Igrałem z ogniem, a teraz patrzyłem, jak płonie świat.
To wyznanie naukowca i badacza na miarę współczesnego Roberta Oppenheimera (współtwórcy bomby atomowej), ale i sygnalisty oraz demaskatora, który nie zawahał się zabić swoje dziecko-demona.
A dokładnie – obnażyć mechanizmy destrukcyjnego oddziaływania firmy, którą współtworzył, na demokrację.
Szczerą spowiedź człowieka współwinnego zła, które uczynił ludzkości, autor rozpoczął od niemal filmowego, bo sensacyjnego opisu spotkania w czerwcu 2018 roku z komisją Kongresu Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie. W Centrum Informacji Chronionych Stałej Specjalnej Komisji Izby Reprezentantów do spraw Wywiadu w podziemiach budynku Kapitolu, by opowiedzieć o sieci powiązań łączących Facebooka, Rosję, portal WikiLeaks, kampanię prezydencką Trumpha oraz referendum w sprawie Brexitu. Przedstawić dowody, które posiadał jako szef działu badań, na fałszowanie wyborów w USA i Nigerii, Brexit, wzniecanie fali przemocy i prześladowań wobec Rohingya w Myanmarze i ułatwienie przeprowadzenia czystek etnicznych, w których straciło życie 40 tysięcy osób. Chciał wyjaśnić, jak doszło do tego, że dwudziestoczteroletni Kanadyjczyk, gej o liberalnych poglądach, trafił do brytyjskiej firmy wojskowej, tworzącej narzędzia do prowadzenia wojny psychologicznej na zlecenie amerykańskiej alternatywnej prawicy. Jak Cambridge Analytica, firma, o której mało kto wcześniej słyszał, wykorzystała wyniki badań nad profilowaniem psychologicznym do wywrócenia świata do góry nogami.
W ten sposób wypowiedział wojnę Goliatowi.
Nie tylko potężnym ludziom kierującym Cambridge Analyticą, ale i korzystającym z jej usług – politykom, psychopatom z władzą, udziałowcom projektów i Facebookowi, który zachowywał się jak suwerenne, niezależne, samodzielne państwo, niepodlegające żadnemu nadzorowi ani kontroli. W swoich odpowiedziach na pytania komisji wskazał powody zainteresowania się danologią kulturową i zastosowania technologii w jej rozwój oraz czynniki wypaczające pozytywne trendy, ludzi mających wpływ na te wypaczenia, antywartości deformujące pozytywne kierunki rozwoju technologii, a przede wszystkim przerażające skutki dla użytkowników mediów społecznościowych, a w dalszej kolejności realny wpływ na jakość demokracji.
A dokładniej – na jej destrukcję.
Autor dokładnie wskazał moment, kiedy z badacza stał się krytykiem własnego dzieła, a potem jego demaskatorem. Początek, kiedy kierował się wizją zrewolucjonizowania nauk społecznych, fascynacją możliwościami technologicznymi i pasją badacza, bo idea wydawała się tego warta. Moment dostrzeżenia zagrożeń inicjowanych przez ludzi (polityków, wojsko, służby wewnętrzne) widzących w Facebooku źródło krociowych zysków finansowych i społecznych kosztem wartości. Ludzi, dla których etyka i koszty społeczne stały niżej niż dochód, budujących współczesny kolonializm cyfrowy, w którym eksploatowanymi zasobami naturalnymi były: dane osobowe, skodyfikowana uwaga, zachowanie człowieka, zainteresowania, tożsamość i „czarna trójca” psychiki ludzkiej osób skłonnych do radykalizmu i teorii spiskowych, łatwo ulegających targetowej propagandzie. Zauważenie charakteru środowiska, w którym jedyną reakcją na podanie w wątpliwość etycznych aspektów tajnego projektu w jakimś odległym kraju są kpiące komentarze na temat naiwnych wyobrażeń o zasadach, jakimi »naprawdę rządzi się ten świat«.
Autor podkreślił również pionierski charakter obszaru działań narzędzi technologicznych wymagających natychmiastowych uregulowań prawnych, które w tej chwili stosowane są bez jakichkolwiek norm i zasad wyznaczających ich granice.
Mając tego świadomość, zaproponował rozwiązanie tego problemu w postaci czterech punktów do rozważań i dyskusji, by skutecznie uwarunkować funkcjonowanie nowych technologii do poprawienia bytu ludzkości, zamiast jego niszczenia. Przedstawił przy tym katastrofalną wizję przyszłego społeczeństwa na miarę dystopijnej powieści futurystycznej George’a Orwella Rok 1984, jeśli zostaną one zignorowane przez decydentów. Jest się czego bać, bo skutki testów na ludziach za pomocą mediów społecznościowych już widać realnie – radykalizacja postaw, czystki etniczne, masowe strzelaniny, zaburzenia odżywiania czy zmasowane ataki na demokratyczne instytucje. A wszystko to w imię jednej zasady – prawo do czerpania zysków z tych platform jest ważniejsze od kosztów społecznych.
Co my, indywidualne osoby, możemy z tym zrobić?
Przede wszystkim zdobywać i nieustannie poszerzać świadomość opisanych mechanizmów oraz konsekwencji kliknięcia „akceptuj” w podsuwanym regulaminie przez media społecznościowe – oddania za darmo swoich danych, uczynienia się niewolnikiem cyfrowym, a przede wszystkim przyjęcia na siebie odpowiedzialności za skutki manipulacyjnych praktyk medium.
Ta historia to też odpowiedź na naiwne pytania pełnych oburzenia użytkowników mediów na niesprawiedliwe działanie algorytmów. Odpowiedzi autora były brutalnie szczere – media nie służą do samorealizacji i samopoznania, które bazują na prywatności, lecz do jej eksploatacji w celu osiągnięcia zysku.
Jakikolwiek by on nie był.
W tym zakresie autor porównuje działalność właścicieli mediów społecznościowych do działalności znanych z historii przywódców państw totalitarnych, bo wszytko sprowadza się do wykorzystania narzędzi, jakie masz do dyspozycji w danym czasie, by osiągnąć założony cel – od finansowego po eksterminacje konkretnej nacji, grupy politycznej czy religijnej.
Autor, żeby to dostrzec, musiał stać się najpierw tego konstruktorem, potem sygnalistą, a na końcu ofiarą płacącą taką samą cenę, jak ofiary represji państw totalitarnych.
O nich również pisze.
I najważniejszy wniosek – za dostęp do informacji pochodzących z zaufanych źródeł coraz częściej trzeba płacić – informacja staje się dobrem luksusowym, podczas gdy dostęp do fake newsów pozostaje łatwy i darmowy.
Tyle wiemy na pewno, ile za to zapłacimy.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Mindf*ck: Cambridge Analytica, czyli jak popsuć demokrację – Christopher Wylie, przełożył Michał Strąkow, Wydawnictwo Insignis, 2020, 480 stron, literatura kanadyjska.
Zwiastun książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad, Wspomnienia powieść autobiograficzna
Dodaj komentarz