Nie ma o czym mówić – Marta Szarejko
Wydawnictwo Amea , 2011 , 118 strony
Seria Krótkie Formy
Literatura polska
Treść tej książki skojarzyła mi się z pewną sytuacją.
Kiedyś nieopatrznie opowiedziałam koleżance, jak to w Poznaniu, na trasie do bankomatu i z powrotem, przy jednej z głównych ulic miasta, dosiadłam się do siedzącego na przychodnikowych schodach żebrzącego mężczyzny. Fakt, byłam zmęczona letnim upałem, ale to, co mnie szczególnie skłoniło do zatrzymania się, to jego interesujące zagajenie mnie. A dokładnie poruszony temat. Nie wiem, ile tam siedziałam, ale nie chciało mi się stamtąd ruszyć dalej, chociaż czas mnie ponaglał. Nie przytoczę treści naszej niezwykle wciągającej rozmowy, a właściwie bardziej jego monologu. Koleżanki też to nie interesowało. Nie była ciekawa, co usłyszałam, za to mocno zaczęła się zastanawiać nad moją poczytalnością, patrząc na mnie, jak na już zarażoną bezdomnością i alkoholizmem z podejrzeniem o AIDS. O dosiadaniu się do TYCH ludzi nawet sobie nie wyobrażała, bo (i tu użyję słów bohatera N.N. z książki) wszystko to pasożyty, tylko czekają, żeby naciągnąć na czas, na pieniądze, na uczucia.
Autorka tej książki nie posłuchała powyższych przekonań. Nie tylko przystanęła koło Wolfa z warszawskiego Placu Zamkowego, Zenka z częstochowskiego dworca, Marzenki z autobusu 106, Borysa z warszawskiej zajezdni autobusowej, Mateusza z olsztyńskiego dworca i wielu, wielu innych bezdomnych, żebrzących, chorych psychicznie, stałych rezydentów miejsc publicznych każdego większego miasta, nie tylko przysiadła się do nich, ale przede wszystkim wysłuchała. Nie zadała jednak żadnemu z nich pytania skąd się wzięli na ulicy, jaka przeszłość wyznaczyła im to miejsce tu i teraz, bo to było nieistotne dla słuchającej. Autorkę interesowało przede wszystkim, co mają do powiedzenia, z jakimi problemami się borykają, co sprawia im trudność i ból istnienia, jakie emocje kryją się za opowiadanymi przez nich historiami, jak wygląda ich dzień powszedni, o czym śnią, jakie maja plany i marzenia? Co czują ludzie zepchnięci, z własnej lub nie z własnej woli, na margines społeczny, których większość ludzi omija, nie zauważa, wymazuje z pola widzenia, nie mając siły, żeby na ciebie patrzeć, nawet wzrokiem uciekają, byle z dala od oka, byle z dala od szyi i ucha, mądre miny, trochę żalu w głosie, bez bełkotu, bez rzygania – jak mówi Tomasz Sztuczny, jeden z bohaterów.
A autorka nie tylko zagląda na dworce, ulice, miejskie place, ale i do noclegowni czy zakładów opieki, wydobywając i wyłuskując te Fridy, Teresy, Ryszardy, Eugenie, Antoniny, Antków, spisując ich monologi, dialogi lub własne zdania charakteryzujące bohatera, takie jak to:
Zbiera te wszystkie dżesy, dokumentujące życie ludzi z marginesu społecznego, umieszczając je w jednej książce, będąc częściowo archiwistką zbierającą, opracowującą i udostępniającą wpisy pensjonariuszy zakładu z księgi skarg i zażaleń, rozkład dnia z tablicy ogłoszeń, utrwalone w druku monologi bez znaków interpunkcyjnych, a częściowo pisarką uczulającą na problemy społeczne. Pcha ją przed oczy i zmusza do zauważenia, do wysłuchania, do przeczytania gwarantując odkażoną, zdezynfekowaną, czystą myśl tych, obok których większość nie chce?, boi się?, brzydzi się?, przystanąć. Książkę, która nie cuchnie dawno niemytym ciałem czy odorem wódki, nie śmierdzi moczem, nie zarazi grzybicą, nie pozostawi wszawej pamiątki po spotkaniu, ale może pozostawić dyskomfort w sumieniu, zabrudzić pamięć, zanieczyścić myśl o kapitalizmie z demokracją na śmietniku.
Ciekawa jestem, czy tak podany problem, na tacy, w białych rękawiczkach, mojej koleżance, zachęciłby do przyjrzenia się mu? A może usłyszałabym odpowiedź – Daj spokój! Nie ma o czym mówić!
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Tagi: książki w 2011
Dodaj komentarz