Czas seriali – redakcja Agnieszka Szczepanek, Sandra Wojciechowska, Piotr Buśko
Wydawnictwo Naukowe Katedra , 2014 , 262 strony
Literatura polska
Fiorella!
Taki polski tytuł nosiło moje pierwsze serialowe uzależnienie. Na szczęście ta peruwiańska produkcja miała tylko, w porównaniu z kilkoma tysiącami odcinków Mody na sukces w wielu sezonach, 180 odcinków. To bardzo krótko jak na telenowelę, po której czułam jednak stratę czasu. Niczego mi nie rekompensowała, niczego nie wyjaśniała, niczego nie uczyła, a mimo to wciągała po kokardę. Zastanawiałam się nad tym fenomenem i doszłam do wniosku, że sprawił to wolno rozwijany wątek intryg między głównymi bohaterami i zwykła ciekawość dalszych losów głównej pary. A to trochę za mało, żeby poświęcać cenny czas na naiwną fabułę i nieprawdopodobne zdarzenia. Tak sobie tłumaczyłam, ale zdrowy rozsądek przegrywał. Gdyby nie definitywny koniec serialu… lepiej nie dokończę. Od tamtej pory obiecałam sobie, że nie będę oglądać pierwszych odcinków, które uzależniają najbardziej. Odcinki środkowe oglądam przy okazji gościny w domach, w których seriale królują. Dzięki temu mniej więcej orientuję się w ich tematyce, bo o nich się mówi, dyskutuje, analizuje, roztrząsa i powołuje na grających w nich aktorów. I chociażby dlatego od seriali nie odcięłam się całkiem, bo, jak zauważyli autorzy wstępu do tej pozycji – Mało kto pyta dziś o przeczytaną ostatnio książkę, za to pytanie „Co ostatnio oglądałeś?” pojawia się nazbyt często.
To powszechne zjawisko odejścia od książki do serialu zauważyli autorzy tego zbioru artykułów, które wprawdzie mają charakter naukowy, ale jednocześnie eseistyczny, a przez to przystępny dla przeciętnego odbiorcy. Wybrane z wielu stanowią pokłosie konferencji Drugi Czas Seriali. Festiwal Seriali Amerykańskich, na której studenci i doktoranci z różnych polskich uniwersytetów próbowali odpowiedzieć na pytanie o przyczynę boomu serialowego nie tylko wśród odbiorców, ale i uznanych reżyserów takich, jak Martin Scorsese czy Steven Spielberg, podejmujących się pracy nad ich produkcją. Świadczy to o tym, że pozycja serialu od czasu Fiorelli nie spadła. Wręcz umocniła się jako gatunek i jako element współczesnej kultury. Nie jest już towarem zapełniającym ramówkę telewizyjną, a jeśli tak jest, to reprezentuje zdecydowanie inną jakość – zauważają autorzy wstępu. Serial przestał być synonimem nudy, warsztatowej bylejakości i złego smaku – dodaje prof. Mirosław Przylipiak w blurbie na okładce książki. Co ciekawe, to nie filmoznawcy są autorami zamieszczonych artykułów, a literaturoznawcy, którzy zwęszyli w tym procesie pewną regułę współczesnego świata, który nie czyta, ale ogląda, starając się zrozumieć – dlaczego?
Dlaczego przestaliśmy czytać?
Trochę na wyrost postawili sobie to pytanie redaktorzy opracowania, bo nie uzyskałam odpowiedzi jasnej i jednoznacznej. Raczej odpowiedź pośrednią. Aby na nie odpowiedzieć wprost, oprócz literaturoznawców, musieliby się również wypowiedzieć kulturoznawcy, socjolodzy, bibliotekoznawcy, a przede wszystkim psychologowie. To wycinkowe spojrzenie z punktu widzenia literaturoznawców dało mi natomiast odpowiedź na zupełnie inne pytanie – dlaczego ludzie tak chętnie oglądają seriale? Otrzymałam ją pełną i wyczerpującą, ponieważ tę problematykę autorzy przedstawili z wielu punktów widzenia. Ich tematyka została podzielona na trzy części. Pierwsza obejmowała artykuły przedstawiające dyskurs serialowy na temat śmierci, płynnej ponowoczesności, hermeneutyki podejrzeń, postsekularności czy teologii politycznej. Druga artykuły skupiające się przede wszystkim na strukturze, tematyce oraz bohaterach seriali, by w trzeciej wskazywać na ich rolę społecznego zaangażowania i angażowania odbiorcy. W ten sposób wyodrębnione czynniki, dowartościowujące serial, nadawały sens tworzenia seriali i wskazywały przyczynę wysokiej oglądalności. Już nie tylko odwzorowywały świat, ale tłumaczyły go, dostarczały wiedzy czy rekompensowały niedostatki realnej rzeczywistości. Czyli wszystko to, czego brakowało mi w Fiorelli. Nawet jeśli to była opera mydlana typu Moda na sukces nadinterpretująca i wykrzywiająca otaczającą rzeczywistość, to pełniła ona rolę odtrutki na nią. Rolę bajki lub baśni dla dorosłych, co potwierdził autor artykułu przyglądający się serialom tworzonym na bazie lub w nawiązaniu do baśni literackich.
Najzabawniejsze w tej pozycji było to, że autorzy podchodząc do tematyki krytycznie, często uprawiali samokrytykę jako aktywnych fanów analizowanych seriali. Ten fenomen ambiwalentnej postawy, przez który i ja przeszłam, człowieka myślącego zdroworozsądkowo, a jednocześnie uzależnionego, najlepiej oddawały krótkie teksty komentatorów umieszczone na końcu książki, w których z rozbawieniem czytałam – krytykuję narrację „Lostów”, ale nie przestanę ich oglądać lub Czyli szkoda czasu. Jednak teraz, kiedy piszę ten tekst, wiem, że lada chwila zacznę ściągać „Season 3”, że już niebawem powrócę do tej przekombinowanej opowieści, że to silniejsze ode mnie. Po prostu nałóg, po którym można poznać, czego odbiorcy brakuje w życiu realnym, na co się nie godzi i co go frustruje. To nie jest złe, bo tak samo można powiedzieć o książkowym nałogu czytelnika.
Dlatego po tej pozycji wiem, dlaczego odbiorca chętnie sięga po seriale, ale nadal nie wiem, dlaczego wybiera dla zaspokajania tych potrzeb dużo częściej telenowelę niż książkę?
Po latach miło było znowu usłyszeć muzykę wprowadzającą do odcinka. Tutaj ostatni – 180.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Popularnonaukowe
Tagi: książki w 2015
Dodaj komentarz