Bezduszna – Gail Carriger
Przełożyła Magdalena Moltzan-Małkowska
Wydawnictwo Prószyński i S-ka , 2011 , 318 stron
Cykl Parasol Protektoratu ; Tom 1
Literatura amerykańska
Książkę z zakładką za ten parasol!
Był tak intrygujący w wyglądzie i budowie, że określenie parasolka, na dodatek trzymany w tak kontrastowo delikatnej dłoni damy, zupełnie do niego nie pasowało. Tym bardziej nie komponował się z okładkową grafiką napis umieszczony pod nim:
A już zupełnie do całości nie pasowało kilka przewrotnych informacji o samej autorce, umieszczonych na odwrocie książki:
Nie ma lepszej zachęty dla mnie, niż odchylenie od powszechnego standardu i nudnej normy oraz pozorne niedopasowanie nic, do niczego i z niczym.
Jak mogłam nie wziąć jej do czytania!?
Mieszanka pozornie nieprzystających do siebie cech, okazała się być powieścią steampunkową z wątkiem kryminalnym i sporą dawką dystyngowanego humoru, opowiadaną językiem wysoko urodzonej osoby ze skłonnością do nadużywania wysublimowanie złożonych zdań. A że w świecie rozgrywanej fabuły żyły wraz z ludźmi, w miarę pokojowo nastawione, również watahy wilkołaków i ule wampirów z krwiodajkami, było to ciekawym dodatkiem komplikującym fabułę.
Wręcz gmatwającym ją niemiłosiernie!
Spotęgowanym dodatkowo przez jedną, bardzo rzadko występującą istotę w tym środowisku społecznym – nadprzyrodzoną. A konkretnie bezduszną kobietę o imieniu Alexia, o której to „przypadłości” wiedziała tylko ona, a inni nie dowiedzieliby się, gdyby nie zamordowała, zupełnie przez przypadek, wampira.
Oczywiście przy pomocy parasola i drewnianej szpilki!
Ale to nie one były godnymi najwyższej uwagi narzędziami zbrodni, ale jej zdolności neutralizowania poprzez dotyk nadprzyrodzonych mocy innych istot. Była rzadko spotykanym ewenementem w świecie natury i nauki, dzięki któremu wilkołaki otrzymywały lekarstwo na klątwę pełni, a wampiry stawały się zwykłymi ludźmi. Wprawdzie tylko na czas trwania kontaktu fizycznego z bezduszną, ale zawsze to coś. Przynajmniej do czasu, aż nauka nie miała wymyślić czegoś nowego.
Dlatego tej wyjątkowej dziewczyny pożądali wszyscy!
A jeszcze do niedawna była zupełnie nic nieznaczącą, fertyczną panną z dziewiętnastowiecznej londyńskiej socjety , w asyście dwóch głupiutkich sióstr i jeszcze głupszej matki, skazanej już w wieku lat piętnastu na staropanieństwo, rolę przyzwoitki i błąkanie się po bibliotekach. Akurat z tego ostatniego bardzo się cieszyła, jak i z przywileju spacerowania po parku bez mamy.
Ale, ale…
Popełnione przez Alexię morderstwo w obronie własnej i przez zupełny przypadek oraz pojawienie się przystojnego, pociągającego, intrygującego detektywa i gburowatego alfy miejscowej watahy wilkołaków w osobie lorda Maccona, zniweczyło jej plany na przyszłość. Na jego przyszłość również. No bo, który mężczyzna nadal może być niebezpiecznym, niezależnym, samotnym wilkiem w kobiecych objęciach, neutralizujących jego krwiożercze instynkty do zera i całkowicie pacyfikujących ciągoty kawalerskie? Najwyżej wilkiem w baraniej skórze.
Uch, mieć takie zdolności!
To ja już nie chcę tego parasola!
Chcę być bezduszną!
I Bezimienną też chcę, nie wiem jeszcze czy być, ale na pewno mieć i przeczytać.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fantastyka
Tagi: książki w 2011
Dodaj komentarz