Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Sztywniak – Mary Roach

27 sierpnia 2022

Życie trupa od narodzin do śmierci.

   Brzmi nielogicznie, wręcz absurdalnie, ale w kontekście tego niezwykłego i przeciekawego opracowania popularnonaukowego, ma swoje uzasadnienie. Autorka patrzy na to „życie” zupełnie inaczej niż w ostatnio czytanych przeze mnie reportażach funeralnych Wszystko, co powinieneś wiedzieć, zanim umrzesz Małgorzaty Węglarz czy Jak umieramy Rolanda Schulza, w których opisywano samo umieranie i pochówek.

    Autorka w swojej publikacji narusza tabu kulturowe.

   „Ożywia” martwe ciała podarowane nauce, czyniąc z nich bohaterów swojego reportażu. W przenośni i dosłownie również, bo opowiada o czasami dziwacznych, często szokujących, ale niezmiennie fascynujących wyczynach zwłok. Za zgodą zmarłego lub jego rodziny oddane w ręce naukowców, są w stanie wszystko przetrzymać. Nieczułe na ból niczym superbohaterowie wytrzymują trawiący je ogień, „znieść upadki z wysokich budynków i czołowe zderzenia ze ścianą. Można do nich strzelać, przejechać im po nogach motorówką – to ich nie rusza. Można bez szkody usuwać im głowy. Są w stanie być w sześciu miejscach naraz. Jak przyznaje jeden z badaczy – jest zaskakująca liczba dawców, których w ogóle nie obchodzi, co będzie się z nimi dalej działo […] Dla nich to po prostu praktyczny sposób  pozbycia się ciała. Praktyczny sposób, który szczęśliwym trafem wygląda dodatkowo na altruizm.

    I tu tkwi haczyk.

   Autorka obnaża powszechne wyobrażenie o losach ciała, o których raczej nie chcą słyszeć darczyńcy, a których wyobrażenie oscyluje tylko wokół stołu sekcyjnego podczas zajęć ze studentami, w myśl zasady – Kto nie operował trupa, zawsze spaprze żywego. Autorka wychodzi z tej sali i podąża za innymi ciałami kierowanymi również do laboratoriów, pola doświadczalnego nad gniciem ciała, hali eksperymentów kolizji drogowych, uczelni z kursami dla chirurgów plastycznych, strzelnic z testami balistycznymi, warnika tkanek, kompostu z ciał, kostnic z balsamowaniem i plastynacją, sal operacyjnych z transplantacją i fenomenem żywych trupów, na cmentarze, a także przygląda się potrawom na stole, wśród których można znaleźć „zmumifikowany cukierek” i inne specyfiki medycyny trupiej ocierającej się o kanibalizm.

   Groza, groza, groza!

   Miałam problem z przekraczaniem kulturowych barier, które bez problemu pokonywała autorka, bo bycie martwym i poddawanie ciała eksperymentom miażdżenia, rozcinania, uderzania, rozkawałkowywania, dekapitacji, zrzucania, jedzenia, palenia, zderzania i innych skrajnym czynnościom, to nic zabawnego. Zwłaszcza gdy widziałam na ich miejscu ciała moich bliskich. Dla autorki, osoby dociekliwej i chłonnej wiedzy niepowszechnej i niepopularnej, nauka połączona ze śmiercią była szczególnie odległa, niepokojąca i, na swój odpychający sposób, kusząca. Miała jednak świadomość mojego stanu ducha, dlatego przywiązując dużą wagę do moich uczuć, nieustannie wplatała w swoje obserwacje wątek etyczny, dopytując się swoich rozmówców między innymi o ich uczucia i radzenie sobie z emocjami, ważąc nieustannie na szalach szacunek dla nieboszczyka i dobro ludzkości.

    Tylko w jednym wypadku zrobiła wyjątek we własnych wyborach.

   Eksperymentów dla celów religijnych, dla których nigdy nie przekazałaby swojego ciała. Poświęca im bardzo ciekawy rozdział. W miarę czytania przyzwyczajałam się do tematyki i drastycznych opisów, zaczynając rozumieć, co autorka miała na myśli, pisząc we wprowadzeniu – Ta książka nie jest o śmierci w sensie umierania.

   Jest o poświęcaniu się zmarłych dla żyjących.

   Zakończyłam ją z poczuciem delikatności życia i przemijalnością ludzkiego ciała, którego jest tylko jego czasowym kostiumem. W przebrnięciu przez trudną dla mnie emocjonalnie treść pomogły nawiązania do historii, a przede wszystkim niesamowite poczucie humoru autorki, pozwalające mi się zdystansować. Z ogromnym poczuciem taktu, bo „obrywało się” tylko żywym.

   Dla mnie ta książka to swoisty wykaz sukcesów bezimiennych bohaterów, o których raczej nie chcemy wiedzieć i słuchać, bo przypomina o śmierci. Jednak to dzięki nim bezpieczniej, zdrowiej i dłużej mogę żyć.

    Jestem im wdzięczna, zwłaszcza że sama nie oddałabym ciała nauce.

   Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Sztywniak: osobliwe życie nieboszczyków – Mary Roach, przełożył Maciek Sekerdej, Wydawnictwo Między Słowami, 2021, 304 strony, wydanie 3, literatura amerykańska.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Fakty reportaż wywiad, Popularnonaukowe

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *