O czytaniu nigdy mało!
Zwłaszcza w kraju, w którym rozwój czytelniczy jest, obok wychowania seksualnego, najbardziej zaniedbanym w edukacji szkolnej. Dlatego eseje zgromadzone w tej publikacji, zmienione i poszerzone, zostały zebrane i ponownie wydane tym razem w formie książki. Wcześniej ukazały się w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, „Książkach. Magazyn do Czytania” i innych publikacjach w latach 2016-2022.
Autor podzielił je na trzy rozdziały.
Pierwszy połączony kontekstem współczesnej kondycji społecznej Polaków. Drugi interpretujący utwory trzech pisarzy: Jerzego Pilcha, Olgi Tokarczuk i Nikosa Kazantzakisa. Trzeci nawiązujący do osobistych doświadczeń autora nie tylko literackich, ale i filmowych. W głównej warstwie, jawnej, bezpośredniej – bardzo różnych tematycznie.
Jednak połączonych ze sobą w warstwie domyślnej, wtórnej, refleksyjnej określającej poziom rozwoju i kultury czytelniczej autora.
Całość potraktowałam jak „rozprawkę”, której tematem była nie tyle teza widoczna w tytule publikacji – czytanie, ile szersze pojęcie – kultura czytelnicza. To ostatnie podkreślone w pierwszym rozdziale, pełniącym funkcję wstępu.
Wyjątkowego!
Cała jego treść była dla mnie tezą, której kwintesencję zawierał żart przytoczony na początku przez autora – Na Krupówkach do góralki sprzedającej sery podchodzi turysta.
– Czy te oscypki są z owczego mleka?
– Przeca je luty, łowce w lutym mlyka nie dajom.
– A niby skąd ja mam to wiedzieć?
– Trza cytać, panocku, duzo cytać.
Po czym wyjaśnia, dlaczego trzeba. Pięknie, logicznie i z przekonaniem, że książki naukowe, publicystyczne, informacyjne – dostarczają nam wiedzy, a literatura jeszcze mądrości, po której czytaniu następuje refleksja, a potem wypowiadanie jej w formie ustnej lub pisemnej. Autor nie poprzestaje na tych teoretycznych twierdzeniach.
Udowadnia je.
Każdy esej i zawarta w nich wiedza bezpośrednia oraz wartości miękkie ukryte w stylu narracji „między wierszami”, erudycja, elokwencja, intertekstualność, zdolność interpretacyjna współczesnych problemów Polaków poprzez literaturę zmieniającą powszechny punkt widzenia, logika wypowiedzi, uzasadnione nawiązywanie do nauk społecznych (nie tylko!) i kultury, podążanie prostą drogą od literatury do polityki i od literatury do jakości człowieczego życia przy jednoczesnym zachowaniu granic odbiorcy i jego prawa do własnego światopoglądu, udowadnia, że „czytać, dużo czytać” to droga do mocy literatury w kształtowaniu umiejętności dyskursów publicznych poprzez rozwój czytelniczy człowieka w konsekwencji budującym mądre, dojrzałe społeczeństwo. Potrzebujemy nie głosu jako takiego, ale mowy, żeby żyć z innymi. Literatura jest jej najdoskonalszą postacią.
Od siebie dodam – dostępną każdemu.
Dla mnie ta publikacja to również wyjaśnienie nietaktownej w formie wypowiedzi Olgi Tokarczuk – „literatura nie jest dla idiotów”, ale jakże celnie wskazującej na niedobór czytelników z wysokim poziomem rozwoju kultury czytelniczej przy ogromnym zalewie literatury w czasach, w których każdy może napisać i wydać książkę. Autor jest przykładem „maratończyka” w dziedzinie literatury, ale to tylko wzór do naśladowania. I w tym sensie jest ona dla każdego. Jednak nie każdy z „trenujących” osiągnie poziom autora. Nie każdy zostaje maratończykiem i nie musi, ale każdy zawsze dużo zyska. Chociażby dobrą kondycję umysłową wpływającą i zdecydowanie poprawiającą jakość własnego życia czy umiejętność prowadzenia konstruktywnej dyskusji.
Książka, z którą koniecznie należy się zapoznać, zanim potępi się wypowiedź autorki.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Polecam rozmowę z autorem.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: esej
Dodaj komentarz