Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Pamiętnik Dawida Rubinowicza

21 marca 2019

Pamiętnik Dawida Rubinowicza
Wydawnictwo Książka i Wiedza , 2005 , 111 stron
Literatura polska

To zdanie – Moja znajoma mieszka w RPA i powiedziała mi, że tam pamiętnik Rubinowicza jest obowiązkową lekturą szkolną. – przeczytane w artykule Świat ma Annę Frank, my Dawida Rubinowicza Janusza Kędrackiego, sprawiło, że chciałam koniecznie poznać i tę książkę, i jej autora. Nie mogło być tak, że zna ją cały świat, przetłumaczono ją na kilkanaście języków, na jej podstawie powstał spektakl teatralny, niemiecki dokumentalista Konrad Weiß nakręcił w 1980 roku film o Dawidzie, a ja o niej NIC nie wiem, mimo że w Polsce od pierwszego wydania w 1960 roku ukazuje się już kolejne wznowienie ze wstępem Jarosława Iwaszkiewicza i posłowiem Marii Jarochowskiej. To dzięki tej pisarce i dziennikarce oraz ludziom, którzy przechowali pamiętnik zawarty w pięciu szkolnych zeszytach, dowiedział się świat, a dopiero teraz, powoli, po okresie niesprzyjającej tematyce żydowskiej „atmosfery” politycznej, wraz z kolejnym wydaniem, dowiaduje się Polska.
O czym?
O faszystowskiej okupacji widzianej oczami dziecka Dawida Rubinowicza, którego na poniższym zdjęciu, jedynym, jakie się zachowało, zaznaczono białym krzyżykiem:

 

 

Żydowskiego chłopca mieszkającego wraz z rodzicami i młodszym bratem oraz siostrą w niewielkiej wsi Krajno na Kielecczyźnie, w tym domu:

 

 

Swój pamiętnik rozpoczął wpisem w dniu 21 marca 1940 roku mając dwanaście lat, którego częstotliwość wzrastała aż do wpisu ostatniego z 1 czerwca 1942 roku, zakończonego nagle urwanym zdaniem. Ostatnie wspomnienia pisane były już po przesiedleniu do pobliskiego Bodzentyna. Miał wtedy 15 lat i długą drogę do punktu zbornego Żydów w Suchedniowie, a stamtąd do komory gazowej w Treblince. Dawidek wraz z innymi z transportu suchedniowskiego zginął 22 lub 23 września 1942 r.
Pozostawił po sobie pamiętnik.
Bezcenny dokument. Świadek i powiernik wrażliwego dziecka obserwującego osaczający go świat hitlerowskiego terroru. Początkową uwagę skupianą na ciekawych wydarzeniach dziecięcego dnia codziennego jak wyprawa na jagody, nauka jazdy na rowerze, spotkanie lisa w lesie czy obserwacja wyjątkowo groźnej burzy, z czasem przeniósł na wydarzenia ze świata dorosłych, które zaczynały wdzierać się i dominować w jego życiu. Początkowo były to informacje o kolejnych, coraz mniejszych, przydziałach żywności dla Żydów, zakazach i nakazach władz okupacyjnych, rewizjach żandarmów, aresztach sąsiadów, pojawieniu się antysemickich plakatów, by ostatecznie skupić się na ilości mordowanych, zabijanych i wywożonych Żydach. W tych zapisach czułam silne emocje dziecka, które potrafiło je opisać na swój nieporadny, ale obrazowy sposób, bo tylko tak mógł je uzewnętrznić. Ten mądry chłopiec nie okazywał ich i tak już przerażonym rzeczywistością rodzicom, płacząc, gdy nikt nie widział i zapisując – Gdy sobie pomyślałem, że musimy stąd odjechać to musiałem wyjść na dwór, tak żem się rozpłakał, że stałem więcej jak ½ godziny i szlochałem. Uspokoiwszy się trochę to wszedłem do domu. Dawid bał się stale. Strach przed zagrożeniem z zewnątrz i lęk o bliskich towarzyszyły mu bez przerwy. Bał się samodzielnych wędrówek do lasu czy innych miejscowości, podczas których mógł być złapany i zabity, lękał się o losy ojca zabranego do „jakiegoś” obozu pracy, bał się rewizji w domu, martwił się o jedzenie, a kiedy znalazł w lesie broń odnotowuje – Tak żem się zirytował, że nogi podemną dygotały. I dodaje – …tak nie przechodzi jeden dzień żeby nie było złej nowiny. (…) W takich okropnych i złych warunkach przechodzą dnie i tygodnie pełne trwogi i grozy.
Taki był świat dziecka wojny.
Żydowskiego dziecka.
Ale w Dawidzie nie było nienawiści i złości. Ta cudowna, dziecięca zdolność przystosowywania się do warunków zastanych sprawiała, że współczuł innym ludziom, martwił się ich głodem, chorobami, śmiercią, nie tracąc przy tym wiary w Boga i nadziei na szybki koniec wojny. W duchu przeżywał poniżającą propagandę antysemicką na plakatach pisząc – Gdy stróż przybijał to akurat ludzie szli od śniegu, tak się śmieli, że aż mię głowa rozbolała z tej hańby, jaką Żydzi w dzisiejszym czasie przeżywają. Żeby Bóg dał żeby ta hańba czemprędzej [się] skończyła. W swojej dziecięcej mądrości wiedział jednak, że teraz jest czas co nie wolno mówić tylko wszystko cierpieć…
I cierpiał.
Nie potrafię i nawet nie próbuję sobie wyobrazić, co widział i co myślał, kiedy wraz z rodziną wędrował do „jakiegoś”, jak by określił to Dawid, obozu w Treblince.
Co czuł Dawid wchodząc do komory gazowej…
Zestawienie tej dziecięcej (dorosłych również) nieświadomości i dezorientacji w polityce nazistów, brak wiedzy i informacji na temat rzeczywistych planów eksterminacyjnych okupanta z moją wiedzą na temat historii Holokaustu, pozwoliło mi na spojrzenie na sytuację Żydów od wewnątrz. Od strony ludności żydowskiej, która bezradna wobec nieprzewidywalnych zachowań nazistów i kłamliwych obwieszczeń, trzymała się tylko wiary w Boga i nadziei na szybki koniec wojny.
Płonnej nadziei, której byłam świadoma tylko ja.
Przygnębiające uczucie. Obezwładniająca niemoc. Przygniatająca bezsilność.
To dzięki takim bezpośrednim relacjom, spisywanym na bieżąco, kolejna bezimienna twarz z transportu przeznaczonego bezpośrednio na śmierć, otrzymała nazwisko, za którym stoi konkretne życie, rodzina i dziecięce marzenia o… szkole, której Dawidowi bardzo brakowało.
Tym razem dziecka.
Pamiętnik jest ilustrowany zdjęciami jego oryginalnych stron:

 

 

Dzięki temu mogłam porównać pismo z początkowych wpisów z tymi ostatnimi i zaobserwować uwidoczniony w nich narastający lęk chłopca. Początkowe duże, starannie pisane litery zastąpiło pismo drobniejsze, o introwertycznym nachyleniu, z większą ilością literówek. Chłopiec nie tylko dorastał fizycznie, zmieniając styl pisma, ale i dojrzewał w przyśpieszonym tempie, coraz bardziej świadomy grozy sytuacji, w jakim znalazła się jego rodzina. Niektóre wpisy Dawida autorzy opatrywali komentarzem historycznym, by nadać im kontekst opisywanych wydarzeń lub uwiarygodnić informację:

 

 

Bardzo ciekawa jest również historia odnalezienia pamiętnika Dawida opisana przez Marię Jarochowską w Posłowiu. Niezwykłość i wyjątkowość tego dokumentu, który można badać od strony społecznej, historycznej, a także językowej (Dawid używa języka potocznego, prowincjonalnego z charakterystycznymi zwrotami mowy wiejskiej swojego regionu), przez niektórych porównywany do Dziennika Anny Frank, zaczyna doceniać się również i w Polsce. Świadczy o tym powstanie i działalność Towarzystwa Dawida Rubinowicza i akcje regionalne organizowane również przez władze samorządowe.
Trudno emocjonalnie było mi pisać o tym pamiętniku i mimo, że ostatecznie ten tekst jest jednolity, to pisałam go na raty, partiami. Zbierałam siły i myśli, uciszałam emocje, by ze swojej strony dorzucić od siebie kilka zdań na temat Dawida Rubinowicza i jego pamiętnika, bo tylko tyle mogę dla niego zrobić.
A pośrednio dla wielu jeszcze bezimiennych dzieci, które pochłonęła wojna.

 

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *