To jest kolejny dowód na kulistość Ziemi […] to, co wyjechało na zachód, wraca ze wschodu!
W ten trochę humorystyczny sposób mediewistka prof. Alicja Karłowska-Kamzowa podsumowała losy cennych płyt nagrobnych z trzech kościołów. Jeśli tę cechę dzieł zagrabionych w czasie II wojny światowej przez Niemców i Rosjan poszerzyć o drugą – wielkie pieniądze lubią dyskrecję i ciszę – to otrzymamy jedenaście sensacyjnych i tajemniczych historii. Bardzo zagmatwanych i skomplikowanych losów bezcennych dzieł kultury polskiej dla mnie rozgrabionych w zawierusze wojennej. To określenie bardziej pasuje mi do charakteru barbarzyńskiego przywłaszczania sobie wszystkiego, co cenne w trakcie wojennego chaosu w ścisłej kolejności według hierarchii społecznej. Najpierw począwszy od wysoko postawionych wojskowych, urzędników i marszandów na zwykłych żołnierzach i osobach cywilnych skończywszy, z których złodziei czyniła okazja. We wszystkich przypadkach w sposób formalny, choć bandycki lub nieformalny, ale równie takowyż. Można się zżymać na tę „krwawą jatkę” cudzej własności, ale jeśli podejdzie się do zjawiska wojny rządzącej się swoimi prawami – gwałtu, rabunku, niszczenia i zdobyczy wojennych, to można nabrać (choć z trudem!) dystansu i przyjrzeć się na chłodno uniwersalnemu schematowi drogi, którą podążała większość „wojennych zdobyczy”. Rosjanie mieli nawet specjalne do tego celu trofiejne brygady.
Te jedenaście skarbów to przykłady tego schematu.
Tym razem w drugiej części (wcześniej ukazała się Sztuka zagrabiona: uprowadzenie Madonny) autorzy – dziennikarz oraz historyk sztuki, świetnie uzupełniający się warsztatowo oraz merytorycznie duet, podjęli tropy, śledząc meandry losów pięciu obrazów, dagerotypu, krzyża procesyjnego, figury, pontyfikału, tryptyku i makaty.
W sposób ekscytujący!
Wątek sensacyjny najeżony sekretami, tajemniczymi koneksjami, ukrywanymi nazwiskami i niebezpiecznymi sytuacjami, jakie niosły akcje rewindykacyjne, stworzony przez reportażową formę przekazu i dynamiczny sposób narracji, autorzy wzbogacili o kilka innych – uzupełniających, wyjaśniających i poszerzających kontekst. Równie ciekawe i pochłaniające uwagę, a przy tym bogato ilustrowane zdjęciami dzieł i osób krążących nad i wokół bohaterów-przedmiotów tych historii z suspensem, które początkowo zdawały się głównymi, by z czasem oddać miejsce ex aequo ludziom. Chciwym pozycji i pieniędzy, jakie niosły ze sobą dzieła. Rabusiom opętanych żądzą grabieży i niszczenia. Jednak nie tylko o kłamcach i obsesyjnych tropicielach, ale również o tych, którzy dla sztuki poświęcali nawet życie, bo sztuka potrafi wydobywać z ludzi to, co najlepsze. A czasem – to, co najgorsze.
W warunkach destrukcyjnego wiru wojennego w spotęgowanej postaci.
Było ich tutaj mnóstwo i jednych, i drugich, ale wymienię jednego historyka sztuki, którego wielokrotnie wspominali autorzy w swojej publikacji – Karola Estreichera, ponieważ o jego oddanej działalności rewindykacyjnej czytałam w opracowaniu Marty Grzywacz pod jakże wymownym tytułem – Obrońca skarbów.
Pokazany przez autorów schemat ujawniania się lub „wypływania” skarbu najczęściej był jeden.
„Ponad pół wieku później rabuś zapewne już nie żył. Następne pokolenie, nieważne, czy świadome, czy nie, pochodzenia dzieła sztuki” sprzedawało je, wyrzucało na śmietnik (taki los spotkał krzyż procesyjny), porzucało jako bezwartościowe (tak było w przypadku makaty) lub wystawiało na aukcji. To w tym ostatnim przypadku czujni ludzie, tacy, jak autorka zajmująca się również rewindykacją dzieł zagrabionych jako specjalistka od strat wojennych, wszczynali alarm, a potem rozpoczynali walkę o dzieło. Nie zawsze łatwą i szybką, jak było w przypadku najszybciej odzyskanego przez Polskę obrazu Portret Jana III Sobieskiego Daniela Schulza czy zwieńczonej sukcesem powrotu do kraju, jak w przypadku obrazu Leona Wyczółkowskiego W pracowni malarza, który dzisiaj można oglądać w Galerii Malarstwa Polskiego Muzeum Narodowego w Warszawie. Często był to opis bezsilności wobec prawa międzynarodowego i poszczególnych państw przetrzymujących przedmioty sporu.
To w tych momentach czułam największy żal.
Jednak najboleśniejszą stratę poczułam w przypadku dagerotypu Fryderyka Chopina z roku jego śmierci. Jedynego, który pokazał światu prawdziwego Chopina, a którego Jerzy Waldorff wskazał jako najcenniejszą fotografię w dziejach. Dlaczego nie obraz, rzeźba czy inkunabuł? Odpowiedź jest prosta – łączy mnie z Fryderykiem Chopinem muzyka czyniąca mi go bliskim emocjonalnie, a przez to osobistym, niemalże z własnej rodziny. Może to samo czuł znany krytyk muzyczny i stąd jego wskazanie?
Coś jeszcze urzekało mnie w tych opowieściach.
Opisywanie i „tłumaczenie” obrazów, które uwielbiam podczas czytania tekstów o sztuce. Są one dla mnie równie odkrywcze co ich losy, a przez to przeciekawe, bo poszerzone o biografie ich twórców i tło epok, w których żyli i tworzyli. Podążając za „śledczymi”, którzy zgromadzili przebogaty materiał źródłowy jako podstawę ich dochodzenia, często cytujących ich fragmenty z podaniem źródła wiedzy, byłam pod wrażeniem nie tylko obszernej bibliografii, ale również ich dociekliwości, uważności, logiki rozumowania, niezłomności w tropieniu wydawałoby się niemożliwego, cierpliwości w doszukiwaniu się szczegółów naprowadzających na kolejny ślad i dedukcji opartej na zawodowej intuicji zdobytej poprzez wieloletnie doświadczenie. W pewnym sensie to trudna emocjonalnie i smutna lektura, bo jakkolwiek by nie było, dotyczy nie tylko przedmiotów o niewymiernej wartości, ale również dramat i tragedie ludzi z obu stron wojny o nie.
Dla mnie to sprawczy bohaterowie tych fascynująco przedstawionych historii.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Sztuka zagrabiona 2: Madonna znika pod szklanką kawy – Włodzimierz Kalicki, Monika Kuhnke, Wydawnictwo Agora, 2021, 480 stron, ilustrowana, literatura polska.
Ciekawe spotkanie autorskie.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad, Historia, Sztuka
Dodaj komentarz