Po raz pierwszy w literaturze bohaterami są ci, którzy zostali, a nie ci, którzy odeszli.
Tym zdaniem autor podkreślił zawartość tematyczną swojej publikacji. Najbliżsi. Ci, którzy zostali z faktem samobójczej śmierci bliskiej osoby albo, jak nazywa ich autor – dotknięci przez samobójstwo lub porażeni.
Różniący się we wszystkim.
Pochodzeniem, wiekiem, wyznaniem, profesją, środowiskiem życia, pozycją ekonomiczną oraz społeczną i mogłabym tak wyliczać w nieskończoność tak, jak nieskończenie różnią się ludzie.
Oprócz trzech rzeczy ich łączących.
Powód ich stanu emocjonalnego, czyli samobójstwo. Emocje towarzyszące od momentu informacji o śmierci bliskiej osoby do dzisiaj mimo upływu nawet kilku dekad. Zmiany, jaka dokonała się w ich życiu.
Było tych historii 25.
Ujętych w formie konfesyjnych wypowiedzi, do których autor dołączał odmienną czcionką swoje komentarze poszerzające temat o problemy towarzyszące samobójstwu – choroby i uzależnienia, odwołując się do filmów dokumentalnych (Dysharmonia dopaminy i Chemiczny spokój – obejrzałam i polecam, są dostępne na YouTube) oraz literatury – w tym Viktora Frankla (Człowiek w poszukiwaniu sensu). Pełniące również rolę przerywników bardzo emocjonalnych wypowiedzi, kiedy słowa wyrwane z duszy, pokiereszowane, dławiące w gardle rozmówcy doprowadzały do łez i załamania głosu. Ich konfesyjna treść pełna bólu, cierpienia i zachwianego poczucia bezpieczeństwa za każdym razem odzwierciedlała łańcuch reakcji emocjonalnej towarzyszącej poszczególnym etapom żałoby od szoku do nadziei. Jej czasu przeżywania autor bronił jako prawa indywidualnego wbrew naukowym ustaleniom ograniczającym ją do lat dwóch. Podczas kontaktu z rozmówcą był bardzo delikatny, wyrozumiały, cierpliwy, empatyczny i bardzo, bardzo taktowny. Za każdym razem, gdy rozpoczynałam nową historię anonsowaną krótkim, wytłuszczonym cytatem z rozmowy relacjonującym samo zdarzenie, miałam wrażenie dotykania i wnikania w najczulsze miejsce drugiego człowieka oraz jego kruchości i wysokowrażliwości wymagających ode mnie szacunku, wyrażonego w uważnym czytaniu. O to też poprosił mnie autor we wstępie – Nie czytaj tej książki jednym tchem. Chłoń ją po kawałku z namysłem. Pozwól tej książce mówić do siebie. Nie zagłuszaj jej. I wytrwaj do końca.
Czytałam więc ją nieśpiesznie w czasie świątecznego wyciszenia.
Powoli. Jedna historia i jej ciężar na kilka godzin. Nie tylko ze względu na brzemię zawartości, ale również, by zastanowić się nad automatycznie pojawiającymi się pytaniami – o zbawienie, sens życia, prawo do odebrania sobie życia, dalsze życie po, źródło nadziei, wyciszenie czy nagłośnienie, prowadzenie rozmowy, uniknięcie zjawiska „śmierci bohaterskiej”, odwagę czy sposób na rozwiązanie problemu i najważniejsze – dlaczego?
I mnóstwo, mnóstwo innych.
Autor posunął się w tych rozważaniach na temat konsekwencji posamobójczych poza rodzinę i jej środowisko. Poszerzył je o zjawiska społeczne towarzyszące samobójstwom i doprowadzające do nich jak – mobbing ekonomiczny, hedonizm cywilizacyjny, gastrokultura współczesnego świata, koszty ponoszone przez państwo jako brak profilaktyki, tabu śmierci i jej izolowanie w rozwoju człowieka, negatywne zmiany psychiczne współczesnego człowieka wywołane rozwojem technologii przede wszystkim informacyjnej i komunikacyjnej kolonizującej umysły ludzkie, a nazywanej przez autora internetoiną, lobby farmaceutyczne, psychotrupy jako równoważnik psychotropów, wysyp poradników dla samobójców i wiele innych ważnych zagadnień.
W części drugiej autor umieścił panel dyskusyjny, do którego zaprosił psychologów, pedagoga i terapeutę uzależnień, a którzy po zapoznaniu się z częścią pierwszą, spojrzeli na samobójstwo z różnych punktów widzenia nauki. Również pod kątem zagrożeń »czarnej promocji« tego groźnego zjawiska.
Nie jest to jednak publikacja naukowa.
Przede wszystkim ma charakter sygnalizacyjny, bo nie wyczerpuje tematu, a tylko go zaczyna, poważnego zjawiska generującego wiele innych destrukcyjnych społecznie, który istnieje, a o którym się nie mówi, nie pokazuje i nie pisze. Zjawiska ważnego, jak podkreślał jeden z psychologów dr Leszek Mellibruda – Mam takie wrażenie, z dekady na dekadę silniejsze, iż ten instynkt samozachowawczy coraz bardziej staje się tępy, zmniejsza się wraz z upływem czasu, a wzrasta myślenie w kategoriach, że śmierć jest rozwiązaniem. Nazwał go syndromem bezradności, a autor pandemią samobójstw.
Potwierdzał to statystykami.
Powoływał się na doniesienia WHO – co 40 sekund ktoś na świecie odbiera sobie życie, a w Polsce to ponad 5000 skutecznych prób w samym 2018 roku. Tym silniej wybrzmiewa problem tuszowania tego problemu przez tę samą WHO, która nie widzi pandemii samobójstw na świecie i robi wszystko, aby ten temat wyciszać.
W tym kontekście to bardzo ważna publikacja.
Ma nie tylko nagłośnić poważny, narastający problem, ale również odpowiedzieć na pytanie – w jaki sposób dotknięci samobójstwem poradzili sobie z traumatycznym zdarzeniem?
I w tym zakresie to optymistyczna pozycja.
Pokazuje siłę i determinację osiąganą różnymi drogami, by nie tylko żyć dalej, ale przede wszystkim pełniej i świadomiej. Porażonych, którzy dali nam przykład, gdzie szukać wsparcia w najtrudniejszych chwilach życia i nie poddali się ostatecznie rozpaczy. To z ich wypowiedzi autor wyłuskał dziesięć najważniejszych myśli i ułożył z nich swoisty dekalog przetrwania. Dziesięć najważniejszych wniosków polekturowych.
Dla wszystkich borykających się z życiem.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Książkę wpisuję na mój top czytanych w 2022 roku.
Kiedy odchodzą… – Daniel Dziewit, Wydawca BDM Edu, 2020, 224 strony, literatura polska.
Wywiad z autorem na temat książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Dodaj komentarz