Bez pożegnania – Barbara Rybałtowska
Wydawnictwo Axis Mundi , 2008 , 326 strony
Cykl Saga ; Część I
Literatura polska
Przeprowadziłam śledztwo czytelnicze!
Czy, jak tam nazwać dochodzenie do sedna pogmatwanej kolejności wydawania poszczególnych części w przypadku tej sagi. Jego wynik wprawił mnie w zadumę, ale o tym później. A zaczęło się od wizyty mojej koleżanki (zresztą kolejnej, bo o to chodzi!), którą udało mi się ostatnio rozczytać. W ramach wdzięczności przynosi mi czytane przez siebie książki, które, jej zdaniem, koniecznie powinnam również poznać. Cieszę się na prawie każdą, ale tym razem, kiedy zobaczyłam okładkę i tytuł, odmówiłam. Nazwisko nic mi nie mówiło, a tytuł skojarzył mi się z romansem, na który nie miałam ochoty. I wtedy usłyszałam czarodziejskie słowo-klucz, które zawsze działa na mnie magicznie – ale to o Syberii! Natychmiast wzięłam!
Tradycyjnie, przed czytaniem, obejrzałam i przeczytałam wszystko, co umieszczono na okładce. To na niej odkryłam niesamowitą rzecz! Nie to, że trzymana w ręku pozycja to początek wieloczęściowej sagi rodzinnej rozpoczynającej się w ostatnich dniach sierpnia 1939 roku z nadzieją na więcej, bo ciąg dalszy nadal jest pisany:
Moją uwagę przykuł tytuł drugiej części wymieniony w opisie całości cyklu:
Bardzo znajomy, a jednocześnie kojarzony z lekturami podróżniczymi z moich lat nastoletnich. Definitywnie wątpliwości rozwiał umieszczony obok tytułu opis treści. Byłam już pewna, a jednocześnie bardzo zdumiona. Ja tę książkę już czytałam! Tak, na pewno, tylko kiedy? Jakieś 30 lat temu! W zupełnie innej szacie okładkowej drugiego wydania z 1979 roku (pierwsze w 1969 roku), w latach osiemdziesiątych! To dlatego nie pamiętałam nazwiska, a nowa szata graficzna nic mi nie powiedziała. I oto miałam przed sobą, po kilkudziesięciu latach, początek historii zaczętej kiedyś od środka, która wydarzyła się zanim bohaterki trafiły do Afryki w części drugiej. Powieści tłumaczącej prawdziwy powód ich pobytu w Ugandzie, która nie mogla ukazać się wcześniej niż po upadku komuny. Jej pierwsze wydanie pojawiło się dopiero w 1995 roku.
Tyle ustaliłam w drodze dochodzenia.
Nie ręczę za jego prawidłowość i wynikające z tego wnioski. Dokładniej i więcej można byłoby dowiedzieć się od samej autorki, która, jak sprawdziłam na jej oficjalnej stronie, chętnie spotyka się z czytelnikami. Podejrzewam, że wśród nich mogą znaleźć się podobni do mnie, którzy obecną sagę zaczęli czytać kilkadziesiąt lat wcześniej od drugiej części, a po początek sięgają teraz. Zresztą ta pozycja nie miała najmniejszych szans ukazać się jako pierwsza w swoim cyklu wydawniczym, ponieważ opowiada o wywożeniu ludności polskiej z Kresów w głąb ZSRR i ówczesnym temacie tabu – o polskich oficerach w Starobielsku. Nie jest to jednak pamiętnik czy wspomnienia. To zbeletryzowana powieść o losach matki i córki wywiezionych na Syberię w 1939 roku i ich walce o przetrwanie w innym systemie, wśród obcych ludzi. Narratorką, a zarazem główną bohaterką, jest młoda matka Zofia, która, przez lata gehenny na nieprzyjaznej ziemi, miała jeden cel – uratować swoją kilkuletnią Kasię. Ukochaną Mgiełkę, jak nazywali swoje jedyne dziecko z mężem Piotrem. Upodlenie, mordercza praca, bród, wszy, choroby, przyszłość widziana przez kromkę chleba, powszechność i powszedniość śmierci, a przede wszystkim głód, przez które przechodziły, nie tyle przeraża, co wywołuje wzruszenie. Wprawdzie u mnie nie polały się łzy, ale u koleżanki dosyć obficie. To dzięki sile emocji, jakimi przepełniona była opowieść utrzymana w linearnej konwencji czasowej, ale z dygresjami o losach innych bohaterów, od wywózki po przyjazd do Afryki, opartej na miłości matki do córeczki, tę książkę czytałam sercem. Inaczej po prostu się nie da. To dlatego o tej sadze inni czytelnicy piszą, że jest pisana sercem.
Sercem matki.
Siła tej powieści tkwi w autentyczności przeżyć. Wprawdzie powieść jest zbeletryzowana, a bohaterki noszą inne imiona, to oparta jest na prawdziwych faktach z życia autorki. Razem z matką były wywiezione na Sybir. I mimo że autorka w tej części oddała głos matce, to potrafiła empatycznie odtworzyć tamte czasy, zdarzenia i emocje. A przede wszystkim udało jej się stworzyć obraz cichej bohaterki, kierującej się w swojej postawie miłością do dziecka, która dokonywała desperackich czynów, a czasami cudów, by jej córka przeżyła. Wielokrotnie to podkreślała w trudniejszych momentach – Przygnębienie rozgościło się już na dobre w naszych sercach i gdyby nie dziecko, już nie miałabym ochoty żyć. Jak wielkiego czynu dokonała, świadczy fakt, że z jej licznej rodziny, ostatecznie przeżyły tylko one. Dla mnie ta powieść to swoisty pomnik wystawiony matce przez córkę, u którego podstawy, czyli na stronie poprzedzającej treść, przeczytałam:
Ciekawe są losy ludzkie i nie mniej ciekawe losy książek o nich opowiadające.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna
Tagi: zsrr
Dodaj komentarz