Mój piękny syn – David Sheff
Przełożył Jarosław Mikos
Wydawnictwo Poradnia K , 2019 , 448 stron
Literatura amerykańska
Na szczęście mam syna, mojego pięknego syna.
Na nieszczęście jest uzależniony od narkotyków.
Na szczęście jest na terapii.
Na nieszczęście ma nawrót.
Na szczęście jest znowu na terapii.
Na nieszczęście ma nawrót.
Na szczęście jest znowu na terapii.
Na nieszczęście ma nawrót.
Na szczęście jeszcze żyje.
Ta gra słowna przytoczona przez autora idealnie oddaje specyfikę uzależnienia dziecka i jej wpływ na rodzinę. Przypomina spiralę, po której wszyscy staczają się w dół otchłani ciągnieni przez degeneracyjną chorobę. W tej krótkiej rymowance, którą można skandować w nieskończoność aż do śmierci dziecka, zawarte jest wszystko to, co opisał David. Ojciec uzależnionego Nica, który opowiedział swoją wersję walki z nałogiem w autobiografii Na głodzie. Wspomnienia ojca są drugą stroną tej samej historii przeżywanej tym razem przez rodzinę Nica – ojca, matkę, macochę, rodzeństwo i dziadków.
Historią współuzależnionych.
Autor opowiada ją linearnie. Chce, by przedstawiona chronologicznie, począwszy od narodzin Nica aż do jego ostatniego epizodu trzeźwości, posłużyła za obraz procesu, w którym można prześledzić symptomy początku uzależnienia, a potem jego powolny, ukryty rozwój aż do jawności. Mają z tego skorzystać wszyscy rodzice, którzy mogą poznać objawy fizyczne i psychiczne u dziecka zażywającego narkotyki. Zobaczyć, jak podstępnie uzależnienie wkrada się w życie rodziny i przejmuje nad nim kontrolę. Uczulić na pojawienie się reakcji wyparcia, kłamstwa i manipulacji ze strony dziecka. Pokazać rozdwojenie osobowości dziecka na kochające i agresywnego obcego. Opisać własny stan emocjonalny jako rodzica i typowe reakcje od wyparcia prawdy poprzez racjonalizację i poczucie winy aż do akceptacji uzależnienia dziecka, zmuszającej do działania. Do zrozumienia i zaakceptowania ważnej myśli – można kochać dziecko stracone prawdopodobnie na zawsze. Dlatego opisuje najważniejsze zdarzenia kształtujące i mające wpływ na rodzinę. Te dobre, te złe i te żenujące, których wstydzi się do dzisiaj i nie powtórzyłby ich nigdy więcej. Przede wszystkim jednak przekazał piekło bezsilności wobec niszczącego wszystkich nałogu. Stale obecnej udręki, rozbicia i ataków paraliżującej paniki. Niepewności co jest prawdą, a co kłamstwem. Niepokoju co realne, a co surrealne. Co normalne, a co horrendalne. Koszmarnego, wyczerpującego psychicznie lęku o życie dziecka, któremu ulgę przynosi jego… areszt. Paradoksalnie jedyne miejsce dające poczucie, że w tym miejscu dziecko jest bezpieczne i kojącą świadomość wiedzy, gdzie jest, z kim i co robi. Swój stan porównuje do żałoby po tej części osoby, którą zabrał nałóg.
Podważa przekonanie o konieczności sięgnięcia dna przez uzależnionego.
Nie pozwala na to synowi. Przeciwstawia się mu czynnie, stosując negowaną przez wielu metodę interwencji i szukając bezustannie pomocy w ośrodkach, namawiając do rozmów, starając się nawiązać kontakt, patrolując ulice w poszukiwaniu syna i nieustannie skłaniając do leczenia. W jego przypadku ta strategia sprawdziła się.
Autor nie skupia się tylko na sobie i rodzinie.
Szokująca informacja, jaką otrzymał w jednej z uczelni – Narkotyki są wszechobecne w każdym kampusie uniwersyteckim w Ameryce, w każdym mieście, więc młody człowiek musi nauczyć się żyć wśród nich. – sprawia, że swoje wspomnienia wyposaża w ważne treści dotyczące narkotyków. Najwięcej uwagi poświęca najgroźniejszemu z nich – metamfetaminie. Podaje powody i przerażające statystyki – procent uzależnionych, zgonów, chorób psychicznych i miliardy dolarów przeznaczanych na leczenie uzależnień i ich następstw, a nawet degradacyjny wpływ produkcji metamfetaminy na środowisko, o czym usłyszałam tutaj po raz pierwszy. Krytykuje politykę antynarkotykową Baracka Obamy i Donalda Trumpa, która czyni metamfetaminę narkotykowym problemem numer jeden w Ameryce, a problemy z nią związane przygniatają obecnie amerykański system wymiaru sprawiedliwości, polityki społecznej i opieki zdrowotnej. Wskazuje na palącą potrzebę walki z jej epidemią wzorowanej na wojnie z rakiem. Omawia socjalny system pomocy dla rodzin uzależnionych – mityngi, grupy wsparcia i terapie. Podsuwa rodzicom również mnóstwo podpowiedzi i rad motywujących, ale i ostrzeżeń przed błędami, które on popełnił.
Tworzy przejmujący obraz wyczerpującej i wyniszczającej, ale zaciętej walki współczesnej rodziny dotkniętej uzależnieniem, które może przydarzyć się każdej innej. Każdej – ten wniosek, jaki sam się nasuwa, jest najbardziej przerażający, bo jeśli chodzi o uzależnienie od narkotyków, jesteśmy równi – to nieszczęście dotykające absolutnie wszystkich, bez względu na sytuację ekonomiczną, wykształcenie, rasę, pochodzenie geograficzne, QI czy inne okoliczności. Prawdopodobnie zbieżność czynników – silne, ale nieznane jeszcze, połączenie własnej biologii i wychowania – może, ale nie musi, prowadzić do uzależnienia. Dlatego jego opowieści powinni wysłuchać wszyscy, którzy wychowują dzieci i młodzież.
Wszyscy rodzice, bo dobrze wiemy, że możemy być tylko tak szczęśliwi, jak nasze najbardziej nieszczęśliwe dziecko.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącym z książki.
Na podstawie wspomnień ojca i syna powstał film, który w styczniu wszedł na ekrany kin.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna
Tagi: literatura amerykańska
Dodaj komentarz