Detoks – Krzysztof Domaradzki
Wydawnictwo Czarna Owca , 2018 , 528 stron
Cykl z komisarzem Tomaszem Kawęckim , tom 1
Literatura polska
Łódź to kryminalny ekosystem.
Taki wniosek można wysnuć, czytając ten kryminał. Kto Łodzi nie zna tak, jak ja, może tak pomyśleć. Kto Łódź zna i się oburzy, to znaczy, że jej tak naprawdę nie znał. Nie widział lub nie zauważał jej ciemnej strony pełnej potworów, zboczeńców, bestii, psychopatów i ludzi próbujących ich unieszkodliwić, złapać czy ubiec. Pod względem fizycznym nie różniących się od tych pierwszych.
Nic w tym ekosystemie nie było zdrowe, proste i ładne.
Jeśli była zbrodnia to z tych najgorszych, najbardziej podłych i wyjątkowych w swoim zboczeniu. Tutaj nie zabijało się „normalnie” i w afekcie. Tutaj skrupulatnie planowało się spektakl zabijania siekierą, rozrąbując ciało na kawałki, uprzednio je zgwałciwszy. Niekoniecznie przez człowieka. W takim miejscu również seks musiał odbiegać daleko od normy. Śledczy, przydzielony do rozwiązania sprawy, również. Komisarz Tomasz Kawęcki spełniał wszystkie kryteria żula. Był alkoholikiem traktującym siebie i innych jak gówno. Robiącym wszystko, żeby nie dało się go polubić. Workiem kości jako efektu przepijania czasu, który mógłby poświęcić na jedzenie. Wyrzygiwania resztek zalegającego w żołądku pokarmu. Kaca, który odbierał ochotę do życia, a tym bardziej do konsumowania czegokolwiek. I samotności. Kontrowersyjnym, upierdliwym wrzodem na dupie dla kolegów, ale również dla przestępców. Trzymano go tylko dlatego, że był świetnym śledczym. Mniejsza z tym, że dar bardzo wysokiej inteligencji i fenomenalnej pamięci pochodził z autyzmu albo introwertyzmu. Nieważne. Ważne, że był skuteczny.
Niestety, również toksyczny.
Moja nadzieja, że przydzielona mu do śledztwa partnerka, policjantka Magda Giętka, wprowadzi swoją zdrową postawą moralną i radością młodości trochę uśmiechu w ten ponury świat, że zacznie pozytywnie wpływać na komisarza Kawęckiego, bardzo szybko runęła. Nie miała szans z jeszcze jedną jego cechą – wysysał z ludzi całą energię. Kilkaset stron dalej Magda marzyła już tylko o jednym – żeby cały świat się od niej odpieprzył. Detoks Kawęckiego na czas śledztwa niczego nie ułatwiał. Wręcz pogarszał, bo nie ma niczego gorszego niż śledczy na odwyku. Pod koniec wydarzeń balansujących na granicy życia i śmierci bohaterów, jego wygląd zewnętrzny był jeszcze gorszy niż na początku.
Destrukcja totalna.
Ten proces degradacji fizycznej i psychicznej dotyczył wszystkich bohaterów. Otaczał mnie tłum ludzi pokręconych, poharatanych, zdruzgotanych i potrzaskanych przez życie, w którym uzależnienie od używek, seksu, władzy, idei i pieniędzy wyznaczało normy i czas przeżycia. W świecie, w którym panował mrok, bez nadziei na odrobinę światła, bolało mnie wszystko.
Czasami dosłownie.
Łódź była stale zapłakanym deszczem miastem o ciemnych zaułkach, niebezpiecznych dzielnicach i podejrzanych kompleksach parkowo-leśnych, w których mogło zdarzyć się wszystko, co chory umysł mógł wymyślić. Miastem umierającym z upływu ludzi niewidzących w nim perspektyw dla siebie. Za to pełnym przygarbionych żuli wałęsających się pomiędzy śmietnikami, dziwek łapiących ostatnie zlecenia, par tulących się na zimnie i ludzi snujących się bez celu. Miejscem, w którym potencjalna przyszłość – młodzież – z góry była skazana na powolną degradację, kiedy chude ciała zamienią się w blade szkielety poukrywane pod podartymi dresami, kiedy łyse głowy będą bały się wychylić spod kaptura, kiedy nogi zaczną odmawiać posłuszeństwa, a mózg zastąpi nasiąknięta gorzałą papka. Te ludzkie widma poruszały się w gąszczu negatywnych, ciężkich do udźwignięcia emocji. Gęstniejącym ze strony na stronę wraz z nagłymi zwrotami akcji i nowymi wątkami. W poczuciu stale czyhającego niebezpieczeństwa ze strony mordercy wymykającego się zaszufladkowaniu. O cechach charakterystycznych, ale jednocześnie mogących należeć do każdego. Umykającego dedukcji w świecie tak dwuznacznym, że bardzo łatwo mogłam pomylić kloszarda z policjantem, kryminalistę z uczciwym, a ofiarę z katem. Na tym tle, szybko doszłam do wniosku, że w tej dżungli drogę do przestępcy mógł odnaleźć tylko komisarz Kawęcki, który nie miał nic do stracenia. Nawet życia, którego nie cenił, a jedynym pięknym elementem tego mrocznego obrazu było młode ciało ładnej ofiary. Absurdalnie, groteskowo i turpistycznie.
Perwersyjnie piękny kryminał!
Zdania pisane kursywą cą cytatami pochodzącymi z książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Tagi: książki w 2018
Dodaj komentarz