Literat – Agnieszka Pruska
Wydawnictwo Oficynka , 2013 , 329 stron
Seria Zbrodnia w Bibliotece
Literatura polska
Kryminały mogą być bardzo niebezpieczną rzeczą w rękach człowieka dociekliwego i lubiącego teorię sprawdzać praktycznie. Nikt nie gwarantuje, że czytają je tylko ludzie stabilni emocjonalnie i potrafiący odróżnić fikcję od realiów. Może trafić się ktoś, kto będzie chciał wcielić je w życie. Spróbować osobiście dokonać morderstwa na człowieku. Oby tylko jednego! Tak dla zaspokojenia ciekawości odpowiadającego na pytanie – Co się czuje, odbierając komuś życie? Doświadczać śmierci z bliska? Być jej sprawcą? Ale nie, bohater tej powieści posunął się dalej – chciał wypróbować wszystkie rodzaje śmierci, o jakich czytał, a przynajmniej tyle, ile zdąży przed zdemaskowaniem. Dlatego tak bardzo zależało mu na zatarciu po sobie śladów. Na pozostawieniu miejsca zbrodni czystej od jakichkolwiek materiałów świadczących o jego tożsamości biologicznej, a co stało się, mimo woli, jego wizytówką.
Na początek zaczął od mumifikacji.
Myśli sprawcy zbrodni nad zorganizowaniem ciała i samego procesu zrobienia mumii otwierają serię kolejnych zabójstw w Trójmieście, tylko pozornie rozpoczętych w jesieni 2011 roku. Śledztwo prowadzone przez zespół gdańskich śledczych pod kierunkiem nadkomisarza Barnaby Uszkiera, musiało cofnąć się w czasie, by powiązać dawne, niewyjaśnione sprawy z aktualnymi i przekonać się, że tylko od ich szybkości logicznego myślenia, zależy życie następnych, potencjalnych ofiar.
Wszak, co książka, to inny rodzaj pozbawiania życia, który warto wypróbować!
To dlatego cała akcja fabuły koncentruje się na dedukcji i wynikających z niej działań ludzi Uszkiera. Początkowo stojącej w martwym punkcie. Skupionej raczej na odnajdywaniu kolejnych zwłok, poszukiwaniu jakiegokolwiek punktu zaczepienia, gromadzeniu i kojarzeniu faktów, wiązaniu luźnych wątków, by ostatecznie przyśpieszyć w późniejszym etapie śledztwa. Sam morderca pojawiał się sporadycznie. Tylko od czasu do czasu ujawniał mi swoje podekscytowane, gorączkowe myśli i plany następnego, ciekawego rodzaju śmierci do zrealizowania.
To prosty kryminał.
Ale to nie zarzut, ani wada. Wręcz przeciwnie. Jego zaletą jest właśnie nieskomplikowanie, pominięcie podtekstów o wymiarze społecznym tak charakterystycznym dla kryminałów skandynawskich, niemnożenie wątków i wydarzeń, by skomplikować tok śledztwa i wywieść czytelnika w przysłowiowe pole. Nawet bohaterowie są zwykłymi, przeciętnymi ludźmi, a sam nadkomisarz wręcz przykładnym mężem i ojcem, wolnym od nałogów, problemów samego ze sobą, zadając kłam często spotykanej sylwetce policjanta skłóconego ze sobą i ze światem. Ba! Nawet tytuł nie próbuje czegokolwiek sugerować, mówiąc wprost, kogo będę szukać razem ze śledczymi. Ale ta prostota ma zdradliwy charakter, bo nadaje opowiedzianej historii wymiar dużego prawdopodobieństwa zaistnienia, którego bohaterem może stać się sąsiad – wielbiciel kryminałów, sprawą morderstwa zajmować się znajomy policjant, z którego dziećmi przyjaźnią się nasze, a ofiarą ja sama. W ten sposób kryminał, który miał dostarczyć przede wszystkim dobrej rozrywki czytelnikowi, pozostawia lekkie uczucie niepewności i podejrzliwości wobec niewinnej rozrywki, jaką jest czytanie kryminałów.
Lepiej dobrze się przyjrzeć, z kim chodzimy na spotkania z pisarzami piszącymi powieści kryminalne i sąsiadowi-amatorowi szukającemu mocnych wrażeń na stronach książki. Nigdy nie wiadomo, kto trzyma nóż (tutaj – czyta książkę) i do czego go (tutaj – jej) użyje!
Swoje wrażenia spisałam dla portalu Zbrodnia w Bibliotece.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Tagi: książki w 2013
Dodaj komentarz