Antropozoficzna cywilizacja uzdrowienia: mit, utopia, rzeczywistość – Maja Dobiasz
Wydawnictwo Naukowe Katedra , 2014 , 178 stron
Literatura polska
Bardzo tajemniczy tytuł, który, aby dobrze zrozumieć, przeczytałam kilka razy. Informacja umieszczona z tyłu książki, mająca z reguły wyjaśniać, jeszcze bardziej skomplikowała moje dociekania takim zdaniem – Antropozofia jest niezwykle złożonym zjawiskiem. I muszę po lekturze tej publikacji przyznać rację jej autorce, ponieważ teraz, kiedy chcę przekazać najważniejsze moje wrażenia polekturowe, mam problem, jak opisać ten nurt filozoficzny najprościej.
I już w tym momencie zaczynają się schody.
Bo dla jednych to filozofia, dla innych droga do zrozumienia religii, dla zwolenników zaangażowanych nawet religia, a dla Kościoła katolickiego sekta, do której Benedykt XV zabronił swoim wiernym należeć. A dla mnie antropozofia była światopoglądem Rudolfa Steinera, którego szkoły, znane jako waldorfskie, poznawałam kiedyś zawodowo. Nigdy nie przekroczyłam w dociekaniach granic pedagogiki waldorfskiej. Nie uważałam, że muszę się zaangażować duchowo, by ją poznać.
Podobną taktykę przyjęła autorka tej publikacji.
Zainteresował ją jeden wycinek rzeczywistości antropozoficznej – aspekt medyczny. Zanim jednak do niego przeszła, wyjaśniła pojęcie antropozofii, przytaczając definicje z różnych stron barykady sporów. Powiedziałabym nawet, że wojny. Bo antropozofia wzbudza emocje, generuje dyskusje, rodzi podejrzenia, a już na pewno zaciekawia. Bezspornie jest bardzo interesującym podejściem do świata i człowieka w nim. Sama autorka zachowała jednak postawę bezstronnego badacza, niezaangażowanego duchowo obserwatora z zewnątrz, który patrzył i słuchał. Nie wykluczało to jej aktywnego udziału w warsztatach, wykładach, spotkaniach, zajęciach czy zgłębiania literatury przedmiotu i podmiotu. Oglądała również filmy. I to nie było zaangażowanie w potocznym rozumieniu, ponieważ w przypadku antropozofii zaangażowanie zaczyna się na etapie wnikania, badania i przeżywania duchowego. Podobno to jedyna droga do pełnego poznania antropozofii. Autorka definitywnie odcięła się od takich metod badawczych, ograniczając się do sfery kulturowej i wykorzystując do tego celu antropologiczny warsztat badawczy. To swoje podejście wyraźnie zaznaczyła w tytule jednego z rozdziałów – Antropolożka wśród i wobec antropozofów.
Byłam jej za to bardzo, bardzo wdzięczna.
W ten sposób miałam przed sobą bezstronną, niezaangażowaną emocjonalnie i duchowo pozycję, która poukładała mi chaos informacyjny, pozostawiając to zagadnienie mojej ocenie. Zaczęła od historii antropozofii na świecie i w Polsce. Przedstawiła w bardzo nietypowy sposób życie i działalność jej twórcy Rudolfa Steinera. Poszczególne etapy jego życia były opowieścią wędrówki człowieka ulegającego przemianom i inicjacjom zestawionym z archetypami niczym w mitologii, których efektem była nowa jakość relacji ze światem zewnętrznym. Stworzył światopogląd, a potem go wcielał praktycznie w życie, tworząc alternatywną cywilizację do zastanej z siedzibą Goetheanum w szwajcarskim Dornach.
W tym momencie miałam już poukładany zarys obrazu antropozofii jako złożonego systemu hermetycznej subkultury, ponieważ, według autorki, najbliżej jej do utopii zakonu. Formacji proponującej alternatywny sposób życia w nowej cywilizacji, zbudowany na duchowych odkryciach. Z ludem wybranym, z religią czerpiącą z chrześcijaństwa i z własnymi dziedzinami życia społecznego – pedagogiką, sztuką, w której architektura,
rzeźba,
czy wystrój wnętrz,
kierowały się zasadami antropozoficznymi, ekonomią z własnymi bankami, rolnictwem czy medycyną.
To właśnie tej ostatniej dziedzinie, jako niezwykle ciekawej, autorka poświęciła pozostałą część publikacji, przedstawiając w niej swoje badania. Muszę przyznać, że zebrany materiał wywarł na mnie duże wrażenie. Holistyczne podejście do człowieka to jest to, czego brakuje w medycynie konwencjonalnej. Pojęcie uzdrawiania w tej pozycji ma jeszcze drugie znaczenie. Jest ono zawarte w tytule. Według antropozofów to remedium i jedyna droga, by uzdrowić naszą tradycyjną cywilizację. Jest odpowiedzią na choroby ją trawiące – rozwój technologiczny, klonowanie, modyfikacja genetyczna, postępujący materializm, negacja duchowości, rozpad moralny, degradacja rodziny czy zatrucie środowiska. Szanse na powszechne przyjęcie tego światopoglądu w świecie autorka oceniła tak – prawdopodobnie globalne upowszechnienie założeń antropozoficznych jeszcze długo się nie dokona.
A w Polsce?
W XX wieku otwartość Polaków na nią ocenił nasz rodzimy antropozof Robert Walter – Antropozofia nie jest dla Polaków, tu jest wymagany zupełnie inny poziom świadomości. No tak, wtedy przede wszystkim myśleliśmy o odzyskaniu niepodległości, a tradycja, wiara ojców i Kościół katolicki były źródłem naszej jedności i siły. Nie w głowie były nam jakieś antropozofie.
Ale teraz, dzisiaj…
A tutaj (część 2 , część 3) obejrzałam sobie antropozoficzną klinikę i jej metody leczenia pacjentów.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Popularnonaukowe
Tagi: książki w 2014
Dodaj komentarz