Jankielowi od dziecięctwa wpajano, że świat za kreskolskimi murami to niebezpieczne, zdradliwe miejsce, a on powinien uważać się za szczęśliwca, skoro urodził się z dala od niego.
Chłopak nieustannie słyszał straszne historie przekazywane sobie szeptem o dużych miastach pełnych występków, niegodziwości, prostytucji, antysemityzmu, cudzołóstwa i innych niegodziwości popełnianych przez złych ludzi gotowych takim, jak on, poderżnąć gardło, aby dobrać się do brzęczących monet w jego kieszeniach. Nic dziwnego, że po takich opowieściach, bał się zagłębiać w otaczający Kreskol ciemny, gęsty las pełen demonów i czarowników gotowych odrzeć człowieka ze skóry i usmażyć jego wątrobę na kurzym smalcu, jęków grzesznych chłopców zamienionych w wilki i dzieci, które dopadli, uwięzili i przerobili na mydło, szaleni, żądni krwi goje, napędzani nieposkromioną nienawiścią do Żydów. Wśród mieszkańców sztetla panowała jednomyślna zgoda – opuszczenie Kreskolu było równoznaczne z samobójstwem. Aż tu nagle zażądano od tegoż Jankiela niemożliwego.
Wyruszenia w ten złowrogi świat!
Powodem było zniknięcie Paszy i Izmaela tuż po ich rozwodzie. Jankiel, chcąc nie chcąc, jako sierota, po której nikt nie zatęskni ani nie zapłacze, wyruszył w samobójczą misję. Miał dotrzeć do najbliższego miasteczka, powiadomić stosowne władze o zaistniałej sytuacji i poprosić o pomoc w odnalezieniu zaginionych. Słusznie zauważyła jedna z matron sztetla – mam przeczucie, że to początek czegoś potwornego.
I się stało!
Cały świat dowiedział się o zaginionym i nagle objawionym po kilku wiekach sztetlu położonym gdzieś w polskich borach i lasach, który zachował model ortodoksyjnej gminy żydowskiej z XVIII wieku i cudem uniknął niemieckiej inwazji, przeżywając jako jedyny rzeźnię Holokaustu.
Od tego momentu autor poprowadził skomplikowane wątki przygodowo-sensacyjne w trzech głównych i najważniejszych warstwach tej opowieści – historycznej, społecznej i psychologicznej.
W tej pierwszej ukazywał historię Żydów na terenie Polski z antysemityzmem doprowadzającym do izolacji gminy żydowskiej i zerwania całkowitego kontaktu ze światem zewnętrznym. To tutaj zmuszał do zastanowienia się nad istotą zła jako takiego. Przypominało mi to amerykański thriller Osad w reżyserii M. Night Shyamalan z Adrienem Brodym, który odnosił się do istoty zła w uniwersalnym wymiarze. Z kolei autor powieści posłużył się zjawiskami mocno zakotwiczonymi w historycznej rzeczywistości – antysemityzmem i Holokaustem.
Druga warstwa pokazywała eksperyment ponownej konfrontacji tak różnorodnych kultur po upływie wieków i tragicznych doświadczeń wojennych. Zestawił mentalność osiemnastowiecznego Żyda i współczesnego człowieka, którego wynik pilnie śledziłam z ogromnym zaciekawieniem. Do końca miałam nadzieję, że doświadczenie barbarzyństwa wojny nauczyło ludzkość tolerancji i akceptacji.
W warstwie trzeciej zobrazował najmłodsze pokolenie, które wbrew starszym porzuciło dziedzictwo wcześniejszych generacji na rzecz wolności wyboru stylu i miejsca życia. Autor, kierując Paszę, Izmaela i Jankiela ku życiu poza osadą symbolizującą ostoję bezpieczeństwa gwarantowanego przez tradycję, pokazał wielość i rodzaje ponoszonych skutków ich wyborów. To w tej warstwie silnie zaakcentował, że tradycja i tylko tradycja daje niezbędne siły do przetrwania w otaczającym świecie. Jawi się niczym sztetl-wyspa w morzu zła. Tylko bezcenne dziedzictwo życia w prostocie i z Bogiem z dziada pradziada miało moc ochrony przed złem rodzaju ludzkiego albo przyrody.
We wszystkie te płaszczyzny autor wplótł wątki je spinające i tworzące powieść łotrzykowską pełną zwrotów akcji, dynamiki zdarzeń i nieprzewidzianych dramatów oraz absurdu płynącego ze zderzenia mentalności ludzi pochodzących nie tyle z różnych kultur, ile z odmiennych wartości świata starego i nowego. Trochę na wesoło, trochę na poważnie, a czasami ze smutkiem płynącym z głębszej refleksji nad mierną kondycją ludzkiej natury, w której prym wiedzie głupota, materializm i chciwość władzy.
Jak zawsze od wieków.
To uniwersalne spojrzenie, ale pokazane na przykładzie wspólnej historii żydowsko-polskiej aż do czasów prawicowego rządu Mateusza Morawieckiego. Miałam wrażenie, że tę powieść napisał Polak. Aż nie do uwierzenia, że jej autorem jest amerykański dziennikarz przyznający się do jednorazowego pobytu w Polsce, a jednak od początku do końca ja wymyślił. Jej wiarygodności nadał dzięki wykorzystaniu faktów czerpanych z licznych źródeł wymienionych w podziękowaniach, silnie kotwiczących fabułę w historii i rzeczywistości współczesnej.
Powieść odebrałam również jako gorzką satyrę na Polskę i świat.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Zaginiony sztetl – Max Gross, przełożyła Natalia Wiśniewska, Wydawnictwo Finebooks, 2024, 432 strony, literatura amerykańska.
Wywiad z autorem na temat książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Dodaj komentarz