Ludzie to ludzie, ludzie to nie idee.
Tak mawiał jeden z bohaterów powieści, ale jak to dobrze pokazać? Jak tę złożoność przekazu perfekcyjnie opisać?
Autorowi mistrzowsko się to udało!
Stworzył przeciętną rodzinę Alterów żyjącą gdzieś na amerykańskim Środkowym Zachodzie. Francine prowadzącą terapię par i rodzin oraz matkę dorosłych dzieci – syna Ethana i córki Maggie. Jej męża Arthura, profesora i wykładowcy akademickiego. W oczach innych Alterowie byli nieuleczalnie egocentryczni, a ich dewizą była antyhipokratesowa przysięga – Po pierwsze, nie czyń dobra. To zastanawiające, jeśli spojrzeć na osobowość Francine – choć bystra i przenikliwa, nigdy nikogo nie krytykowała, choć inteligentna, zupełnie tym nie epatowała; bezinteresownie poświęciła karierę zawodową na rzecz rodziny – której służyła jako moderator, arbiter i siły pokojowe.
Do czasu.
Do momentu, kiedy to „wzór i powiastka umoralniająca”, za jakie uważała Maggie swoją matkę, zmarła na raka piersi, przepisując w testamencie swój ukrywany majątek dzieciom, zupełnie pomijając męża.
To wystarczyło, aby rodzina się rozpadła.
Autor wnikliwie przedstawił charakterystyki ojca, córki i syna, pokazując destrukcyjny wpływ śmierci matki na ich dalsze życie. Maggie wpadła w anoreksję, która dawała jej złudzenie kontroli nad rzeczywistością. Nathan roztrwonił swoją część spadku, zamykając się w sobie i wycofując się z życia społecznego. Ojciec coraz częściej patrzył na siebie realnie: oszukany, źle wynagradzany, na skraju bankructwa, z brakiem kontaktu z dziećmi, z wizją samotności i przerażającej go śmierci jako dłużnika.
Jego próba zorganizowania spotkania rodzinnego była okazją do pokazania procesu degradacji młodzieńczych ideałów w miarę upływu lat.
Mechanizmu wypalania się ognia, którym człowiek płonie za młodu, a potem gaśnie w dorosłości. Nazwisko Alter wybrzmiewało na każdej stronie bardzo sugestywnie, nawiązując do psychoanalizy i nieustannej człowieczej walki między id a ego i superego (alter ego), z której zwycięsko wychodzi alter lub nie, czyli metaforycznie rzecz ujmując – Alterowie. Nie idee spychane do podświadomości (alter ego), ale wartości realne wyznaczane przez normy społeczne oraz nakazy i zakazy moralne. Często prowadzące do lęku, z którym bohaterowie radzili sobie, jak mogli i jak umieli, czyli fatalnie. To dlatego postacie przedstawione w tej powieści nie były ideą, tylko pełnej sprzeczności ludźmi ze swoimi słabymi i mocnymi stronami w pułapce życia. Z jednej strony małostkowi desperaci i egoiści, a z drugiej wielkoduszni, troskliwi i altruistyczni. Takimi właśnie przedstawił ich autor: Maggie pracującą jako wolontariuszka na rzecz imigrantów, Nathana postrzegającego uczenie się filozofii jako szlachetny sposób samodoskonalenia się i ojca, który w młodości wziął udział w humanitarnym projekcie na rzecz ludności w Zimbabwe. A potem szczegółowo, bezwzględnie, ale z odrobiną humoru, pokazał rozpad tych ideałów, zamianę ich w gruz i popiół, wśród których sens odnajdywali w przeszłych sukcesach lub quasi-altruistycznych postawach i działaniach.
Alter (Alterowie) jako wynik walki między id a superego.
Można się w tej mistrzowsko pokazanej metaforze psychoanalizy przejrzeć niczym w lustrze i zapytać siebie – ile z moich ideałów w okresie dorastania przetrwało próbę czasu? Ilu z nas walkę o ideały w zderzeniu z realizmem wygrało, a ilu przegrało? Ilu z nas ogień strawił, a ilu podpalił? Ilu z nas tak, jak Arthur, trzyma dwie sroki za ogon, grzmiąc na kulturę konsumencką, a jednocześnie korzystając z wygód?
I najważniejsze – co zrobić, by ogień idei zapalał innych, nie spalając na popiół płonącego?
Odpowiedzią w tej powieści jest wielka nieobecna – matka Francine.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Altruiści – Andrew Ridker, przełożyła Ewa Penksyk-Kluczkowska, Wydawnictwo Marginesy, 2023, 352 strony, literatura amerykańska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Dodaj komentarz