Papusza – Angelika Kuźniak
Wydawnictwo Czarne , 2013 , 200 strony
Seria Reportaż
Literatura polska
Smutna i nostalgiczna wypowiedź…
Nie mogę napisać biografia lub opowieść o Papuszy. Cygańskiej poetce wyrzuconej poza nawias społeczności cygańskiej za zdradę gadziom ich zasad życia, słownika i wyrazów cygańskich publikowanych w jej tomikach lub opracowaniach o jej twórczości. Za złamanie zasad mageripen, niepisanego prawa obowiązującego wszystkich Cyganów, które wdychają z powietrzem od dziecka. Wrażliwej, skromnej artystce, która o sobie mówiła – Są poety, są wiersze śliczne, baśnie zachwycające, ale ja niczym nie jestem. Nauki żadnej nie posiadam, żadnej szkoły. Co może powiedzieć stara Cyganka podobna do prawdziwka zapomnianego w jesiennym lesie? Ja jestem dziewczyna biedna, spod krzaku. Nerwowa, duszę mam malutką. Jestem zwyczajny człowiek, może gorszy od wszystkich.
To takiej osobowości oddała głos autorka.
Miała trudne zadanie, bo Bronisława Wajs (tak nazywała się formalnie) już nie żyła. W dniu jej śmierci autorka miała dopiero trzynaście lat. Dotarła jednak do dokumentów, które pozostawiła po sobie i jej wierszy. Przesłuchała kilkanaście godzin nagrań filmowych i radiowych z różnych lat. Przeczytała wspomnienia notowane przez Papuszę w pamiętniku.
Listy pisane do odkrywcy jej talentu Jerzego Ficowskiego i wspierającego ją Juliana Tuwima. Przejrzała dokumentację medyczną i odszukała ludzi, którzy poetkę znali i pamiętali. To z tych skrawków utrwalonej przeszłości, okruchów historii losu, przebłysków myśli i pamięci wydobyła głos Papuszy. Oddając jej przewodnią rolę narratora, stworzyła opowieść o niezwykłej kobiecie o ponadprzeciętnej empatii, dobroci i wrażliwości na otaczający ją świat. Na ludzi i przyrodę, która dominuje w jej poezji. O „poetce przeklętej” potrafiącej przełożyć emocje na słowa i przelać je na papier, stawiając litery, które nauczyła się pisać i czytać sama. O Cygance, która miała dwa marzenia. Jedno prozaiczne – być szczęśliwą. Spokojnie żyć w świecie, pracować sobie, uczciwie. I jeszcze wolność mieć. Nie być zależne od jakichś wielkich zakrętasów. Tak jak kiedyś. Gdzie chciał, to pojechał, gdzie chciał, konika popasł. To było szczęście. A drugie niezwyczajne – pozostawić po sobie coś trwałego i pięknego. Oba pragnienia nie do pogodzenia. Nie do jednoczesnego, wspólnego zrealizowania. Spełniło się to drugie – pozostawiła po sobie wiersze.
Zapłaciła za to ogromną cenę.
Była nieszczęśliwa, napiętnowana i wykluczona przez Cyganów, żyła w ubóstwie i rozchorowała się psychicznie. Opowiadała jednak o swoim życiu bez nienawiści, obwiniania kogokolwiek (może tylko siebie za nauczenie się pisania liter), z wielką wyrozumiałością i nadzieją, że kiedyś na świecie zrozómieją że ja nic złego nie zrobiłam i nikomu nie zrobiłam żadnej krzywdy i nie staram się o to. Mówiła niezwyczajnie po polsku piękną, śpiewną prozą poetycką, silnie zmetaforyzowaną. (…) Jej mowa przypominała jakąś melorecytację pełną poetyckich przenośni związanych na ogół z przyrodą. Gdyby w tym momencie przy niej ktoś był i mowę jej zapisywał, bez trudu, mógłby zrobić z tego wiersze. – pisał o niej dziennikarz Zbigniew Morawski. A ona sama o swoim talencie – Nocą przychodzą do mnie gila, piosenki – mówi. Z lasu przychodzą. Zlatują się wesołe jak stado wróbli. Dręczą, dzwonią, wołają. Raz śpią ze mną, a raz spać nie dają. Między jedną a drugą słyszę cygańską muzykę, skrzypki, arfy, gitary, kastalety. I ja wtedy tańczę. Tańczy Cyganka jak liść na wietrze, jak dym z ogniska, jak słońca promyk wesoły, gorący. To cała ona i cały jej świat.
To też brutalna historia Cyganów w Polsce.
Na tle jej losu rozgrywał się dramat narodu mordowanego i zsyłanego do obozów koncentracyjnych z nie mniejszą zajadłością i nienawiścią niż Żydów. A potem tragedia skutków akcji „osiedlającej i produktywizującej ludność cygańską” w PRL, której konsekwencje dla psychicznej kondycji Cyganów tak dobrze opisał Martin Šmaus w powieści Dziewczynko, roznieć ogieniek. Przymusowych meldunkach, obowiązku szkolnego dzieci, zakazu wędrowania i przymusowej pracy.
O początku agonii wędrujących taborów zawartych w proroczych słowach Papuszy – Ja myślę, że za jakie trzy lata jak Pan Bóg da spokój, to wszystkie cygańskie tajemnice będą na wykładach. I będą Cyganie żyć jak uczciwi ludzie, choć przykro trochę z tym się pogodzić, bo człowiek się zżył i wyrósł wśród tego dziwnego życia […]. Ale pomalutku to wszystko zaginie, jedna tylko mowa zostanie i to gdzie nigdzie.
I stało się.
Pozostał tylko język, pieśni i nostalgia za dawnymi czasami. Żal za wolnością i podążaniem z taborem za głosem serca, o której pisał Jacek Milewski w Dym się rozwiewa. Tę tęsknotę za przeminiętym światem potęgowały piękne w swej prostocie zdjęcia Papuszy i Cyganów z lat 20. aż do lat 70. ubiegłego wieku ilustrujące tekst.
Jednego Papusza nie przewidziała, że część jej narodu będzie w przyszłości żyć na wysypiskach śmieci, o czym czytałam w reportażach Cyganie. Spotkania z nielubianym narodem Rolfa Bauerdicka.
Może i dobrze, że los przynajmniej tych widoków jej oszczędził.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
O Papuszy powstał film (polecam!), który został bardzo skrytykowany przez Cyganów, o czym przeczytałam w wywiadzie Don Vasyl: Jesteśmy zbulwersowani filmem Papusza.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Tagi: książki w 2017
Dodaj komentarz