Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Czarodziej z Łysej Góry – Bożena Kostuch

14 grudnia 2020

Książek jest urodzonym zapaleńcem i jeśli chodzi o ceramikę, toby nawet z diabłem podpisał cyrograf.

   Tak o Bolesławie Książku wspominał Janusz Roszko. Gdyby jego opinie potraktować jak tezę, to opracowanie to można śmiało nazwać tego udowadnianiem bogactwem przytoczonych dowodów i argumentów. Autorka monografię, biografię, a najlepszym określeniem będzie to z podtytułu – opowieść, o jednym z najwybitniejszych polskich ceramików ujęła bardzo szeroko i w kilku kontekstach. W jej centrum umieściła Bolesława Książka. Pasjonata obdarzonego nieokiełznaną wyobraźnią plastyczną, świetnym opanowaniem techniki, który w 1951 roku przybył do podtarnowskiej wsi i tutejszej Spółdzielni „Kamionka” produkującej doniczki i zamienił je w centrum polskiej ceramiki i prężny ośrodek kultury, którego wyroby eksportowano na prawie cały świat. Czarodziej z Łysej Góry – tak o nim mówiono, dla którego glina nie miała tajemnic, robił z niej prawdziwe cuda nasycone turkusami, błękitami, rubinami. To miano zdobył trochę z powodu legendy o łysogórskich sabatach, ale bardziej z powodu czarodziejskich rąk, spod których wyczarowywał cudeńka. Czary, nie czary, a faktem jest, że niejeden z tych, co zajrzeli tam na chwilę – przepadł na amen. – pisała w artykule z 1958 roku Janina Lewandowska – poddając się temu artystycznemu fermentowi, który wywoływał artysta. Formalnie pełnił funkcję artystycznego kierownika, ale tak naprawdę zajmował się wszystkim, całość dnia spędzając w zakładzie, a czasami nawet w nim śpiąc. Zdecydowana większość projektów artystycznych była jego autorstwa, wprowadzając styl łysogórski, ponieważ nie kopiował i nie naśladował w niewolniczy sposób wzorów spotykanych w małopolskim garncarstwie, lecz przetwarzał je, wybierając to, co według niego najlepiej pasowało do nowoczesnej ceramiki artystyczno-ludowej. Autorce udało się, śledząc jego życiorys, wskazać czynniki w okresie dzieciństwa i dorastania, które ukształtowały jego zdecydowanie, odwagę w tworzeniu, kreatywność, spojrzenie na otaczający go świat, odważny charakter w innowacyjności, barwną osobowość i pasję, mające wpływ na jego postawy, plany, wybory, a przede wszystkim rozwój artystyczny i zawodowy, które zawierały się w jednej jego myśli – Życie jest piękne, bo można robić ceramikę. Jakżeż dobrze go rozumiałam, bo parafrazując jego słowa, mogę tę myśl uczynić i swoim mottem – życie jest piękne, bo można czytać książki.

   Książka ma charakter albumowy.

   Ta minigaleria, którą pokazuję w filmie poniżej, pozwoliła mi na przegląd jego prac od tych początkowych figurek, dzbanków, talerzy i wielu innych form, po ceramikę wielkoformatową, z której największym sukcesem w architekturze okazały się płyty okładzinowe. Śledząc drogę artystyczną ceramika, jednocześnie poznawałam rozwój zakładu, chociaż autorka wyraźnie zastrzegła, że nie będzie to książka poświęcona dziejom Spółdzielni „Kamionka”. Jednak dwadzieścia lat artysty w tym zakładzie spowodowało, że stała się ona nieodłącznym elementem jego biografii i chcąc nie chcąc, ukazywała jego rozwój od wyrobu cegły do ceramiki artystycznej podbijającej obecnie rynki nieomal całego świata. – jak donosił w 1060 roku Dziennik Polski. Tę jedność działalności podkreślał sam ceramik – Mój rozwój jest jednocześnie rozwojem Kamionki.

   Byli nierozerwalni do czasu.

   Mariaż artysty wolnego ducha z zakładem funkcjonującym w socjalizmie i obowiązkowym socrealizmem w sztuce nie mógł się udać w pełni. Po dwudziestu latach porzucił go. Nie ze względu na uciążliwość biurokracji, braki finansowe, nieżyciowe procedury, liczne problemy techniczne, które rozwiązywał sam, ale ze względu na brak świadomości ludzkiej i niskie pobudki człowiecze. Autorka swoją zgromadzoną wiedzą, którą czerpała z zapisków artysty, wspomnień świadków tamtych wydarzeń, filmów dokumentalnych, ówczesnej prasy, wypowiedzi bliskich i znajomych artysty, próbowała odpowiedzieć również na stale zadawane pytania przez osoby interesujące się Łysą Górą – co zaszło w »Kamionce«, dlaczego Książek odszedł, dlaczego ograniczono wyrób ceramiki architektonicznej? Autorka dostarczyła wyczerpującego bogactwa materiału, abym mogła sama na te pytania sobie odpowiedzieć. Być sędzią w sprawie. Z jednej strony ubolewałam nad czasami, w których człowiek jako jednostka, nawet najwybitniejsza, rozbijała się o „mur robotniczy”, nawet jeśli za nim stały osobiste intrygi. Z drugiej strony, mam wrażenie, że okres pokamionkowy pozwolił artyście w pełni rozwinąć się tam, gdzie wcześniej hamowały go procedury, wymagające pewnej odwagi cywilnej, zwłaszcza prac w duchu sztuki nieprzedstawiającej, i to jeszcze dla celów wprowadzenia tego kierunku w produkcji »masowej«. Widziałam to w polocie abstrakcji, strukturze i niezwykle bajecznej kolorystyce ostatnich jego prac. Wśród nich zaczęły dominować reliefy i płaskorzeźby o wysmakowanej kolorystyce i dekoracyjnie opracowanych tłach wypełnionych motywami abstrakcyjnymi oraz organicznymi. To był również czas, w którym zaczął sygnować swoje prace, a czego nie mógł czynić wcześniej. Może dlatego współcześni właściciele ceramiki z „Kamionki” mogą nawet nie wiedzieć o proweniencji domowych skarbów ceramicznych. Tego problemu nie ma w przypadku prac wkomponowanych w architekturę, które można jeszcze zobaczyć na fasadach wielu budynków i w ich wnętrzu w całej Polsce – uczelniach, instytucjach, kinach czy ośrodkach wczasowych.

   Autorce udało się coś jeszcze!

   Wielowątkowością opracowania skomponowała miniobraz PRL-u widziany w jednej wsi, zakładzie i człowieku. Jej publikacja ma charakter opowieści dygresyjnej, zawierającej w tekście odrębne, wyróżnione odmiennym kolorem informacje okołotematyczne. To w nich poszerzała i uzupełniała wiadomości o miejscowości, nazwiska, instytucje czy ważne zagadnienia. W efekcie odtworzyła kawałek historii Polski od powojnia po koniec socjalizmu w Polsce, w którym pokazała, kto, w jaki sposób i za jaką cenę tworzył i budował sukcesy gospodarcze oraz artystyczne w PRL, wpływające na rozwój społeczno-kulturalny wsi. Tytanów pracy i społeczników, którzy podpisywali cyrograf z socjalizmem dla realizacji  swoich pasji, powołań, uzdolnień i talentów.

   Czy dobrze na tym wyszli?

   Odpowiedź jest bardzo złożona i tak wielowątkowa oraz wielopłaszczyznowa, jak sama publikacja. Przebogata, intertekstualna, z zasobną szatą ikonograficzną, skupiającą w sobie los człowieka i historię polskiej ceramiki w PRL w jednym ujęciu.

   Tytaniczna praca i artysty-ceramika, i autorki.

   Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Czarodziej z Łysej Góry: opowieść o Bolesławie Książku – Bożena Kostuch, Wydawnictwo Marginesy, 2020, 408 stron, literatura polska.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Artyści, Biografie powieść bograficzna, Sztuka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *