Ja, Tituba, czarownica z Salem – Maryse Condé
Przełożyła Krystyna Arustowicz
Wydawnictwo W.A.B. , 2008 , 281 stron
Seria z Miotłą
Literatura karaibska (Gwadelupa)
Sięgając po pozycję z tej serii wiem, że randka w ciemno będzie na pewno udana. Chociaż, po tylu spotkaniach z tą serią, słowo „ciemno” mogę śmiało zastąpić słowem „pewniak”. Każda książka „z miotłą” pozostawia we mnie przesłanie do przeanalizowania, zastanowienia się, które nie daje o sobie zapomnieć.
Tak było i z tą powieścią. Autorka opierając swoją opowieść na faktach historycznych, wykorzystała znany proces czarownic z Salem z końca XVII wieku, aby postawić swoisty pomnik, a może bardziej epitafium, osobie najbardziej skrzywdzonej i zarazem najbardziej niewinnej, jeśli nie zupełnie niewinnej, a której w księgach procesowych poświęcono tylko jedno zdanie: Tituba, niewolnica z Barbadosu, prawdopodobnie uprawiająca wudu.
Wychowana w poszanowaniu i jedności z siłami natury, potrafiąca czerpać z nich dla dobra bliskich, animistka jakby określono ją współcześnie, stanęła bezbronna twarzą w twarz z systemem społecznym opartym na religii wypaczonej przez człowieka. Takie było Salem. Społeczność, w której grabiono, oszukiwano, kradziono, zasłaniano się imieniem Bożym, w którym będąc Murzynką można było czynić tylko zło, bo było się samym złem mając czarną skórę. W tym zderzeniu nie miała szans, tak jak nie ma szansy na obronę pięcioletnie dziecko przed dobrym pedofilem. Świadomie użyłam słowa dobry w kontekście pedofilii i wynikającej z niego sprzeczności, tak jak mieszkańcy wsi Salem nie widzieli sprzeczności między swoją dobrą religią, wywołująca histerię nienawiści, skazującą na śmierć, często męczeńską, niewinnych ludzi a swoimi uczynkami. Czy taka religia jest dobra i czy w ogóle jest jeszcze religią jaką znamy z Biblii? Zdaję sobie sprawę z ostrego porównania, ale ile idei, filozofii, ideologii dobrych z natury, pożytecznych zostało wypaczonych przez garstkę ludzi w imię władzy i pieniędzy, ale za to z miłością na ustach i przyzwoleniem większości społeczeństwa, ukrytych pod ideą religijnej miłości (sekty), dobrej pedofilii (bezsilność prawa), pomocy humanitarnej (eksport broni), troski o zdrowie (lobby firm farmaceutycznych) i każdego innego dobrego do tego hasła? Psychopaci są wśród nas i nie potrzeba ich dużo. Wystarczy jeden w wiosce, mieście, kraju, na kontynencie czy w świecie.
Jeden.
A skutki można liczyć w milionach ludzkich ofiar. Nieznanych bądź zapomnianych jak Tituba, ufnych jak wspomniany pięciolatek. Historia jest pełna takich historycznych faktów, a najsmutniejsze jest to, że ich lista jest stale aktualizowana. Wystarczyło, że przejrzałam blog Marii Sobolewskiej ,a zwłaszcza post Kilka słów wyjaśnienia, żebym ujrzała siebie w roli Tituby i to wielokrotnie.
Tutaj obejrzałam krótką historię i próbę zrozumienia, co tak naprawdę wydarzyło się w Salem.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Tagi: literatura karaibska
Dodaj komentarz