Norma – Sofi Oksanen
Przełożyła Katarzyna Aniszewska
Wydawnictwo Znak , 2018 , 397 stron
Literatura fińska
Oczyszczeniem autorki byłam zachwycona!
Miała w sobie nutę pociągającej niepewności i czyhającego zagrożenia, którą określiłabym atmosferą thrillera. W przypadku tej powieści posunęłabym się w tym określeniu jeszcze dalej. Aż do powieści kryminalnej.
Bo była zbrodnia!
Nawet więcej niż jedna. To od pogrzebu jednej z ofiar rozpoczęła się opowieść. Chciałabym napisać o prawie trzydziestoletniej Normie, ale nie do końca tylko o kobiecie noszącej to imię. Myślę, że autorka nieprzypadkowo wybrała właśnie takie, próbując nadać światu jej wyborami i zachowaniem jakąś równowagę lub przynajmniej wskazać na brak tej normy. Standardu równości możliwości między mężczyznami a kobietami. Bo z jednej strony można odczytać tę powieść jako historię rodzinnej mafii, którą rządził senior rodu Lambertów, Max. To on decydował o kierunkach rozwoju biznesu opartego na handlu kobiecymi włosami, macicami i rodzącymi się z nich dziećmi, ukrytego pod działalnością zakładów fryzjerskich. To on wydawał wyroki mentalnej lub fizycznej śmierci na niepokornych, nawet jeśliby miała to być jego żona, syn lub córka. Matka Nory, której pogrzeb rozpoczął powieść, taką ofiarą była, chociaż oficjalnie popełniła samobójstwo, rzucając się pod pociąg w helsińskim metrze. Norma na własną rękę próbowała rozwikłać tę zagadkę. Dochodząc prawdy, musiała postępować bardzo ostrożnie, by nie tylko jej się to udało, ale również, by ochronić własną tajemnicę. Była odmieńcem, którego losów „innej” chciała oszczędzić jej matka, kierując do niej te słowa – Masz prawo wiedzieć, jak może wyglądać życie takich ludzi jak ty, masz prawo usłyszeć o niebezpieczeństwach, jakie inni napotykali na swojej drodze. Ta wspólna tajemnica była tym elementem całej historii, który wprowadzał otoczkę niezwykłości, nadzwyczajności, momentami nadprzyrodzoności, a jednocześnie prawdopodobieństwa tak charakterystycznego dla prozy autorki. To się w jej stylu przekazu nie zmieniło, chociaż temat obrała sobie tym razem bardzo współczesny i aktualny – biznes oparty na kobiecie i jej ciele. Zdiagnozowała go szczegółowo w powieści, sprowadzając do krótkiej, syntetycznej myśli podsumowującej, ujętej w trzech zdaniach – Ten, kto włada marzeniami, włada światem. Ten, kto rządzi włosami, rządzi i kobietami. Ten, kto kieruje ich płodnością, kieruje również mężczyznami. Ten kto zadowala kobiety, zadowala i mężczyzn; a ten, kto manipuluje ludźmi, którzy marzą o włosach i o dzieciach, jest ich królem.
„Król” Max Lambert był tylko fikcyjnym przedstawicielem rzeczywistej reguły w realnym świecie.
Pomimo upływu czasu i zmian na korzyść kobiet, ruchów emancypacyjnych i feministycznych, które wywalczyły równouprawnienie wobec mężczyzn, wprowadzenia tych samych praw i możliwości co mężczyźni, nadal – tłumaczyła matka Normie – nie czerpiemy z nich jednakowych korzyści. Oddajemy wszystko, co mamy, na materiały w przemyśle kosmetycznym, ciężko pracujemy, pozwalamy wykorzystywać nasze twarze, włosy, łona, piersi, a pieniądze, które nam się należą, jakoś ciągle lądują w kieszeniach mężczyzn. To oni przewodzą, posiadają, to oni kupują natychmiast każdą, ledwo prosperująca firmę.
Na diagnozie problemu autorka nie poprzestała.
Wskazała wyjście. Była nią Norma, matka Nory, córka Maksa – Margot i każda inna kobieta, której próba buntu nie udała się. Autorka, wykorzystując przekaz biblijny o sile Samsona mającej źródło w długich włosach, dokładnie w ten artefakt wyposażyła swoje bohaterki. Kobiety istniejące od zawsze, a które na przestrzeni wieków były uwieczniane chociażby w malarstwie tak, jak słynna muza prerafaelitów – Elizabeth Siddal, której postać autorka wplotła w fabułę. Norma miała być taka, jak ona.
Autorka wyposażyła je w moc przekazywaną z pokolenie na pokolenie. W siłę tkwiącą symbolicznie we włosach, które łączyły wszystkie kobiety w swoim dążeniu do wolności, do decydowania o własnym losie, do pracy na własny rachunek, do samodzielnego i niezależnego życia od nikogo. W każdej z nich tkwiła pramatka Ewa, która do nich przemawiała, dawała oparcie, podpowiadała, co czynić i wyznaczała kierunki postępowania. To dlatego prababka Normy, po której odziedziczyła tajemnicę włosów, miała na imię Eva, a bohaterki powieści „słyszały” jej głos, „rozmawiając” z nią. Ta nić porozumienia na granicy intuicji i zmysłów była tak cienka, a zarazem tak silna, jak włos.
Mogłabym zarzucić autorce, że była w tej powieści bardzo chaotyczna.
Jednak nie zrobię tego. Myślę, że to z jej strony celowy zabieg. Sposób oddania chaosu w głowie i mętliku w myślach kobiecych postaci, by ukazać ich ból zniewolenia, lęk, strach, brak poczucia bezpieczeństwa, nieustanne szarpanie się w klatce męskich, poniżających zasad, stałość zagrożenia i wszystkie negatywne emocje, którym musiały sprostać w walce o siebie i swoją rolę w rodzinie oraz społeczeństwie. Tę dynamikę rozedrganych myśli miała potęgować również naprzemienność głosu narratora zewnętrznego opisującego teraźniejszość Nory i głosu jej matki „zza grobu” odtwarzanego z pendrive’a, ujęta w dwunastu rozdziałach skandowanych wyliczanka od pierwszego do ostatniego – jeden, dwa, trzy…
Autorka ponownie zaskoczyła mnie!
Formą, sposobem i tematem przekazu, które zwolennikom klasycznej prozy mogą się nie spodobać, jednocześnie pozostając niezmienną w swojej charakterystycznej cesze – misternym budowaniu atmosfery tajemnicy i zagrożenia.
Potwierdziła, że jest oryginalną komentatorką ludzkiej rzeczywistości.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Książkę wybrałam spośród nowości księgarni Tania Książka.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Tagi: literatura fińska
Dodaj komentarz