Tom, który trzymacie w rękach, dzięki znacznej ilości niepublikowanych dokumentów z watykańskich instytucji, raportów audytorów wezwanych przez Franciszka do zerknięcia na rachunki i transakcje finansowe, listów i budżetów poszczególnych dykasterii, po raz pierwszy rzuca nieco światła na cały papieski skarbiec, ten bezpośrednio kontrolowany przez Watykan.
Sceną otrzymania wspomnianych dokumentów autor rozpoczął swój reportaż śledczy w prologu, niczym kadrem z filmu sensacyjnego. Spotkaniem z dwoma watykańskimi monsignorami w ogrodzie restauracji gdzieś w Rzymie, gdzie doszło do przekazania dokumentów w tak dużej ilości, że autor musiał przyjechać po nie samochodem. Część z nich zawarł w tekście jako ilustracje podawanych kwot i danych. Ich autentyczność potwierdziła reakcja Watykanu.
Autorowi wytoczono proces.
Trybunał Państwa Watykańskiego oskarżył go o ujawnienie i rozpowszechnianie tajnych dokumentów i poufnych informacji dotyczących finansów Watykanu. Nie był w tym procesie jedynym oskarżonym (drugim był również włoski dziennikarz Gianluigi Nuzzi), a skandal wycieku informacji (z udziałem autora po raz drugi) nazwano Vatileaks.
Autora po dwudziestu jeden rozprawach uniewinniono z braku jurysdykcji.
A jego książka wydana w 2015 roku pod oryginalnym tytułem Avarizia właśnie została wydana w Polsce. Autor prześwietlił w niej wszystkie działania Kościoła katolickiego nie tylko w Watykanie, ale również w Słowenii i Niemczech, by pokazać status materialny Kościoła, działalność przedsiębiorczą na bardzo szeroką skalę od turystyki, „produkcję świętych” po opiekę zdrowotną, źródła dochodu oraz wydatki. O ile nie wprawił mnie w zdumienie stan majątkowy Kościoła i jego działalność na rzecz pomnażania dochodu oraz jego źródeł, o tyle największe kontrowersje (delikatnie rzecz ujmując) wzbudzały cele wydatków i brak kontroli nad nimi. Chociaż papież Franciszek oficjalnie nie godzi się również na nadmierny rozwój biznesowy Kościoła, mówiąc – Wiele razy myślę, że Kościół w niektórych przypadkach bardziej niż matką jest przedsiębiorcą.
Za jego słowami kryły się fakty.
Autor wymienił je po kolei, poświęcając każdemu z nich osobny rozdział i podając szczegółowe operacje finansowe, nazwiska wysoko postawionych duchownych i procenty, jakie powinny, a jakie rzeczywiście poszły na zakładane cele, czyli działalność charytatywną. Proporcje finansów na korzyść duchownych i ich potrzeby, w których na przykład tylko 23 procent, które Włosi przekazują Kościołowi, jest wydawanych na cele charytatywne oraz na rzecz najuboższych i najbardziej potrzebujących, może mocno bulwersować. Zwłaszcza że dochody pochodzą z darowizn i datków wiernych, które biskupi tak pięknie ubrali w słowa – pomoc ekonomiczną, którą wierni ofiarowują Ojcu Świętemu na znak przylgnięcia do troski następcy Piotra o wielorakie potrzeby Kościoła powszechnego i o dzieła miłosierdzia na rzecz najbardziej potrzebujących. O stosowaniu w dokumentach tej przewrotnej nomenklatury, jako elementu psychologicznej manipulacji informacją, autor również wspomina. Po czym wymienia także konkretnych duchownych i sprecyzowane kwoty przywłaszczane przez nich poprzez malwersację, utajnione lub fantomowe konta, fałszowanie faktur, sprzeniewierzenie, pranie pieniędzy, korupcję, oszustwa, defraudację, fikcyjne bankructwa, fałszywe budżety czy kradzież, przeznaczone na „potrzeby” takie, jak: loty w klasie biznes, ubrania szyte na miarę, wytworne meble, zakup willi z osiemnastoma luksusowymi pokojami i dwudziestoma trzema tysiącami metrów kwadratowych terenu wokół niej, kosztowne remonty apartamentów i ich designerskie wyposażenie, samochody, wycieczki limuzyną, biżuterię Cartiera, pięciogwiazdkowe hotele i wystawne, wygodne życie ponad stan „przedsiębiorcy”. Nie bez powodu też używał w opisach tychże działań gospodarczo-finansowych Kościoła pojęć typowo biznesowych – holding, biznes, dywersyfikacja, inwestycja, zysk i wiele, wiele innych.
To ta część działalności duchownych burzy krew i sprzeciw.
Niezgodę na taki stan rzeczy, kiedy człowiek dowiaduje się, że jego pieniądze nie docierają do najbardziej potrzebujących, ale zasilają „bankomat”, z którego księża pobierają tyle, ile chcą i na co zapragną.
To zjawisko świadczy również o braku kontroli nad finansami Kościoła.
Wprawdzie papież Franciszek próbował zreformować je, między innymi przypominając w kazaniu swoim podwładnym – Jezus chce, aby jego biskupi byli sługami, a nie książętami. Nie można zrozumieć Ewangelii bez ubóstwa. Problem w tym, że jego słowa są nagminnie ignorowane, na co autor przytacza przykłady takiej ignorancji ze strony duchownych, a jego działania przysporzyły mu wręcz wrogów w otoczeniu hierarchów, co z kolei świadczy o silnej frakcji „biznesmenów” walczących o zyski również między sobą, które autor porównał do wojny gangów.
A wszystko to w imię… pieniędzy.
I tak też bardzo wymownie i dosadnie autor zatytułował ostatni, podsumowujący rozdział – W imię pieniędzy. Skala chciwości przeraża, bo tam, gdzie krążą pieniądze, łatwiej jest się nie oprzeć pokusie. W Watykanie i w zgromadzeniach zakonnych jest tego dużo, bardzo dużo, i są dziesiątki księży, którzy od czasu do czasu bywają przyłapani z rękami w słoiku z ciastkami.
Bardzo, bardzo drogimi ciastkami.
To kolejna pozycja, obok Sodomy Frederica Martela piszącego o cudzołóstwie i rozpuście, która obnaża hipokryzję Kościoła katolickiego jako instytucji tym razem pogrążonej w grzechu chciwości.
A co na to wszystko papież Franciszek?
Jego reakcję znalazłam w artykule Wszczęto watykańskie śledztwo przeciwko autorom książek o finansach Polskiej Agencji Prasowej – Poprosił wiernych, by modlili się za niego oraz za Kościół i nie dawali się »zbulwersować«.
Dla mnie dolał oliwy do ognia.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Chciwość – Emiliano Fittipaldi, przełożyła Izabela Plesiewicz-Świerczyńska, Wydawnictwo Glowbook, 2023, literatura włoska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Dodaj komentarz