Dziewiętnastoletnia Anne uwielbiała grać i grać, aż do utraty tchu.
Jej matka markiza Sandrine de Barbier-Chouant stworzyła jedynej córce idealne warunki do rozwoju muzycznego talentu. Żyła w wygodnym świecie ludzi zamożnych paryskiej arystokracji początku lat 30. XIX wieku. Miała rozumiejącą oraz kochającą ją matkę i ulubiony fortepian, więc nie narzekała na ograniczenia obyczajowe narzucone na pannę z dobrego domu. Nie zauważała nawet, że żyje w złotej klatce i wygodnym więzieniu.
Do śmierci matki.
Epidemia cholery w 1832 roku w Paryżu zabrała markizę Sandrine, zasłaniając okna czarną krepą, pozostawiając po sobie woń kamfory oraz atmosferę smutku, żalu i rozpaczy, a przede wszystkim nowe spojrzenie Anne na swoje odmienne położenie. Zdystansowany dotychczas ojciec, wraz z żoną pochował muzykę, zamykając salon z dostępem do fortepianu i kierując uwagę córki na plany zamążpójścia. Narzucił jej również wybranka, młodszego od niej, ale majętnego kuzyna Armanda. Przyjaciółka matki, hrabina Maria d’Agoult, bywalczyni salonów i mecenaska sztuki, widząc rozpaczliwą sytuację młodziutkiej i utalentowanej dziewczyny, która wolała umrzeć na cholerę, niż nie grać, postanowiła jej pomóc w rozwoju talentu oraz wprowadzić w świat artystów i do salonów arystokracji. Za jej sprawą nauczycielem Anne został sam Franciszek Liszt. Bardzo znany i rozchwytywany pianista węgierski. Na dodatek z omdlenia na jednym z koncertów uratował ją przypadkowy student medycyny Pierre Talon, który nie potrafił zapomnieć o pięknej dziewczynie. Ci dwaj mężczyźni wprowadzili do jej życia niepokój oraz nieustanną walkę między rozsądkiem a sercem. Wyobrażała sobie, że to dwaj aniołowie zesłani z niebios, żeby ją sprawdzić. Z jednej strony niebezpieczeństwo, namiętność, sztuka i muzyka – a więc Liszt. Z drugiej – zdrowie, uczciwość, bezpieczeństwo i nauka, reprezentowane przez Talona. Czuła, że co chwila skłania się w inną stronę.
Losy wszystkich bohaterów splątała sieć intryg.
Nieustannie balansowali na linie, aby „powiedzieć wystarczająco dużo, żeby osiągnąć swój cel, a jednocześnie nie zdradzić informacji, które druga strona mogłaby nieodpowiednio wykorzystać”. Cierpliwie budowali misterną intrygę poprzez niedomówienia, domysły, nadinterpretacje, półprawdy i kłamstwa, przy okazji odkrywając i wykorzystując tajemnice oraz sekrety rodziny de Barbier-Chouant.
Atutem tego romansu jest mariaż historii z muzyką.
Autorka połączyła literacko fakty i postacie historyczne z muzyką.
Węgierski pianista Franciszek Liszt i hrabina Maria d’Agoult tworzyli jedną z najsłynniejszych par kochanków wczesnego romantyzmu. Natomiast muzyka, która wybrzmiewała na każdej stronie powieści, pięknie oddawała wiedzę autorki, historyka muzyki. Użyła jej przede wszystkim do ukazania jej uzdrawiającej mocy, zmieniającej osobowość samotnej, pogrążonej w żałobie Anne, w pewną siebie artystkę. Autorkę bardziej intrygowała wizja zwykłych ludzi, na których mogły wywierać znaczący wpływ ówcześnie znane osoby, a przede wszystkim, jaki wpływ oni oboje i ich świat mogli wywrzeć na zwyczajnego człowieka, w tym przypadku na niewinną, lecz nieszczęśliwą młodą kobietę. Tak ambitnie ustawione ramy fabuły mieściły w sobie powoli rozwijającą się akcję, która apogeum napięcia osiągnęła w zakończeniu opowieści. Nie przemówiły jednak do mnie same powiązania między bohaterami, a zwłaszcza ich przyczyny. Nadmiernie niejednoznaczne i budowane na nieprawdopodobnych zdarzeniach, niejasnych motywacjach bohaterów i infantylnej logice rozumowania. Zamiast być zaciekawioną, częściej irytowałam się ich naiwnością, żeby nie powiedzieć wręcz – głupotą. Rekompensowały mi ten niedostatek przyjemności czytania pięknie oddane realia dziewiętnastowiecznej rzeczywistości – topografia Paryża, wnętrza mieszkań i rezydencji, ubiory, opis obyczajów i zwyczajów, etykieta towarzyska zarówno arystokracji, jaki i ludzi biednych. Również z marginesu przestępczego. Gdybym czytała ten romans przed epidemią koronawirusa, przyznałabym rację autorce mówiącej w wywiadzie umieszczonym na końcu książki – Oczywiście, ludzie w tamtych czasach, również borykali się z problemami i przeżywali tragedie. Zapoznanie się z ich życiem pozwala nam nieco inaczej spojrzeć na nasze codzienne trudności i docenić, jak komfortowo żyje dziś człowiek Zachodu. Wystarczy świadomość, że choroby, które przed wiekami zbierały śmiertelne żniwo, dziś nie czynią większych szkód.
Zbyt duża ufność w moc ludzi Zachodu wybrzmiewa w tym twierdzeniu.
Po dwunastu latach od premiery tej książki na polskim rynku wydawniczym, mamy dokładnie tę samą sytuację, co paryżanie i reszta świata na początku XIX wieku z cholerą. Nic dziwnego, że moja uwaga skupiła się na tle fabuły, którym była „czarna śmierć”. Na tyle dobrze oddana, dzięki wątkowi ze studentem medycyny i miejscom, w których przebywał, jak: szpital, cmentarz, dzielnice najbiedniejszych warstw społecznych, że mogłam porównać obie „zarazy”. Wprawdzie różnią się stanem świadomości jej przyczyn (miazmaty), sposobami leczenia (kamfora i herbata rumiankowa), profilaktyką (aktywne życie towarzyskie włącznie z koncertami, czyli imprezami masowymi), pozostając jednak niezmiennymi w jednym – bezsilność ludzkości wobec jej siły rażenia.
Upiorny taniec życia z miłością w takt muzyki Franciszka Liszta i Fryderyka Chopina, w cieniu pocałunku… śmierci.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Pocałunek Liszta – Susanne Dunlap, przełożyła Bożena Krzyżanowska, Wydawnictwo Świat Książki, 2008, literatura amerykańska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Romans
Dodaj komentarz