Mozaika rodzinna – Maria Diatłowicka
Wydawnictwo Nowy Świat , 2010 , 392 strony
Literatura polska
Szczęśliwa rodzina, która doczekała się kronikarza rodzinnego, ale szczęśliwsza ta, której kronikarz okazał się człowiekiem o wnikliwym umyśle z analityczną umiejętnością rozpatrywania jej dziejów na tle historii kraju, w którym przyszło jej żyć z pokolenia na pokolenie.
Ród Reiffów i rodzin z nim spokrewnionych doczekał się takiej osoby w piątym pokoleniu, a którego dzieje autorka wspomnień i kronikarz rodzinny w jednej osobie, rozpoczyna od przepięknego zdania: Wywodzimy się z Królestwa Wirtembergii położonego u podnóża Alp, znanego jeziora Bodeńskiego i pięknych krajobrazów Szwarcwaldu.
Czyż można zacząć piękniej?
Ale to sielskie piękno kończy się wraz z przybyciem w 1835 roku do Warszawy, do ówczesnej Polski pod zaborami, protoplasty rodu, Niemca-protestanta Johanna Georga (później spolszczonego na Jana) Reiffa, żeniącego się z Polką-katoliczką Julią Wójcikowską, potępioną i wyklętą za ten mezalians narodowościowy i religijny przez jej rodzinę. Od tej pory poczucie inności wniesione przez Johanna Georga i niezwykły hart ducha Julii stale towarzyszyły następnym pokoleniom. Mariaż niemieckich zalet jak pracowitość i solidność z polskimi zaletami umiłowania wolności, odwagi, niezależności, gościnności, bezinteresowności okazał się bezcenny i zbawienny nie tylko dla rodziny, ale przede wszystkim dla Polski. Ta mieszanka cech pozwoliła na przetrwanie burzliwych dziejów kraju, w którym przyszło im żyć, a który pokochali ponad pracowicie gromadzone majątki, zdrowie czy życie kładzione na szalę walki o niepodległość. Każde pokolenie, które w miarę upływu czasu ulegało polonizacji, pozostawiało po sobie dumną kartę historii, z których jak z elementów, autorka ułożyła przepiękną mozaikę przedstawiającą szeroką panoramę historii Polski począwszy od powstań pod zaborami aż po czas Solidarności.
Moje początkowe rozczarowanie, że nie jest to zbiór opowiastek, anegdot, dramatów sercowych, plotek i skandali „czarnych owiec” ograniczonych do granic więzów rodzinnych, zamieniało się w miarę czytania, w coraz większy podziw dla szerokiej analizy sytuacji politycznej, gospodarczej czy społecznej polskiego społeczeństwa ze szczególną troską zamalowywania „białych plam” historii oficjalnej. Autorka, socjolog z wykształcenia, korzystała nie tylko ze wspomnień własnych i krewnych, ale również ze źródeł archiwalnych różnorodnych instytucji czy książek historycznych, stwarzając swoistego rodzaju vademecum-repetytorium polskiej historii, dla którego dzieje rodu Reiffów stanowiły kanwę dla ukazania szeroko pojętego patriotyzmu, bez względu na pochodzenie, poglądy polityczne czy wyznanie. Sagę rodzinną, w której wszystko, począwszy od obyczajów, zwyczajów, wychowania, postaw przesiąknięte było miłością do Ojczyzny. Miłością, której znaczenie w obecnych czasach jest według autorki mocno zdewaluowane, spłycone, zagubione w indywidualnym hedonizmie współczesnych Polaków. Odważny wniosek, ale niepospolita historia rodziny jest rękojmią pełnego prawa do takich poglądów i do zadania przez nią pytania: Czy zatem należy pogodzić się z nowym stanem rzeczy, upodobnić do świata ceniącego siłę, pieniądze, prymitywizm i pospolitość czy też starać się ocalić z przeszłości to, co najcenniejsze, a wiec dobrowolnie skazywać się na odmienność?
Po lekturze tej książki jestem pewna, że warto i często skazuję się na tę odmienność, chociażby w obronie naszej polszczyzny, kiedy próbuję wyrywać z korzeniami słowny chwast „zajebiście” z mowy zaprzyjaźnionej młodzieży. Mordercza praca, ale chciałabym, żeby za 100 lat ta nasza polska mozaika również była piękna, tak piękna jak mozaika rodzinna pani Marii.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna
Tagi: książki w 2010
Dodaj komentarz