Niewyznane grzechy siostry Juany – Kyra Galván
Przełożyła Paulina Bojarska-Gargulińska
Dom Wydawniczy Mała Kurka , 2011 , 239 stron
Literatura meksykańska
Książka była dla mnie ogromną niespodzianką, ponieważ otrzymałam ją w prezencie od Mikołaja i zaskoczeniem, bo tytuł i autorka okazały się dla mnie wielką niewiadomą. Zaczęłam więc szperać w zasobach Internetu, szukając informacji na jej temat, które szybko zamieniło się w fascynującą przygodę i przyśpieszony kurs nauki języka hiszpańskiego. Wydawca nie zadbał o jakąkolwiek informację o autorce zarówno na okładce, jak i na swojej stronie internetowej, a to ogromny błąd w przypadku wprowadzania na rynek czytelniczy nieznanego w Polsce i debiutującego na nim, pisarza z kraju, którego książki nie zalewają naszych księgarń nowymi tytułami. Musiałam wejść na strony hiszpańskojęzyczne, by dowiedzieć się, że autorka jest przede wszystkim meksykańską poetką, a tą powieścią historyczną (tak sklasyfikował ją rodzimy wydawca, co widać na oryginalnej okładce pokazanej we wpisie) zadebiutowała na gruncie prozy. Natomiast na temat bohaterki powieści, postaci historycznej, którą przedstawia ten obraz,
siostry Juany Inés de la Cruz, zakonnicy profeski habitowej i klauzurowej z Klasztoru Świętej Pauli Zakonu Świętego Hieronima, najwybitniejszej meksykańskiej pisarki i poetki z XVII wieku, traktowanej w ojczyźnie jak postać niemal mityczną o nieskazitelnym wizerunku, najważniejszej postaci kobiecej ikonografii z perspektywy ziemskiej (z perspektywy religijnej ustępującej tylko Matce Boskiej z Gwadelupy), zajmującej wyjątkowo wysoką pozycję, zdobytą własnym wysiłkiem, w panteonie narodowym swojego kraju, kobiety o otwartym umyśle, nieprzeciętnej inteligencji, walczącej o prawa kobiety, znalazłam całe morze informacji.
I na ten narodowy skarb autorka odważyła się rzucić cień podejrzeń, podważając dochowanie złożonych przez nią ślubów zakonnych: posłuszeństwa, ubóstwa, czystości i życia w klauzurze. No, może oprócz tego ostatniego. Stworzyła opowieść o współczesnej meksykańskiej doktorantce, Laurze, która przybyła do Hiszpanii, gdzie w sewilskim Archiwum Indii Zachodnich, pomiędzy kartami z zapiskami księgowymi wicekróla don Antonio Sebastiána de Toledo, markiza de Mancera, odkryła wyjątkowe dokumenty. Manuskrypty zawierające opis prawdziwego życia siostry Juany, które dobrze ilustruje okładka meksykańskiego wydania z obrazem poszukiwanym przez wszystkich bohaterów powieści, przedstawiającym jakże inne „oblicze” zakonnicy,
a spisane siedemnastowiecznym kastylijskim przez jej siostrzenicę, również zakonnicę, Isabel Maríę de San José. Ta swoista spowiedź życia siostry Juany powierzona swojej siostrzenicy, została spisana w zeszycie do prowadzenia rachunków, by po przeszłych sprawach ukrytych przed jej współczesnymi, pozostał jakiś ślad. Prawdziwa wersja jej życia. Przed doktorantką leżał unikatowy materiał historyczny, który burzył szlachetny wizerunek czołowej postaci narodowej i tworzył na nowo obraz kobiety, na wskroś ludzkiej, popełniającej takie same grzechy, jak inni śmiertelnicy, łamiąc trzy z czterech ślubów zakonnych. Wielokrotnie.
I do tego momentu, do tej myśli doktorantki, akcja toczy się wolno, wręcz leniwie tak, jak żmudnym jest chodzenie do czytelni archiwum i badanie przeszłości na podstawie źródeł historycznych. Nie pomogła nawet naprzemienna narracja osobistego życia Laury z życiem zakonnicy. Przy czym tej ostatniej było dużo, dużo ciekawsze. Opisane językiem używanym kilka wieków temu, na tle siedemnastowiecznych realiów Nowej Hiszpanii. Z odtworzeniem reguł zakonnych i dworskich wraz z obyczajami i zasadami życia społecznego z uwypukleniem w nim miejsca i roli ówczesnej kobiety. Tempo akcji momentalnie wzrosło dopiero wraz z postanowieniem Laury o nagłośnieniu znaleziska, przybierając charakter niemalże sensacyjny. Główna bohaterka nagle została wciągnięta w wir rozgrywek między agentami policji, przedstawicielami Kościoła i współcześnie żyjącymi potomkami siostry Juany, walczących o zachowanie sekretu odkrytej przypadkowo tajemnicy. Każda ze stron miała swoje powody do nieujawniania prawdziwego życiorysu znanej zakonnicy, a Laura musiała wybrać między prawdą historyczną a własnym życiem. Jej ostateczna decyzja przybrała sprytną, dyplomatyczną, niespodziewaną i zaskakującą postać.
Tę książkę.
Formę sugestywnej powieści historycznej z elementami sensacyjnymi, ilustrującą słowa siostry Juany – Nie wierz w to. Bo to wszystko kłamstwa. Wszystko jest tylko odbiciem, pamiętaj o tym, wszystko oglądamy jak w lustrze, odwrócone. Oto cały sekret. Sekret wielu sławnych, znanych, uznanych i postawionych na złotych cokołach mitu lub świętości.
Jest jeszcze drugie przesłanie tej książki.
Obraz najważniejszego grzechu popełnionego przez siostrę Juanę, nie jako zakonnicę, ale jako człowieka. Grzech narodzenia się chłonnego wiedzy, otwartego na nowe, pełnego kreatywnego myślenia, postępowego, inteligentnego umysłu w ciele… kobiety, która nie bała się dążyć na przekór konserwatywnemu społeczeństwu do samorozwoju, nie widząc swojego spełniania się przy boku mężczyzny. Zakon lub małżeństwo były jedynymi drogami kobiety światłej do szczęścia. Pierwsza wykluczała miłość, a druga jej nie gwarantowała. Spełnianie się i miłość nie szły ze sobą w parze. Ta powieść twierdzi, że nadal tak jest, że nic się nie zmieniło, że kobiety nadal nie mogą spełniać się zawodowo, nie poświęcając przy tym miłości, tyle że wybór jest inny – małżeństwo albo kariera zawodowa. Autorka pyta wprost – …jesteśmy skazani na wieczne błąkanie się w poszukiwaniu brakującej połówki nas samych, bo społeczeństwo narzuca rolę matki i żony spełniającej się przy mężczyźnie, z mężczyzną i w mężczyźnie, która poza jego kręgiem, jest nieszczęśliwą, błąkającą się połówką w poszukiwaniu tej konkretnej, brakującej, drugiej części? Autorka nie narzuca odpowiedzi, pozwala nawet siostrzenicy Isabeli i Laurze na polemikę z siostrą Juaną.
Pozwolę więc sobie i ja.
Już samo określenie „druga połówka” najczęściej jabłka lub innej pomarańczy, wprowadza mnie w irytację. To tak, jakbym usłyszała, że mi czegoś brak i jestem niepełnowartościowa bez mężczyzny. Można połączyć samospełnianie się z miłością pod warunkiem, że zamienimy te bezmyślnie powtarzane owocowe porównania oraz slogany i silnie wdrukowane przez społeczeństwo rolę społeczną kobiety, by przestać mówić o sobie jak o wybrakowanym towarze i zobaczyć siebie jako pełnowartościową całość – najpierw człowieka, a dopiero potem kobiety czy mężczyzny. Dopiero takie dwie świadome własnej wartości i autonomii osoby, są w stanie stworzyć jeden pełnowartościowy związek. Możliwy tylko dla osób na poziomie świadomości dorosłego i nie mam tu na myśli wieku, ale strukturę osobowości.
Dwoje w jednym i jedno w dwojgu. Rozdzielni i łączni jednocześnie.
Tyle teoria. W praktyce bywa różnie, ale z okazji dzisiejszego święta, życzę wszystkim kobietom i sobie samej, aby patrzeć na siebie nie przez pryzmat sloganów i narzucanych ról społecznych, ale przez własny, indywidualny, osobiście wypracowany światopogląd.
To trudne, ale możliwe, jak udowodniła siostra Juana już w XVII wieku.
Mikołaj nie tylko postarał się zrobić mi niespodziankę, ale również zadbał, żeby był w niej podpis autorki. Dziękuję. Czy jest ktoś, kto przetłumaczy mi dwa pierwsze słowa?
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść historyczna
Tagi: książki w 2012
Dodaj komentarz