Jeśli zapomnę o nich… – Grażyna Lipińska
Wydawnictwo Editions Spotkania , 1990 , 462 strony
Literatura polska
Kim trzeba być, jaką konstrukcję psychiczną posiadać, by tak odważną prośbę świadomie wypowiedzieć, by z taką determinacją czcić pamięć innych ludzi, by wreszcie mickiewiczowskim wersem zatytułować swoje wspomnienia?
To właśnie ten potencjał niedokończonej myśli, a nie wymowne krzyże z workuckiego cmentarza więźniów umieszczone na okładce, zmusił mnie do uzupełnienia jej. Do rozwinięcia niedopowiedzenia w gęstą, mroczną, trudną opowieść autorki o bezlitosnych, bezkompromisowych czasach dla Polaków walczących w strukturach Armii Krajowej na terenach obecnej Białorusi. Ta przynależność była piętnem nie tylko w czasie wojny, ale i na długo po jej zakończeniu. To dlatego dla autorki wojna zaczęła się tak, jak dla wszystkich Polaków, w 1939 roku bombardowaniem Grodna, ale zakończyła dopiero w październiku 1956 roku wraz z powrotem do kraju. Do Warszawy, do której wróciła, z bagażem doświadczeń z sowieckich więzień i łagrów, dopiero po siedemnastu latach.
Jednak odtworzenie martyrologicznej drogi autorki po radzieckiej ziemi było tylko pretekstem i kanwą, w którą wplotła przede wszystkim skomplikowane dzieje losów Polaków (ale nie tylko!) i narodu polskiego z Kresów. Poznanych zarówno w czasie pracy konspiracyjnej na terenie Wileńszczyzny, jak i w trakcie lat niewoli w mińskiej celi i na moskiewskiej Łubiance, czy za drutami łagru gdzieś na baszkirskiej, a potem specobozu, na irkuckiej ziemi. To dla tych napotkanych na swojej drodze zniewolonego życia, dla pamięci o nich, dla uwolnienia się od bezsennych nocy nawiedzanych przez koszmarną przeszłość, z której wychodziły niczym duchy wspomnienia spotkań i rozstań, rozmów i krzyków, jęku i zatwardziałego milczenia, wzruszeń i okamienień, kłamstwa i płaczącej prawdy, cichego dobra i triumfującego zła, odtworzyła ponownie obrazy, zdarzenia, twarze towarzyszy walki i współwięźniów, przelewając je na papier. A ponieważ dla autorki zdarzenia, odczucia, słowa i czyny tracą znamiona przeszłości, śniła o nich w czasie teraźniejszym, myślała o nich w czasie teraźniejszym i ostatecznie opisała również w czasie teraźniejszym. Tym samym, ten zamierzony zabieg czasowy wprowadził we wspomnienia odczuwalne dla mnie silne napięcie niepewnej przyszłości, jakie towarzyszyło nieustannie autorce. Oddało stałe poczucie czającego się niebezpieczeństwa ze strony okupantów – niemieckiego i radzieckiego oraz ludzi-zwierząt w obozowej dżungli. I tylko czasami, kiedy opowiadane historie bohaterów wspomnień tego wymagały, wybiegała w przyszłość, by ukazać konsekwencje ich wyborów. Często od nich zależnych, jeszcze częściej niezależnych. A plejada postaci była przeogromna. Od tych zwykłych, przeciętnych ofiar polityki ówczesnej Europy, poprzez żołnierzy AK świadomie ryzykujących życiem za wolną Polskę, po osoby znane mi z historii (między innymi Bolesław Bierut, Maria Kasprowiczowa), ale jednocześnie nieznane oficjalnie ze swoich czynów i zachowań podczas wojny. Autorka była w centrum opowieści, ale również uważnym obserwatorem wydarzeń, dokładnym rejestratorem faktów i zdystansowanym komentatorem sytuacji, tworząc w ten sposób swoisty dokument. Przedwojennych i powojennych losów Polaków żyjących na terenach Wileńszczyzny. Relacji z metod konspiracyjnej walki z okupantem w czasie wojny w strukturach AK. Świadectwa politycznych prześladowań przez rządzące władze w PRL. Łagrowej, więziennej i ludobójczej (Katyń) martyrologii narodu polskiego, a w przypadku AK, przy milczącej zgodzie polskiej władzy ludowej. Sowieckiego systemu niewolniczej pracy w GUŁagu z obserwacją zachodzących w nim zmian w miarę upływu czasu i zmieniających się czynników politycznych. I wreszcie niezwykłe świadectwo hartu ducha, zachowania najważniejszych wartości moralnych w ekstremalnych warunkach psychicznych lub fizycznych, bezkompromisowej miłości do Ojczyzny oraz dumy bycia Polakiem wielu tych, którzy ginęli, często bezimiennie, na syberyjskiej ziemi.
Ta opowieść jest tak przepojona uczuciem Patriotyzmu na każdej stronie, że musiałam napisać to słowo dużą literą, a jedyne skojarzenie, jakie mi się nasunęło po przeczytaniu tej książki, to hasło – Bóg, Honor i Ojczyzna. Uczucie tak wzniosłe, niedościgłe, wręcz idealne, że aż wydawało mi się nierealne, gdyby nie autentyczność wspomnień i niezłomna postawa autorki.
Jeśli tacy ludzie żyli przed wojną, nie dziwię się, że Polska przetrwała pomimo dziesięcioleci niewoli. To właśnie dzięki, między innymi, takim wspomnieniom otrzymujemy nie tylko świadectwo pięknych kart naszej historii, ale i przechodnią pałeczkę dumy dziedzictwa narodowego z przykazaniem jej pielęgnacji. Pytanie retoryczne – ile z tego przejęliśmy i ile przekażemy następnym pokoleniom?
Obyśmy nigdy nie musieli zdawać z tego egzaminu tak, jak Grażyna Lipińska i wielu, wielu jej podobnych. Nie obawiam się o wynik, wierzę w moich rodaków, ale… wystarczy już tego męczeństwa.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna
Tagi: obóz
Dodaj komentarz