Okręt – Adam Karczewski
Przełożył Marcin Osiowski
Wydawnictwo Oficynka , 2013 , 388 stron
Seria ABC
Literatura polska
Obecnie fan Jacka Higginsa, Roberta Ludluma i Toma Clancy’ego.
Takie zdanie przeczytałam o autorze w informacji umieszczonej na okładce. Tego typu deklaracje zawsze wzbudzają we mnie ciekawość i prowokują pytanie – naśladowca (udolny lub nieudolny) czy uczeń (odtwórczy lub kreatywny)? Żeby odpowiedzieć sobie na nie, niepewnie sięgnęłam po tę sensację, by potem pewną ręką przewracać kolejne kartki i z satysfakcją dobrze spędzonego czasu, zamknąć książkę. Ale sama odpowiedź na postawione pytanie nie była już taka prosta. Ujęłabym ją tak – i naśladowca, i uczeń, ale oba określenia w pozytywny znaczeniu.
Od najlepszych zaczerpnął wiedzę techniczną dotyczącą konstrukcji fabuły, sposobu narracji i prowadzenia wątków, by zaciekawić od pierwszej strony i przytrzymać moją uwagę do końca powieści. Całość więc ujął w klamrę dwóch scen rozgrywających się na tytułowym okręcie, połączonych nie tylko treścią, ale przede wszystkim jednym, tajemniczym wątkiem i ludzkimi ofiarami. Dzieli je wszystko pozostałe – czas, rodzaj okrętu i, z kilkoma wyjątkami, bohaterowie. Było wszystko to, co powinna zawierać dobra konstrukcja powieści sensacyjnej – prolog z wątkiem głównym ukrytym, ale powoli skupiającym wokół siebie wszystkie następujące po sobie wydarzenia, główny bohater próbujący te wątki ze sobą powiązać i wszystko wyjaśniające, ale trzymające do końca w napięciu, zakończenie. I na tym autor zakończył czerpanie wzorców od najlepszych.
Treść była w pełni efektem jego osobistej wyobraźni i wiedzy Polaka o historii własnego kraju nasączona miłością do Trójmiasta.
Wykorzystał komunistyczną przeszłość naszego państwa obfitującą w tajemnice wojskowe i wydarzenia niewyjaśnione do dnia dzisiejszego z tendencją do utrzymywania ich w takim permanentnym stanie. Na taką okrytą milczeniem sprawę, która wydarzyła się na okręcie podwodnym wiozącym tajemniczy ładunek w 1964 roku, natrafił oficer kontrwywiadu z Wojskowych Służb Informacyjnych Tomasz Tomasik. Dochodzenie do prawdy usłane kolejnymi trupami ostatecznie okazało się dla niego brutalną walką o własne życie, a wywiad rosyjski, dawniej wróg, zamienił się współcześnie w sojusznika w wyścigu z czasem i w rozgrywce ze wspólnym przeciwnikiem. Ale to jeszcze nie koniec. Autor poszedł dalej w swoim tworzeniu opowieści.
Przełamał schemat sensacji tworzonej tylko dla rozrywki.
Wprowadził element, który uwielbiam w literaturze rozrywkowej, a który zmusza mnie do innego spojrzenia i ostatecznie do zamyślenia się po wybrzmieniu ostatniego zdania. Skonstruował możliwy, prawdopodobny scenariusz kierunku rozwoju współczesnego terroryzmu. Twórca niedawno czytanego przeze mnie Raportu Millingtona, Martin ZeLenay, wskazywał na narzędzia – broń chemiczną lub biologiczną. Autor tej historii sięgnął po czynnik ludzki. A dokładniej do świata przestępczego, którego żądza władzy oraz rosnący zasięg wpływów biznesowych i personalnych wnikających w każdą warstwę struktury społecznej, może być przyczyną katastrofalnych skutków nie tylko dla danego państwa, ale i dla świata. Wystarczy jeden szemrany człowiek pragnący władzy państwowej.
Autor bawi i przestrasza, czerpiąc od najlepszych, ale będąc przy tym kreatywnym, tworzy własny, osobisty styl przekazu.
Polskiego pióra sensacji na dobrym poziomie.
Swoje wrażenia spisałam dla portalu Zbrodnia w Bibliotece.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Tagi: książki w 2014
Dodaj komentarz