Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Zakupy w PRL – Wojciech Przylipiak

11 listopada 2023

Wspomnienia burzą obraz handlu w PRL-u kojarzony wyłącznie z pustymi półkami (ewentualnie zastawionymi octem). Nie było jednak też różowo. Wobec tego, jak to z zakupami było?

Na to pytanie spróbował odpowiedzieć autor w tym reportażu. Wiedziałam, że przyjrzy się temu zjawisku dociekliwie i bardzo dokładnie, ponieważ czytałam jego rewelacyjny reportaż Czas wolny w PRL.

   I nie zwiodłam się!

   Autor zebrał obszerny materiał źródłowy w postaci czasopism i literatury podmiotu, a umieszczony w bibliografii na końcu książki, w której wypatrzyłam dwie czytane przeze mnie pozycje – Moda Polska WARSZAWA Ewy Rzechorzek i Bilety do sklepu Andrzeja Zawistowskiego, a którą uzupełniłabym o reportaż Opakowania czyli pefrumowanie śledzia Katarzyny Jasiołek, bo i o reklamie autor wspomniał. Zgromadził również dużą ilość zdjęć, ilustrując nimi treść tekstu, a odszukanych w zbiorach: prywatnych, różnych instytucji, archiwach, muzeach i bibliotekach.

   Tak obszerny materiał z czasów, kiedy najwyższym dobrem był towar, nie pieniądz, podzielił na siedem rozdziałów.

   Każdy przyglądający się jednemu elementowi składającemu się na system obrotu mniej lub więcej deficytowym towarem w sposób formalny, jakimi były: pedety, cedety, SDH-y i rolniczaki, czyli domy handlowe w dużych miastach oraz sklepy i sklepiki w małych miejscowościach i na wsiach, kioski Ruchu dla „ludu”, peweksy, geweksy, baltony i konsumy z towarem zagranicznym lub eksportowym dla wybranych grup społecznych, instytucje i placówki z płytami, czasopismami i książkami oraz miejsca specjalne ze specjalnym towarem, czyli meblami, odzieżą, RTV czy cepeliami z towarem ludowym lub nawiązującym do folkloru. Tworzyły one obraz systemu państwowego wspieranego przez reglamentację w postaci kartek żywnościowych i bonów towarowych. Osobny rozdział autor poświęcił handlowi nieformalnemu, czyli prywatnemu przedsiębiorców lub przedmiotami z drugiej ręki prowadzonemu przez zwykłego obywatela.

   Nie zapomniał przy tym o najważniejszym – środkach płatniczych.

   Niekoniecznie tylko o pieniądzach polskich czy obcej walucie, ale również o handlu wymiennym czy barterowym.

   O wszystkim opowiadał z dwóch, różnych punktów widzenia.

   Sprzedających – ekspedientek, kierowników placówek handlowych, zaopatrzeniowców i indywidualnych handlarzy oraz kupujących – w sklepie lub na targowisku. To ich bardzo często przytaczane wspomnienia czyniły ten reportaż żywym, rzeczowym, konkretnym, często ujawniającym kulisy handlu i zaopatrzenia, weryfikując mit o tylko occie i musztardzie na półkach czy dziurawieniu prezerwatyw przez kioskarki.

    Nie zabrakło również humoru.                                                   

   Świat królestwa absurdu obejmował również handel, dlatego autor przytaczał ówczesne żarty, dające temu wyraz. To czyniło reportaż krytycznym, ale też i bliższym nastrojom panującym ówcześnie wśród Polaków. Czynił to również poprzez liczne nawiązywania do popkultury – filmów, piosenek, powieści powstałych w tamtym okresie lub po, a co pozwalało na zrozumienie realiów PRL-u tym, dla których lata 1945-1989 to historia.

   Częściowo również dla mnie.

   Bo PRL to nie tylko znane mi lata 70. i 80. ubiegłego wieku, ale również nieznany mi okres przed, licząc od powojnia, kiedy „pierwsze sklepy spożywcze po II wojnie światowej, a w zasadzie jeszcze przed jej ukończeniem, otwierano w zgliszczach domów mieszkalnych, w spalonych tramwajach, towar układano na stołach wyszarpanych z barykad”, o czym często się zapomina. Również o systemie reglamentacji towaru i kartkach na niego, który właściwie istniał od początku z przerwami i w różnym zakresie. I ta część początków PRL-u była dla mnie przeciekawa.

    Z dwiema ostatnimi dekadami – emocjonalna.

   To reportaż, którego temperatura towarzyszących uczuć zależy od wieku i ówczesnego miejsca zamieszkania czytającego. Dla mnie był przyjemnie wspomnieniowym z dokładnie taką rzeczywistością, jaką zapamiętałam – nie było różowo, ale nie cierpiałam z powodu deficytu podstawowych produktów. Raczej z poczuciem niedostępności towarów luksusowych, bo za takie uchodziła szynka, baleron czy pomarańcze, ale również „szkoły” radzenia sobie z tym i „kombinowania”, jak je zdobyć. W tym tworzenie własnoręcznie ubrań czy słodyczy z reglamentowanego cukru.

    Reportaż zdecydowanie poszerzył moją wiedzę o fakty, które nie były moim udziałem, pokazując handel jako skomplikowane, wielowymiarowe, wielopłaszczyznowe zjawisko społeczne.

   Również rozrzewnił.

   Automatycznie nasuwającymi się wspomnieniami wywoływanymi zwłaszcza przez zdjęcia, które sprawiły, że przybrał on rolę albumu fotograficznego z przeszłości, który niczym wehikuł czasu przeniósł mnie w lata dzieciństwa. Wywołał także poczucie dychotomii w odbiorze, w którym uczucia wędrowały od serca do rozumu obecnie świadomego politycznego wymiaru tamtych czasów.

   Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Zakupy w PRL: w kolejce po wszystko – Wojciech Przylipiak, Wydawnictwo Muza Sport i Turystyka, 2023, 384 strony, ilustracje, literatura polska.

Dla porównania zakupy świąteczne w grudniu 1984 roku.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Fakty reportaż wywiad

Jedna odpowiedź do “Zakupy w PRL – Wojciech Przylipiak”

  1. Maria Akida pisze:

    Sama przyjemność. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *