Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Kupię rękę – Agnieszka Szygenda

21 marca 2019

Kupię rękę – Agnieszka Szygenda
Wydawnictwo Bliskie , 2010 , 214 stron
Literatura polska

Po doczytaniu końcowych wyrazów na ostatniej stronie tej powieści musiałam się zastanowić. Zamyślić. Wyjść z życia wszystkich jej bohaterów. Studenta Tomka sprzedającego miejsce na tatuaż na skórze własnej ręki, głowy rodziny Olgierda kupującego to miejsce na osobiste hasło dające upust jego frustracji oraz Igi nieszczęśliwie zakochanej w Mariuszu, dla którego, w desperacji ratowania związku, wystawia swoje ciało na aukcji, wplątując się przypadkiem w transakcję zawartą ostatecznie z Olgierdem. Unieść się nad ich ślepym postępowaniem, nielogicznym zachowaniem, ryzykownymi decyzjami, by wyłonić i uogólnić obraz jakości prowadzonego przez nich życia, ogarniając go jednym słowem – groteska!
Przepełnieni nienawiścią, chowanymi urazami – Iga do własnego ciała z nadwagą, Olgierd do swojego teścia, Tomek do ludzi zmuszających go do podejmowania żałosnych wyborów – próbują odnaleźć siebie i swoje miejsce wśród splątanych ścieżek wiodących do wyznaczonego celu, nie zauważając, że jest to jedyna siła napędowa, dzięki której porządkują świat wokół siebie w drodze do różnie pojętego szczęścia. Tym żyje współczesne pokolenie dwudziesto i trzydziestolatków – obłąkańczym pędem do przyszłości, jakby teraźniejszość była tylko nic nieznaczącym czasem przeszłym. Bez tchu i bez czasu na chwilę zastanowienia się: czy warto? Czy wartości jakimi kierują się w życiu są tymi, które doprowadzą ich po latach wyścigu do satysfakcjonującego poczucia samospełnienia? Co jest przyczyną pozornie niewytłumaczalnego amoku parcia do przodu na skróty, po trupach innych, nawet najbliższych osób?
Autorka w tych dywagacjach poszła dalej.
W drugiej części książki, wyraźnie oddzielonej od pierwszej tytułem Część II, pokusiła się o odpowiedzi, szczególnie obszerniej koncentrując się na pytaniu ostatnim. Skupiając się na przeszłości Olgierda, przyczynę jego frustracji upatrzyła w zerwanych więziach rodzinnych. Brak kontaktu z najbliższymi, ich bliskości, wsparcia, bezwarunkowej akceptacji, świadomości swojego pochodzenia i korzeni to główne powody niepowodzeń budowania wypaczonego życia zawodowego i osobistego.
Nie można żyć bez korzenia !; każde drzewo ma swoje korzenie w ziemi !; korzenie są łącznikiem pomiędzy tymi, co żyją, i tymi, co odeszli !; bogactwo i przyjaciele nie potrafili zastąpić mu braku poczucia przynależności !.
Poczułam się trochę jak nastolatka wysłuchująca na lekcji umoralniającej pogadanki nauczyciela. Jak nieufny wyborca na wiecu, do którego nie trafiają racjonalne argumenty kandydata na mojego faworyta. Pełne truizmów, sloganów i prawd oczywistych. Potrzebowałam zamiast haseł emocji, wzruszeń, po których natychmiast zrobiłabym rachunek sumienia własnego postępowania i rewizję hołubionych wartości. Tym czasem epatowanie czwartą śmiercią w rodzinie Olgierda w krótkim czasie, wywołało u mnie tylko czarny bo czarny, ale humor. A co miało w zamiarze wywołać, tego nie odczytałam, a tym bardziej nie odczułam.
Dostałam niestety klucz tylko do jednych drzwi i to dawno już otwartych. A co z innymi drzwiami-przyczynami w życiu pozostałych bohaterów? Czyżby tylko więzi rodzinne były gwarantem szczęśliwego życia?
Z drugiej jednak strony, przyglądając się tej nielubianej przeze mnie jawności dydaktyzmu i „kiełbasie wyborczej” w tekście, zadałam sobie pytanie: dlaczego autorka zadała sobie trud podsunięcia gotowej odpowiedzi? Dlaczego nie zostawiła mnie z myślami po pierwszej części, abym mogła sama dojść do wniosków? Dlaczego dopisała drugą cześć? Czy dlatego, że jak sama zauważa: słowo pisane ma większą wagę od mówionego tylko dlatego, że jest bardziej trwałe? A może z młodym pokoleniem jest aż tak źle, że trzeba im te oczywiste, odwieczne prawdy podsuwać przed oczy jako nowe, odkrywcze? Najlepiej w druku, bo większość populacji to wzrokowcy?
Jeśli tak jest, to jestem tym przerażona!

 

 

 

Ze skrzydełka okładki dowiedziałam się, że autorka ukończyła Wydział Filozofii. To automatycznie podniosło poprzeczkę moich oczekiwań, w pełni spełnionych tylko w pierwszej części tej powieści.

 

 

 

Książkę otrzymałam od portalu Przy Kominku.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *