Po drugiej stronie – Ewa Czajkowska
Wydawnictwo Witanet , 2016 , 330 stron
Literatura polska
Tytułowe „po drugiej stronie” ma w tej powieści potrójne znaczenie.
Pierwsze, geograficzne, odkryłam już na początku, kiedy główna bohaterka Kinga wyjeżdża z Polski na antypody. Na drugą stronę ziemskiej kuli, aż do Australii, by tam zacząć nowe, lepsze życie. Zaczynanie nowego życia to drugie przesłanie tej powieści. Kinga pochodzi z dysfunkcyjnej rodziny, w której wrzaski, bijatyki, wyzwiska, wzajemna wrogość i insynuacje stały się pod ich dachem wyznacznikiem codzienności. W której matka i ojciec, faworyzując jej kaleką siostrę i zmuszając do życia w jej cieniu, wpędzają ją w kompleksy i stały głód miłości, ciepła i rodzicielskiej troski. Kinga, by wyrwać się z destrukcyjnego i przytłaczającego ją środowiska, uciec z rodzinnego domu i zacząć życie z dala od najbliższych, wychodzi za mąż bez miłości, a po rozwodzie, odnajduje ją w drugim związku z Polakiem z Australii. Wierzy, że koniec stanie się zaczątkiem czegoś nowego, może jeszcze cenniejszego i bardziej godnego naszych wspomnień. Walcząc o swoje prawa i siebie w nowym, nieprzychylnym jej środowisku emigracyjnym i w małżeństwie obarczonym przeszłością męża, zauważa, że przywieziony bagaż własnych problemów powiększył się o nowe, z nowego życia.
A miało być tak pięknie!
Mimo to liczyła, że odczaruje rzeczywistość, wprowadzając w nie nowe elementy, które miały wywołać korzystne zmiany i wyzerować licznik problemów. Najpierw wyjazd nienawidzącej ją pasierbicy, a potem urodzenie dziecka, miały być uzdrawiającą receptą.
Nieskuteczną!
Przyjęta metoda nierozwiązywania problemów i odcinanie się od nich następnym, „nowym” życiem, generowało tylko pojawianie się kolejnych. Ich ciężar z czasem stał się tak ogromny, że dotychczasowe ucieczki egzystencjalne przerodziły się w psychiczne. I ten trzeci, metafizyczny wymiar tytułu poznałam na końcu powieści.
Chciałabym napisać, że przeczytałam dobrą powieść psychologiczną, ale nie do końca byłaby to prawda. To raczej półprawda, bo taką była ona od momentu porodu Kingi czyli około połowy opowieści. Świat wewnętrzny bohaterki, jej dylematy, emocje, przemyślenia, odczucia były ukazane drobiazgowo, ekspresyjnie, a przez to bardzo wiarygodnie. Rosło też powoli napięcie realistycznie oddające ból, cierpienie i zagubienie kobiety, by w ostateczności osiągnąć apogeum i pozostawić mnie w niepewności. To było to, czego szukam w losach ludzkich. Czułam to, co ona, razem z nią przeżywałam jej stany psychiczne i byłam cała po jej stronie.
Bardzo żałowałam, że, zanim doszłam do tego momentu, musiałam przebrnąć przez mniej udany początek historii Kingi. Bardziej skupiony na opowieści o losach dziewczyny niż na jej narracji wewnętrznej. Bardziej opowiedziany przez dobrze zorientowaną sąsiadkę z osiedla niż przez nią osobiście, a więc bardziej wiarygodnie. W efekcie Kinga mnie irytowała, bo nie rozumiałam jej desperackich decyzji i nieprzemyślanych zachowań. Za mało wiedziałam i za mało przeżywałam razem z nią jej bolesną przeszłość. Brakowało mi rozbudowanych opisów rodzinnych sytuacji i emocji kotłujących się w rodzinie. Słyszałam o tym, ale tego nie zobaczyłam i nie poczułam. Ten dystans, który mi przeszkadzał, potęgował nadmiar pytań retorycznych. Autorka próbowała przemycić w powieści ważne zagadnienia egzystencjalne, zadając je często i w dużych ilościach, na które niekoniecznie musiałam odpowiadać. Raczej zastanawiać się nad poruszanymi w nich zagadnieniami, bo odpowiedzi były z góry znane. Odniosło to odwrotny skutek do zamierzonego – nie zastanawiałam się nad nimi. Przyznam się, że je nawet pomijałam, dostrzegając ich banalność. Dydaktyzm jest dobry i pożądany, ale musi być dobrze ukryty. A w tej powieści nie tylko jest bardzo dobrze widoczny, ale jeszcze przytłaczający swoim nadmiarem. Autorka powinna uwierzyć w istnienie inteligentnego czytelnika. Zapewniam, że jest ich całe mnóstwo.
Ten debiut ukazał jednak potencjał twórczy autorki, który w miarę rozwoju fabuły stawał się coraz bardziej widoczny w jej konstruowaniu, budowaniu postaci Kingi, jak i samym warsztacie pisarskim. Obawiam się tylko, że ta nierówność widoczna na początku, może zniechęcić czytelników, a przez który trzeba przejść, by docenić jej drugą, bardzo dobrą część.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Tagi: książki w 2016
Dodaj komentarz