Kiedy ciebie nie ma – Lisa Jewell
Przełożyła Danuta Śmierzchalska
Wydawnictwo Edipresse , 2018 , 304 strony
Literatura angielska
Thriller, który mnie wzruszył!
A miałam się przecież bać, co zapowiadała piękna i mroczna oprawa, w której go otrzymałam.
Miałam z niepewnością dążyć do rozwiązania zagadki i zgodnie z regułami dreszczowca poczuć mieszankę ekscytacji i lęku. I tak było! Ale że w pakiecie otrzymam jeszcze wzruszenie? Że powieść zakończę z oczami pełnymi łez żalu i bezsilności?
Tego nie podejrzewałam!
Po doczytaniu ostatniego zdania długo zastanawiałam się, analizując konstrukcję fabuły, w jaki sposób autorka tego dokonała? Jak udało połączyć się jej rozrywkę z przeżyciem emocjonalnym. Otworzyć we mnie drzwi do aż takich uczuć? Do łez!
Autorka wykorzystała historię, jakich wiele – zaginięcie dziewczyny. Niedawno czytałam z takim samym motywem powieść Susan Lewis Odkąd odeszła i dobrze się przy niej bawiłam. Nie wzruszyłam się, kiedy czytałam autentyczne wspomnienia porwanych – 3096 dni Nataschy Kampusch czy Nadzieja amerykańskich nastolatek. Towarzyszyły mi raczej ciekawość i współczucie. W powieści autorki porwaną też była nastolatka. Piętnastoletnia Ellie. Ambitna, lubiana i rozpieszczana przez najbliższych. Po dwóch latach poszukiwań policja zaniechała ich. Po dziesięciu przypomniano tę historię w programie telewizyjnym, po którym odnaleziono szczątki dziewczyny. Jej matka, Laurel, wydawałoby się wreszcie zaznała spokoju, a sprawa została wyjaśniona już na kilku początkowych stronach.
Gdyby nie pojawił się Floyd.
Mężczyzna z dziewięcioletnią córką Poppy. Bardzo, bardzo podobną do Ellie. Od tego momentu zaczęła się opowieść analizująca zniknięcie Ellie z punktu widzenia bohaterów zaangażowanych w tragedię – Laurel, korepetytorki Ellie, Floyda i samą zaginioną. Powoli, na podstawie ich naprzemiennych wspomnień, budowałam obraz dramatu z tragicznymi postaciami. Autorka nie ograniczyła się jednak tylko do jej rekonstrukcji. Zbudowała wokół bohaterów ich historie czyniące je tylko ludźmi. Z ich zaletami i wadami. Na wskroś przeciętnymi. Mogłam je odebrać jako usprawiedliwienie ich patologicznych czynów i destrukcyjnych zachowań, ale takie historie posiadały również ofiary. Tak naprawdę niczym nieróżniące się od swoich katów.
Nawet Ellie miała sobie wiele do zarzucenia.
Autorka ukazała w bardzo emocjonalny sposób zjawisko popełniania zbrodni przez przeciętnych ludzi. Znajomych, sąsiadów, a nawet nam najbliższych. Także moc urazów psychicznych, powodujących efekt kuli śnieżnej toczącej się do zbrodni.
Zbrodni, której nie byłoby, GDYBY…
Gdyby Ellie nie była zbyt ambitna i uparta. Gdyby Laurel szczerze rozmawiała z córką. Gdyby korepetytorka Ellie nie pragnęła być kochaną za wszelką cenę. Gdyby Floyd był bardziej asertywny wobec kobiet. Tymi „gdyby” zaczęła się opowieść. To one, już po fakcie, zmuszały każdego z bohaterów do zweryfikowania swoich priorytetów i wartości, a w konsekwencji postępowania. Do żalu za popełnione czyny, których nie można było już cofnąć. Tak naprawdę nie było w tej powieści jednej ofiary. Wszyscy bohaterowie nimi byli. I sugestia autorki – każdy może nią być. Dlatego wszystkich było mi żal.
Jednak najbardziej Ellie.
To ona, jej cierpienie, dziecka skrzywdzonego i bestialsko wykorzystanego przez dorosłych, wzbudziła we mnie największe emocje. Jej pośmiertny list rozłożył mnie na łopatki. Czytałam go ze łzami w oczach.
Emocjonujący thriller, do którego czytania należy dołączyć w pakiecie chusteczki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Tagi: literatura angielska
Dodaj komentarz