Pojawiła się miłość, która była jednocześnie wszystkim, czego pragnęła, i wszystkim, czego chciała, wszystkim, co może boleć, ale też przynieść ogromną, pełną uniesienia radość.
Te pełne wahania słowa wypowiedziane przez Remy, mogła również wypowiedzieć jako swoje Éliane.
Mimo że dzieliło je wszystko pozostałe.
Pierwsza żyła współcześnie. Właśnie przyjechała do domu w stylu włoskiego renesansu na francuskiej Riwierze odziedziczonym, w nie do końca jasnych okolicznościach, po przodkach. Miała w nim zostać dopóty, jak ujęła jej matka – Dopóki nie będziesz mogła stawić czoła życiu. Mijały właśnie dwa lata od śmierci jej męża i córeczki, a ona nie mogła znaleźć ukojenia. Po ich stracie dopuszczanie do siebie jakichkolwiek pozytywnych uczuć, a szczególnie miłości do poznanego tutaj mężczyzny, poczytywała za zdradę nieżyjących. Zgodę na ich odejście, z którym nie mogła się pogodzić.
Druga żyła w okupowanym przez Niemców Paryżu, który kiedyś był miastem sztuki, gorącego siostrzanego uczucia i pierwszej miłości, a teraz zamieniło każdy ten aspekt życia dziewczyny w Sąd Ostateczny z obrazu Hansa Memlinga (w powieści błędnie przypisany Antoine’owi van Dyckowi) z umęczonymi ludźmi, a wśród nich ona. Dwudziestoletnia dziewczyna odarta z marzeń pozostania malarką i pozostawiona przez ukochanego, który okazał się zdrajcą pracującym dla Niemców.
Meandry i zakola obu tych dramatycznych miłości były jednymi z głównych wątków powieści opowiadanych naprzemiennie, trzymając mnie w napięciu do ostatniej strony.
Drugim była równie emocjonująca historia.
A dokładnie jej wycinek – grabież dzieł sztuki przez nazistów. To on łączył losy obu kobiet z różnych rzeczywistości czasowych oraz jeden obraz. Dzieło, które towarzyszyło Remy od dzieciństwa, ale dopiero w domu na Riwierze odkryła jego zdjęcie w Katalogu Göringa. Podążenie tropem jego proweniencji zazębiało się z dziejami opowiadanymi o Éline. Dziewczynie, która pracowała w latach 1941-1944 w punkcie zbornym i przeładunkowym zagrabionych dzieł sztuki w paryskim muzeum Jen de Paume. Początkowo zupełnie oddzielne wersje losów obu kobiet z czasem powoli zaczęły splatać się ze sobą ujawnianymi tajemnicami, wyjaśnianymi niewiadomymi i odkrywającymi zdarzeniami dotyczącymi obrazu, który łączył dzieje obu rodzin, jednocześnie budując od nowa tożsamość Remy.
Ta płaszczyzna powieści była mocno zakotwiczona w faktach historycznych.
Ich głównym źródłem (ale nie tylko!) był pamiętnik Rose Valland (w powieści przyjaciółki i współpracownicy Éliane) Le Front de L’Art („front sztuki” albo „na froncie sztuki” w moim tłumaczeniu), dzięki któremu autorka mogła wypełnić część fabuły rzeczywistymi zdarzeniami rozgrywanymi w muzeum oraz postaciami historycznymi, by ukazać mało poruszany temat w literaturze, według autorki, jakim była barbarzyńska grabież sztuki przez nazistów w okresie wojennym. Tym samym złożyła swoisty hołd tym, którzy w ramach ruchu oporu walczyli o jej zachowanie i ratunek poprzez potajemną dokumentację, aby w przyszłości, kiedy nie będzie już nazistów, dzieła sztuki mogły powrócić do swych właścicieli. Dla bohaterów powieści w dużej mierze obcowanie z nią budowało tarczę ochronną, pomagając im przetrwać koszmar wojny. Nieustannie przypominając, że istnieje świat lepszy niż ten, w którym żyli.
Takich cichych bohaterów jak Rose Valland było więcej.
W Polsce choćby Karol Estreicher, którego działalność opisała Marta Grzywacz w publikacji Obrońca skarbów.
Cała powieść jest przesiąknięta nimbem sztuki.
To nie tylko towarzystwo najsłynniejszych obrazów i rzeźb, które przewijały się przez muzeum w szaleńczym procederze łupieżczym podczas tworzenia Katalogu Göringa (faktycznie istniejącym), ale również zawodowe zainteresowania Remy odzieżą i biżuterią vintage z początków XX wieku oraz ich fotografią. To również metaforyczne opisy zdarzeń i krajobrazów nawiązujących do znanych prac, a także wykorzystywanie palety kolorów w kontekście oddawanych emocji bohaterki, która zdusiła więc w sobie czerwień szoku, czerń przerażenia i błękit łez i przemówiła tonem neutralnego beżu. Te malarskie nawiązania podnosiły poziom wrażliwości i emocjonalności przekazu.
Łączyły również dwa najważniejsze wątki – sztukę i miłość.
Dziedzinę działalności człowieka i ludzkie uczucie. Pozornie odległe. Jednak autorka umiejętnie splotła je ze sobą, tworząc ważne przesłanie dla przyszłych pokoleń – Jeśli sztuka jest córką wolności, to nasza miłość jest jej źródłem. Taka miłość jest powodem, dla którego wolność jest ważna i dla którego sztuka ją celebruje. Nie ma sztuki bez miłości i na odwrót, bo sztuka jest wszystkim, co mamy, kiedy zawodzą słowa, kiedy zawodzi ludzkość i kiedy my sami zawodzimy siebie nawzajem.
Tę mieszankę wątków można było umieścić w przyjemnie niejednoznacznej rodzajowo powieści, łącząc powieść obyczajową z powieścią historyczną i romansem.
I to podwójnym!
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Dom na Riwierze – Natasha Lester, przełożyła Emilia Skowrońska, Wydawnictwo Słowne, 2022, 496 stron, literatura australijska.
Zapowiedź książki z udziałem autorki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść historyczna, Powieść społeczno-obyczajowa, Romans
Dodaj komentarz