Król Jezus – Robert Graves
Przełożył Maciej Świerkocki
Wydawnictwo Officyna , 2012 , 399 stron
Literatura angielska
Wnuk króla Heroda. Syn króla Antypatra i świątynnej służki Miriam, jedynej córki Joachima Lewity należącego do tak zwanych Dziedziców Dawida i Hanny z rodu Mikal. Wychowany przez ojczyma, który dał mu ojcostwo, braci i ciesielski fach. Uczeń o ponadprzeciętnej inteligencji i dociekliwości uczonego, przerastający wiedzą swoich nauczycieli. Członek zakonu Esseńczyków, w którym studiował Pismo pod kierunkiem Mistrza Postulantów. Mąż Marii, córki Kleopasa. Prawowity dziedzic królewskiego tronu Żydów, poeta, uzdrowiciel, mędrzec, nauczyciel etyki, prorok i wizjoner państwa żydowskiego, w którym pod jego łaskawymi rządami, wierząc w Boga Ojca, żyliby całkowicie wolni od grzechu, niedostatku, chorób i strachu przed śmiercią.
A imię jego było… Jezus.
Ten sam, którego znam z Biblii, odzianego w szaty mistycyzmu, wyniesionego do roli Syna Bożego, zrównanego z samym Bogiem i ostatecznie nim obwołanym. Dwie wykluczające się biografie. Jedna człowieka, druga Boga.
Herezja?
Dokładnie tak pomyślano, kiedy ta pozycja ukazała się w Portugalii i Irlandii, i nałożono na nią anatemę, zdjętą dopiero w połowie lat 70. XX wieku. W Anglii, gdzie miała swoją premierę w 1946 roku, w tym samym czasie, zdążyło się już ukazać 6 wydań. W Polsce nieformalny zakaz jej czytania chyba nadal obowiązuje, skoro nawet w polskiej Wikipedii jej tytuł nie jest wymieniany w dorobku literackim autora, mimo że było o niej głośno, kiedy po polskiej premierze w 1995 roku, otrzymała nominację do nagrody translatorskiej Literatury na świecie i nagrody literackiej Tygodnika Kulturalnego.
W obu przypadkach, jak najbardziej zasłużenie.
Miałam wrażenie bycia świadkiem opisywanych wydarzeń ówczesnych czasów, życia ludzi, ich obyczajów, sposobu myślenia, a nawet wysławiania się. Wymagało to ode mnie całkowitego przejścia w inny wymiar rzeczywistości, odrzucenia wiedzy mi współczesnej na temat Jezusa i dotychczas znanych pojęć. Było trudno, ale autor, aby mi ułatwić pełne zrozumienie jego przedstawionej hipotezy na temat życia Jezusa, zastosował dwa sposoby.
Pierwszym była metoda analeptyczna, w której narrator nie był bezpośrednim świadkiem opisywanych wydarzeń. Uczynił więc odtwarzającym i opowiadającym historię, Agabusa Dekapolitańczyka żyjącego w Rzymie za czasów cesarza Domicjana, a więc kilkadziesiąt lat po śmierci Jezusa, który spisując jego biografię opierał się na doświadczeniach własnych (będąc małym dzieckiem spotkał proroka), przekazach ustnych, Świętych Księgach hebrajskich, Czynach i Powiedzeniach Jezusa i powierzonych mu tekstach przez ukrywających się Żydów. Ten zabieg pozwolił na zastosowanie drugiej metody – wykorzystanie źródeł historycznych zgromadzonych przez autora do umieszczenia ich w fabule powieści z jednoczesną możliwością komentowania sytuacji politycznej, religijnej i społecznej, będących tłem za życia Jezusa i po jego śmierci, z punktu widzenia osoby myślącej racjonalnie oraz niezaangażowanej emocjonalnie i religijnie tak, jak ma to miejsce w przypadku przekazu synoptycznego, jakimi są znane mi Ewangelie Apostolskie Nowego Testamentu. To właśnie te komentarze, wolne od współczesnych interpretacji narosłych przez wieki, których stan wiedzy datowany był na rok 93, pomogły mi zrozumieć na nowo pojęcia, które obecnie mają zupełnie odmienną definicję i znaczenie oraz swobodne operowanie nimi w budowaniu obrazu na podstawie późniejszych dialogów i opowieści bohaterów powieści. Chociaż od czasu do czasu łapałam się na wybieganiu przed szereg w interpretacji niektórych wydarzeń, przytaczając pod nosem argumenty na przykład Anny Świderkówny z Rozmów o Biblii, dotyczących problematyki dziewictwa Marii. Powrót do fundamentów i podstaw wiary chrześcijańskiej był bardzo trudny. Spotęgowany stylem i kwiecistością ówczesnego języka pełnego przenośni, zawiłych opowieści, przypowieści, alegorii, metafor, cytatów z jedynego ówcześnie obowiązującego Pisma Żydów, przekazów z czasów tradycji i zwyczajów pogańskich, często sięgających do mitów obcych kultur, czyniących fabułę gęstą, pełną znaczeń i wniosków z mitologicznej historii porównawczej tychże kultur, bym mogła sama ocenić różnicę między faktami i plotką, wydarzeniami historycznymi i narosłym mistycyzmem, dawnym językiem przekazu i współczesnym, w maksymalnym skupieniu i koncentracji nad tym gęstym znaczeniowo i pełnym treści tekście. Jednocześnie przepięknym w alegorycznych opowieściach, które były jak inteligentne bajki tłumaczące proste sprawy w symboliczny sposób, by można było sobie pojęcia abstrakcyjne, zwizualizować i na odwrót, opowieści zawiłe przetłumaczyć na proste ich rozumienie.
Ta opowieść nie była dla mnie odkrywcza w zasadniczej sprawie odzierającej Jezusa z boskości i czyniącej z niego wyjątkowego, ale człowieka, którego intrygi ludzi władzy świeckiej i religijnej pozbawiły należnego mu królewskiego tronu, bo tak od zawsze utrzymywali Żydzi, a potem potwierdził to Koran, a także niektóre odłamy chrześcijaństwa. Była odkrywcza w demaskowaniu procesu zniekształcania faktów historycznych poprzez intrygi, kłamstwo, przeinaczenia i plotki, którym sprzyjał czas oraz ukazanie sposobu interpretacji zdarzeń i zawartej w niej symboliki, by stała się bardziej zrozumiała i dosłowna.
Uczyła myślenia.
I w tym sensie ta książka jest „niebezpieczna”, zwłaszcza dla Kościoła katolickiego. Przeciwstawia się jego dotychczasowej logice rozumowania, że wiele zdarzeń wspomnianych w Ewangelii przekracza zdolność pojmowania ludzkiego i należy je przyjmować na wiarę, jak podkreśla autor w swoim Komentarzu historycznym, co rodzi z kolei okazję do wielu nadużyć ze strony kleru, jak wielokrotnie pokazała historia. Podważa dotychczasową interpretację biblijną, uczy racjonalnego patrzenia na wydarzenia, zmienia znaczenie pojęć i wypowiadanych słów (chociażby słowa „amen”), demaskując narosłe fałszerstwa „poprawiaczy” Biblii, którzy tak opacznie pojęli jego misję, iż uczynili go centralną postacią nowego kultu, który, gdyby żył, sam Jezus z pewnością traktowałby ze wstrętem i przerażeniem. Mocne słowa i mocna ocena. Można poczuć się oszukanym, chociaż autor wcale nie miał takiego zamiaru, pisząc – Jestem jak najdalszy od zamiaru urażenia ortodoksyjnych katolików, którzy mogą zlekceważyć moją opowieść jako nieistotną dla ich wiary. I chociaż sam nie podaje źródeł swojej wiedzy, by ją uwiarygodnić (to jej jedyna wada,ale poważna, lubię dowody, zwłaszcza w tak delikatnej materii), tłumacząc się ich zbytnią obszernością, to uczynił to za niego (jak podaje wydawca) Joseph Raymond wydaną w 2010 roku książką Herodian Messiah: Case for Jesus As Grandson of Herod. Autor zatem ogranicza swoją rolę do dostarczyciela alternatywnej wiedzy, do której każdy ma prawo.
Dopiero wtedy reszta pozostaje kwestią wiary.
Książkę wpisuję na swój top czytanych w 2012 roku.
W kontekście tej książki, prezentowane cytaty, mają zupełnie, ale to zupełnie inne znaczenie.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść historyczna
Tagi: Żydzi
Dodaj komentarz