Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Pani Shaladoru – Anne Bishop

21 marca 2019

Pani Shaladoru – Anne Bishop
Przełożyła Monika Wyrwas-Wiśniewska
Wydawnictwo Initium , 2011 , 463 strony
Cykl Czarne Kamienie ; Księga VIII
Literatura amerykańska

I żyli dłuuuugo i szczęśliwie – wydawało mi się, że tym tradycyjnym zdaniem kończącym baśnie, autorka zamknęła historię Cassidy w księdze VII cyklu Czarne Kamienie.
A tu niespodzianka!
Autorka postanowiła, ku mojemu całkowitemu zaskoczeniu, rozbudować opowieść o trudnych rządach nowej Królowej w Dena Nehele, udowadniając, że przemoc z agresją nie jest jedyną drogą do wygrywania wojen, życie jest równie bardzo niebezpiecznym polem walki, a na błogostan określany wyrażeniem „długo i szczęśliwie”, trzeba sobie ciężko zapracować, bo zło nie śpi nawet w czasie pokoju. Przebudziło się ono również w życiu Cassidy i przybrało postać Kermilli. Tej samej, która w przeszłości już raz przywłaszczyła sobie jej terytorium, dwór i faworyta. Niepewna siebie i swoich umiejętności Cassidy miała ochotę znowu uciec, poddać się, ale Jaenelle z Deamonem nie pozwolili jej na to, zmuszając ją sprytnymi posunięciami dyplomatycznymi do walki o swoje nowe królestwo, lud, dwór i przede wszystkim o siebie, swoje marzenia i przyszłość. A wszystko to przez niezadowolonego z jej fizycznego wyglądu Therana, syna Jareda i Lii, ostatniego potomka Szarych i dziedzica królestwa Shaladorczyków, któremu brakowało tylko królowej. Cały czas miałam nadzieję, że Theran przejrzy również oczami duszy, serca i rozsądku i dostrzeże w Cassidy coś więcej niż tylko rude włosy i piegi na twarzy. Chyba za bardzo poddałam się schematowi jaki towarzyszył mi przez wszystkie księgi – ona chce, ale się boi, a on nie wie, że ją kocha. Tym razem jednak autorka wyszła poza ten sprawdzony schemat, rozbudowując wątki romantyczne w zupełnie innych kierunkach. Nie było więc tym razem narastającej stopniowo temperatury wzajemnego i nieuświadomionego pożądania, ale ślepa i bezkrytyczna miłość Therana do równie pięknej co wyrachowanej Kermilli oraz spokojne, czułe odbudowywanie wzajemnego zaufania dwojga skrzywdzonych ludzi – Gray’a i Cassidy. Chociaż na samym początki łudziłam się, że może jednak, że Theran się przekona. Gray bardzo nie pasował mi do roli kochanka z tą swoją chłopięcą osobowością uwięzioną w ciele mężczyzny. Byłam do tego stopnia ciekawa, którego z nich wybierze autorka na partnera Cassidy, że popełniłam niewybaczalny błąd, od którego, za karę, ręka usycha, a oczy zachodzą bielmem.
Zajrzałam na koniec powieści!
Wiem, wiem… Źle zrobiłam, ale… nie wytrzymałam tej niepewności łamanej przez niezdecydowanie i nic nie mam na swoje usprawiedliwienie. Jeśli przestanę tutaj pisać, co mi dusza i serce dyktuje, to znaczy, że klątwa się spełniła! Ale wracając do powieści.
To najspokojniejsza część cyklu, w której nie ma pościgów, nagłych ucieczek, śmiertelnych niebezpieczeństw, morderczych starć, zbrojnej walki czy chociażby napięcia erotycznego towarzyszącego wolno rozwijającemu się romansowi. Tym razem autorka postawiła na intrygę wokół walki dobra ze złem, a tym samym na zmaganie się ludzkich cech charakteru – chciwości ze szczodrością, egoizmu z altruizmem, miłości z honorem, lekkomyślności z odpowiedzialnością i wiele, wiele innych – uosabianych przez Cassidy i Kermillę oraz skupionych wokół nich zwolenników. I wcale, jak się okazało potem, nie było to takie łatwe i proste, a tajemniczość Czarnych Wdów zaglądających w przyszłość utkaną z pajęczych sieci, wcale tego nie ułatwiała.
Autorka niczym bajarz opowiada fantastyczną historię dobrej i złej królowej, która tak naprawdę jest historią życia każdego współczesnego człowieka pokonującego krętą drogę do własnego szczęścia. Nie zawsze słusznie wybranego i rozumianego i nie zawsze odpowiednią do niego drogą. Swoją umiejętnością pokazywania prostych ścieżek do obranego celu, odnajdywania zagubionych dróg w codziennym życiu, przywracania prostych zasad-drogowskazów postępowania, odsłaniania kontekstu ostatecznych celów człowieczego życia, przywraca czytającemu wiarę w siebie i we własne możliwości w codziennej walce, zamykając je w jednym, prostym przesłaniu – Nie przegrywaj, póki nie przegrasz.
Kiedyś, w dzieciństwie, tę rolę pełniły baśnie i bajki przygotowujące mnie do życia w świecie dorosłych. Teraz, kiedy już w nim funkcjonuję, tę potrzebę odnajdywania się w nim wciąż na nowo, a zwłaszcza w chwilach zwątpienia i słabości, spełnia świat Krwawych.
Baśnie dorosłym również są potrzebne. Bez ich magicznej mocy relaksacji i kompensacji świat rzeczywisty byłby nie do zniesienia.
Dlatego je czytam!

 

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

 

Pani Shaladoru [Anne Bishop]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

 

 

A na odwrocie książki, jak widać powyżej, bardzo dobra wiadomość!

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Fantastyka

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *