konkluzji – jak wydać w opłacalnym nakładzie ważną książkę z przesłaniem tak, by trafiła do odbiorcy zaczytanego w wampirach i wilkołakach? Wahał się i wątpił, żeby udało mu się osiągnąć taki nakład, opowiadając historię Pięknej Bestii, postaci z krwi i kości, choć ona była nieskończenie gorsza od najgorszego z wampirów albo potworów. Przecież ich barbarzyństwo nie mogło się równać z podłościami, których w ciągu zaledwie czterech lat dopuściła się piękna córka mleczarza z Wrechen. Co jest z ludzkością nie tak, że woli czytać o wyimaginowanych potworach, niż o rzeczywistych, istniejących w przeszłości i, co gorsza!, mogących pojawić się znowu? Realnie! Iluzjonistów wokół nas, takich, jak Hitler, jest przecież mnóstwo. A historia lubi się powtarzać! Był przerażony wnioskiem, że tak jak kiedyś b e z c z y n n o ś ć pozwoliła, by przemoc rozwinęła się poza wyobrażalne granice, tak teraz p r z y z w a l a n i e może spowodować, że któregoś dnia ludzkość znowu znajdzie się na skraju przepaści.
Te sprytnie ukryte myśli autora w rozważaniach bohaterów były odpowiedziami na moje pytania. Satysfakcjonujące mnie. Książka obroniła się. Ale nie tylko treścią. Autor tak prowadził rozmowy między bohaterami, bym z wątpiących reakcji i pytań Maura na informacje podawane przez doñę Flores potrafiła wyłowić kłamstwo i oddzielić fałsz od prawdy. Fakty od literackiej fikcji. Dzięki temu mogłam wyraźnie wyczuć „ostrzeżenie”, w którym momencie podawana wiedza niekoniecznie była prawdziwa, a którą można było złożyć na karb niepamięci kobiety czyli między bajki. Co wcale nie oznacza, że należy tej powieści ufać zupełnie, bo nie przekazanie rzetelnej wiedzy było jej głównym celem, ale przedarcie się przez pancerz obojętności na przeszłość (stąd odważny, ale przyciągający uwagę tytuł i jeszcze bardziej podtytuł) i wzbudzenie emocji w czytelniku. W konsekwencji – zmuszenie do zastanowienia się, do rozważań, pomyślenia, chęci poszerzenia wiedzy.
A we mnie książka wzbudziła wiarę w sens tworzenia „stylizacji dokumentów” i pewność istnienia pisarzy, którzy to potrafią. Autor z całą pewnością do nich należy.

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść historyczna

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *