Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Blokowisko – Julita Szpilewska

21 marca 2019

Blokowisko: czyli co w windzie piszczy – Julita Szpilewska
Wydawnictwo Nowy Świat , 2011 , 319 stron
Literatura polska

Dobrze Hanka radziła swojej przyjaciółce Aleksandrze piszącej tę powieść, mówiąc – Ale niech coś zacznie się dziać w twojej książce. (…) Jak już chcesz o czymś pisać to musisz dać grunt, tło… Dlatego spręż się i sypnij faktami. (…) Nie masz żadnej ambicji napisać o obecnej sytuacji politycznej w Niemczech?
I co z tego radzenia wyszło?
Nic. Nawet szydło z worka.
Aleksandra w ogóle się Hanki nie słuchała. Nie miała żadnej ambicji ujmować tła, zwłaszcza politycznego i pisać poważne książki, jak wydane wcześniej Nowe lepsze życie czy Dom wdowy. Ona chciała tym razem temat potraktować na luzie. Bez polityki, bez statystyki, bez układów pomiędzy różnymi nacjami… Napisać opowieść tylko i wyłącznie o Justynie i jej perypetiach życiowych i miłosnych. O dalszych losach jednej z bohaterek z pierwszej powieści, która zamieszkała w wieżowcu na jednym z osiedli w Düseldorfie, pełnym koczujących na nim bezdomnych i podejrzanych osobników uzależnionych od alkoholu czy narkotyków. Miejscu, w którym stykały się skrajne osobowości ludzkie pochodzące z różnych stron świata oraz odmiennych kultur i w którym nie tylko mieszały się języki, ale również problemy i tryb życia, czyniąc z nocy dzień, a z dnia noc. Na domiar tego, Justyna pracowała w Domu Radosnej Starości, w którym pensjonariusze zamiast spokojnie wieść ostatnie dni swego żywota, bardzo starali się kreatywnie je wykorzystać, dostarczając dziewczynie nieustannej „rozrywki”. Absolutnie nikomu nie mogła poskarżyć się na nadmierny spokój, monotonię i nudę swojego zajęcia. I jakby tego było mało, cała ta ludzka, kolorowa menażeria, której wymienienie w tym miejscu zajęłoby mi kilka stron, a autorka na szczęście wyszczególniła w specjalnym spisie postaci na początku książki,

 

 

stale się do Justyny wprowadzała lub wyprowadzała, czegoś od niej chciała lub domagała się, o coś prosiła ( w tym o jej rękę!), kogoś lub coś u niej szukała, gubiła lub znajdowała, o czymś chciała powiedzieć, opowiedzieć lub zakomunikować, nie dając jeść, myśleć, spać i wreszcie po prostu spokojnie mieszkać. Co tam spokojnie mieszkać! W ogóle ŻYĆ!
I tu Aleksandra przedobrzyła.
Bez wspomnianego przez Hankę tła, bez przerywników na odsapnięcie, o które upominała się ustawicznie przyjaciółka, powieść nabrała tak ściśle skondensowanej formy humoru, że gag goniący kawał, a sytuacja komiczna śmieszną scenę, spowodowały u mnie przesyt zapotrzebowania na śmiech. Permanentne żarty stały się normą, a to, co jest normą, już nie bawi, bo zamienia się w absurd, a może nawet w groteskę. Trochę się nawet przestraszyłam, że może faktycznie istnieją ludzie o aż tak niskim ilorazie inteligencji intelektualnej i emocjonalnej, próbujący funkcjonować w społeczeństwie. Nie wiem, czy moje podejrzenia są uzasadnione, czy to tylko taka fantazja Aleksandry. Mogę tylko przypuszczać, że niekoniecznie wyobraźnia, bo i mnie przydarzył się sąsiad, który wyszedł z domu przez okno na trzecim piętrze. I absolutnie nie była to próba samobójcza (przeżył!), tylko chęć wyjścia z domu niezauważonym przez mamę. Ale skąd miałam nabrać pewności ile w tym prawdy, skoro nie chciała o tym pisać. Chciała się tylko bawić, ale z tej zabawy jakiś taki nawet nie czarny, ale smutny humor wyszedł. A szkoda, bo bohaterowie wyraziści, charakterystyczni i różnorodni, których, pomimo ich całego tłumu, nie sposób pomylić. Trafny pomysł umieszczenia ich w bloku niczym w wieży Babel, dostarczał mnóstwo komicznych sytuacji wynikających z nieporozumień językowych czy kulturowych. Tyle, że za dużo, za wiele chęci wywołania nieprzerwanego śmiechu na jeden raz.
W przyszłości słuchałabym jednak uważniej uwag Hanki, dobrej przyjaciółki radzącej bezinteresownie i od serca, której krytyka nie krzywdzi, ale pomaga ujrzeć dobre kierunki w pisaniu. Zwłaszcza, że Aleksandra już zabrała się za tworzenie kolejnej, czwartej powieści.
A skąd ja to wszystko wiem?
Otóż Aleksandra, chcąc zadowolić siebie i Hankę, wszystkie swoje rozmowy z przyjaciółką na temat Blokowiska, umieściła pomiędzy jego rozdziałami. Myślała, że w ten sposób zadowoli i siebie, i Hankę.
A gdzie w tym wszystkim zadowolenie czytelnika?

 

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *