Tak wyglądał człowiek obezwładniony nawałnicą pytań. »Czego będę potrzebować na tę noc, na najbliższy tydzień? Do kogo zadzwonić? Gdzie są lekarstwa? Gdzie się podziejemy?« Taką minę miałaby matka wychodząca z piwnicy, by ujrzeć, że tornado zmiotło jej dom z powierzchni ziemi.
Tym tornadem, którego autor użył jako porównania, była eksmisja, przed którą nie chroniły dzieci. Jej ryzyko wręcz rosło wraz z ich posiadaniem. W USA rok w rok eksmisje z mieszkań dotykają nie dziesiątek czy nawet setek tysięcy ludzi, lecz milionów. Według autora socjologowie, dziennikarze i politycy przez lata niemalże ignorowali problem eksmisji, sprawiając, że stały się one jednym z najsłabiej badanych procesów dotykających życia ubogich rodzin.
Autor, profesor socjologii, postanowił zbadać to zjawisko.
W 2008 roku wprowadził się na półtora roku na plac przyczep wynajmowanym najuboższym. Miał w planach przeprowadzić projekt badawczy dokładnie tej grupy ludzi oraz im wynajmującym. Opisał osiem rodzin – czarnych i białych, z dziećmi i bez – wciągniętych w tryby procedur eksmisyjnych, których dochody w ponad 70% pochłaniał czynsz. Na miejsce swych badań wybrał Milwaukee, w którym mieszkania wynajmuje niespełna sto pięć tysięcy gospodarstw domowych, właściciele domów corocznie dokonują eksmisji około szesnastu tysięcy dorosłych i dzieci. To szesnaście rodzin dziennie pozbawionych dachu nad głową mocą wyroku sądowego.
Swoim bohaterom autor towarzyszył na co dzień.
Zbierał materiały, opisując sytuacje, nagrywając dialogi i pisząc – Siedziałem u boku lokatorów na rozprawach eksmisyjnych, pomagałem im przy przeprowadzkach, ich śladem trafiałem do schronisk dla bezdomnych czy opuszczonych budynków, pilnowałem ich dzieci, kłóciłem się z nimi, sypiałem w ich mieszkaniach. Chodziłem z nimi na nabożeństwa, a także na terapie, spotkania AA, pogrzeby, narodziny.
Otrzymany obraz przytłaczał ciężarem skumulowanego nieszczęścia.
Ta część reportażu uczestniczącego była najtrudniejsza do emocjonalnego przyjęcia. Za każdą z opisywanych rodzin kryła się mroczna, wręcz traumatyczna historia uzależnień, przemocy, molestowania seksualnego, agresji, chorób, w tym psychicznych, zabójstw, więzienia, odebranych dzieci, ale i głodu, nędzy, beznadziei i impasu psychicznego. W tej bardzo obszernej części autor ukazał problem oddolnie poprzez włączenie w swoją obserwację również czytelnika. Przytaczanym historiom nadał formę zbeletryzowanej opowieści z rzadkimi, odautorskimi komentarzami. Jeśli to czynił, to tylko wtedy, gdy skomplikowanie sytuacji tego wymagało lub konieczność zrozumienia czasami absurdalnego zdarzenia. Nakreślał go w kilkunastu zdaniach, by powrócić do przygnębiającej rzeczywistości eksmitowanych. O skali własnych kosztów psychicznych poniesionych w trakcie projektu napisał – praca ta złamała mi serce, na kilka lat wpędziła mnie w depresję.
Mnie mocno przygnębiła.
Tak zindywidualizowane zjawisko uzupełnił kolejnymi danymi, by nadać im szeroki kontekst społeczny. Zebrał je dzięki wywiadom z pracownikami sądownictwa, inspektorami budowlanymi, zarządcami nieruchomości oraz innymi mieszkańcami przyczep i getta, a także ankietom i analizom zbiorów danych z rejestrów sądowych, kwerendom publikacji, powiadomieniom policyjnym, rejestrom czynszowym, połączeniom z numerem alarmowym, protokołom rozpraw, danym z archiwów i ksiąg wieczystych, aktom szkół i opiniom psychologów. A wszystko to, by stworzyć na podstawie połączonych źródeł danych obraz potężnego wpływu, jaki ma prywatny sektor mieszkaniowy na kształtowanie życia ubogich rodzin w Ameryce, a w efekcie na niestabilność mieszkaniową, rozległe niedostatki, koncentrację przestrzenną negatywnych czynników, różnice stanu zdrowia, a nawet bezrobocie.
W efekcie w pełni przedstawił kryzys mieszkaniowy wywołany wyzyskiem.
Autor doszedł do wniosku, że ubóstwo było stosunkiem, który wiązał i biednych, i bogatych opartym na procesie eksmisji. Ścisłej zależności między zyskiem i nędzą na rynku mieszkaniowym wymienionych w podtytule tego reportażu.
Można powiedzieć, że to kapitalizm, więc niech rynek mieszkaniowy sam się reguluje.
Jednak autor zauważył – Prawne uregulowanie pracy dzieci, pensja minimalna, przepisy bezpieczeństwa i higieny pracy, które teraz traktujemy jako elementarne, były wprowadzane, kiedy postanowiliśmy przedłożyć dobro ludzi nad mamonę. Najwyższy czas, by do tej listy dopisać wynajem mieszkań jako przyczynę ubóstwa generującego patologiczne skutki.
Autor zaproponował wyjście z tej sytuacji.
Podsunął pomysł talonów mieszkaniowych dla najuboższych, które byłyby skuteczniejsze niż dotychczasowe programy pomocowe. Uważał, że problem tak wielki, jak kryzys dostępu do mieszkań w przystępnej cenie domaga się rozwiązania na wielką skalę. Powinien znaleźć się na czele listy zadań polityki krajowej Stanów Zjednoczonych.
Autor zawarł w swojej pracy badawczej coś jeszcze – ogromną dozę wrażliwości i empatii.
Swoje zmagania, jako badacza i jako człowieka, opisał w Słowie o projekcie umieszczonym na końcu książki, podkreślając w nim bardzo ważną myśl – Ubóstwo nie odebrało im człowieczeństwa.
Reportaż uhonorowano w 2017 roku Nagrodą Pulitzera, a Barack Obama i Bill Gates określili tę książkę jako jedną z najważniejszych.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Eksmitowani: nędza i zyski w jednym z amerykańskich miast – Matthew Desmond, przełożył Tomasz S. Gałązka, Wydawnictwo Marginesy, 2019, 512 stron, literatura amerykańska.
Wywiad z autorem.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Dodaj komentarz