Ewolucja dewolucja nauka – Maciej Giertych
Wydawnictwo Giertych , 2016 , 192 stron
Literatura polska
Spór o ewolucję trwa nadal, a poniższa recenzja tej pozycji, umieszczona w środku, przedstawia to tak:
Dewolucja to dla mnie nowe słowo i pojęcie. Chciałam wiedzieć więcej, więc z zaciekawieniem przyjęłam ją od mojej koleżanki, która uczy biologii w szkole. Dała mi ją bez komentarza, a ja, biorąc ją, byłam przekonana, że to podręcznik szkolny, bo do złudzenia go przypomina. Nawet odruchowo zaczęłam szukać numeru dopuszczenia MEN do użytku szkolnego.
A tu niespodzianka!
Nie znalazłam go. Według Wydawcy jest podręcznikiem, bo takiego określenie używa w opisie książki na swojej stronie, ale tak naprawdę to ujęte w tę przystępną formę przekazu pokłosie konferencji w Parlamencie Europejskim z dnia 11 października 2006 roku na temat nauczania teorii ewolucji w szkołach europejskich zorganizowanej z inicjatywy autora. Ówcześnie europosła, ale również profesora, naukowca, badacza i wykładowcy akademickiego mającego merytoryczne i naukowe podstawy do zaproszenia do dyskusji myślących podobnie, innych naukowców z różnych dziedzin nauki. Ich wystąpienia pozwoliły na sformułowanie jednego, ale za to rewolucyjnego wniosku – najwyższy już czas odrzucić teorię ewolucji w formie przedstawionej w europejskich szkołach. Uczy się nieudowodnionej teorii bardziej jako dogmatu czy przesądu zamiast prawdy naukowej. Czas, by spojrzeć na zagadnienie z czysto naukowego punktu widzenia i uwzględnić najnowsze odkrycia.
Ok – pomyślałam – z ochotą spojrzę z proponowanego punktu widzenia!
Charles Darwin też miał pod górkę ze swoimi poglądami, o czym przekonałam się, czytając biograficzną Opowieść o Darwinie Irvinga Stone’a. Jak widać, po ponad 150 latach, nadal ma. Dlaczego więc nie dać szansy wypowiedzenia się tym razem jego upartym przeciwnikom? Dałam taką szansę ateiście Richardowi Dawkinsowi i jego Najwspanialszemu widowisku świata, dam i przedstawicielowi dewolucjonizmu. Zwłaszcza że środowisko kreacjonistów, wbrew powszechnej opinii, to również obóz naukowców, badaczy i specjalistów znanych i uznanych w swoich dziedzinach.
Autor swój referat podzielił na sześć rozdziałów.
Pierwszy poświęcił teorii ewolucji, wskazując na słabe punkty w jej założeniach w powstawaniu ras, mutacjach, dowodach paleontologicznych, filogenezie, sedymentologii, stratygrafii i metodzie datowania. W każdej z tych dziedzin obala przyjętą za pewniki wiedzę, a cały rozdział podsumowuje jednym wnioskiem – to nie ewolucja, to dewolucja. W przeciwieństwie do ewolucji, widoczny proces w odwrotnym kierunku. Muszę przyznać, że kontrargumenty i dowody je popierające są bardzo rzeczowe i przynajmniej zmuszające do krytycznego myślenia. Powołuje się przy tym na nie byle jakie autorytety, bo na dwudziestu noblistów z różnych dziedzin nauki, którzy co najmniej sceptycznie, jeśli nie krytycznie, wypowiedzieli się na temat ewolucji. Najciekawszym dla mnie rozdziałem był ten poświęcony etyce wyrosłej na gruncie darwinizmu. Eugenika to jego pochodna.
Ale nie tylko!
Według autora darwinizm można używać i, jak historia pokazała, używano go do usprawiedliwiania ludobójstwa, eksperymentów medycznych czy komercjalizacji rozrodczości człowieka.
Swoją teorię wpisuje w kreacjonizm, który twierdzi, że życie to nie tylko chemia, a tajemnica życia jest niewątpliwie najtrwalszym problemem dla umysłu ludzkiego – jak powiedział noblista z fizyki z 1909 roku, Guglielmo Marconi. Stąd kolejny rozdział o stosunku religii świata do ewolucjonizmu, który waha się pomiędzy negacją a kompromisem.
Ostatni rozdział poświęca dewolucji, ukazując jej przejaw na konkretnych zjawiskach – wymieraniu gatunków i mutacjach genetycznych pod wpływem czynników mutagennych, by całość treści zakończyć mocnym zdaniem – Ewolucja to teoria, dewolucja to fakt. I coś w tym jest, kiedy przeczyta się cały wywód.
Ale, czy powinien być kierowany do uczniów?
Nawet jeśli pośrednio, bo autor rozdał książkę nieodpłatnie nauczycielom biologii w całej Polsce. Wyraźnie chciał swoją wiedzę i stanowisko ukazać środowisku chłonącym ją, ale najsłabiej do tego przygotowanym pod kątem merytorycznym, jak i krytycznego myślenia. To dlatego książka przybrała formę podręcznika. Tekst pisany dużymi literami zawiera podkreślone na kolorowo zdania ważne.
Myśli szczególne są wyrzucone na margines z wykrzyknikiem.
Ikonografia jest bardzo kolorowa i często dominująca nad tekstem.
Czasami stanowi wręcz tło dla treści.
Bardzo przyjemnie czyta się ją i ogląda. Zwłaszcza że jest wydana na elastycznym papierze, miękko układającym się w dłoniach.
Ale, czy powinna być wprowadzana do szkół kuchennymi drzwiami?
Uczeń nie jest partnerem w dyskusjach naukowych, a nauczyciel musi realizować podstawę programową. Moja koleżanka nawet jej nie przeczytała, odrzucając ją po zobaczeniu nazwiska autora. Sądząc po komentarzach i głosach obdarowanych nauczycieli (polecam artykuł – Biolog o książce prof. Macieja Giertycha: „To (pseudo)naukowy sabotaż”), środowisko jest raczej oburzone. Chociaż nie wykluczam, że znajdzie się wśród nich biolog, który mądrze zapozna uczniów z dewolucją w ramach koła biologicznego jako alternatywę teorii oficjalnej. Wolałabym jednak, aby spory naukowe toczyły się wśród naukowców na sympozjach, wśród równych sobie, a wypracowane wspólnie wnioski dopiero wtedy przenikały do obowiązującego programu nauczania młodzieży. Omijanie tej drogi i pójście na skróty nie jest najlepszym pomysłem.
Odbieram to jako akt rozpaczliwej desperacji.
Wysłuchałam również wykładu autora.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Popularnonaukowe
Tagi: biologia
Dodaj komentarz