Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Ich Miasto – Anis D. Pordes , Irek Grin

21 marca 2019

Ich Miasto: wspomnienia Izraelczyków, przedwojennych mieszkańców Krakowa – Anis D. Pordes , Irek Grin
Wydawnictwo Prószyński i S-ka , 2004 , 311 stron
Literatura polska

Unikatowy i niezwykle ciekawy obraz przedwojennego życia krakowskiej społeczności żydowskiej w brzydkiej oprawie – tak określiłabym tę książkę. Zawarty w niej zbiór wywiadów z Izraelczykami, urodzonymi i spędzającymi swoje dzieciństwo oraz okres młodzieńczy w Krakowie, jest pokłosiem pracy doktorskiej Anis Pordes. Metodologia pisania takiej pracy wymaga ściśle określonych zasad, które gwarantują rzeczowość i wiarygodność badań.
Niestety, w książce metoda badawcza (wywiad) jaką się posługiwała, stała się jej wadą. Raziła mnie schematyczność i powtarzalność zadawanych pytań, którą rzadko burzyło zapytanie niestandardowe, nasunięte pod wpływem ciekawej informacji zwrotnej, impulsu, sprawiające tym samym wrażenie „zaliczania” kolejnego wywiadu z następną osobą. Nieprecyzyjność pytań implikowała odpowiedzi mijające się z tematem narzucanym przez autorkę. Prośby kierowane w formie: proszę opowiedzieć o swojej rodzinie, trafiając na osobę małomówną spełniały się po dwóch zdaniach, wyczerpując potencjał informacyjny jej pamięci. Umieszczanie kilku zagadnień, tematów czy pytań w jednym, gubiło oczekiwaną treść w odpowiedzi, o którą autorka często już się nie dopominała. Czułam ten brak dziennikarskiego profesjonalizmu w prowadzeniu rozmowy.
Jednak wszystkie te niedogodności, w miarę czytania, w pełni rekompensował i zacierał fascynujący obraz życia przedwojennego Krakowa wyłaniający się z zamglonej pamięci, obecnie bardzo starych ludzi, nierzadko już nieżyjących, zmarłych tuż po spotkaniu z autorką. Znowu ożył przed moimi oczami, jak w niemym kinie z lektorem, obraz krakowskich uliczek tętniących życiem ich mieszkańców. Znów zobaczyłam przewiązkę pomiędzy Meiselsa i Józefa, sprzedawcę kapeluszy na Szerokiej, spieszących na modlitwę pod Starą Synagogą, tłum kibiców na boisku Makabi, szyldy sklepików przy Krakowskiej:

text

Targ rybny przed Synagogą Izaaka:

text

Dzieci bawiące się na targu wśród dorosłych:

text

Czy przechodniów spieszących do domów z modlitwy porannej w szabat na rogu Józefa i Bożego Ciała:

text

Życie, po prostu tętniące życie w przedwojennym Krakowie, w którym Żydzi byli jego stałym i nieodłącznym elementem. Ich Miasto obdarzane miłością nieodwzajemnioną, w kraju, który zmusił ich do opuszczenia grobów swoich przodków w okresie powojennym. Miasto, które żyje w nich do dzisiaj, którego plan, układ ulic znają na pamięć, spacerując po nich często w snach. Miejsce, które odwiedzane po kilkudziesięciu latach wywołuje w nich burzę emocji i wzruszeń, ponownie ożywając. Znów bawiły się dzieci naprawdę, jeździły na hulajnogach i rowerkach, takich trzykołowych, ale ja widziałam te dzieci pejsate. Słyszałam matki, jak wołają dzieci na kolację, i słyszałam język żydowski, którego właściwie nie znam, a tam go słyszałam. – jak wspomina kobieta ukrywająca się pod inicjałami I. J. Tak, byli i tacy wśród rozmówców, w których lęk przed prześladowaniami 60 lat po wojnie tkwi do dziś. Zrozumiałam to po opowieści Stenii Manheim, w której opisuje swój pierwszy wyjazd do Krakowa w 1997 roku. Na podwórku jej rodzinnego domu, z czasów swojego dzieciństwa ujrzała ogromne graffiti, które często można spotkać w miastach i miasteczkach całej Polski : „Żydzi do gazu!” i jak sama wspomina : Sparaliżowało mnie w tamtej chwili. Zobaczyłam wtedy, jak w czasie wojny przez okno patrzę na sąsiadów, którzy wychodzą, aby pójść do gazu…
Bolesne wspomnienia, potęgowane przez współczesnych Polaków antysemickimi hasłami i postawami, przepojone ogromną tęsknotą i nostalgią za ich miejscem urodzenia. Dla jednych cmentarz, na którym pozostawili najbliższych, dla innych ukochane miejsce zamknięte w przeszłości, którego nie chcą już oglądać współcześnie, bo serce może nie wytrzymać, a dla niektórych bolesna miłość wyznawana w słowach: Kocham Kraków, ale otwierają mi się tam rany, serce boli i łza się kręci w oku.
Ich Miasto, którego już nie ma, które odchodzi z każdą umierającą pamięcią jego dawnych mieszkańców, a które pozostanie tylko między innymi w tej książce.
Na podstawie tych 20 wywiadów Irek Grin, autor wstępu, napisał społeczno-obyczajową powieść „Ze złości”. Czytając ją kilka lat temu, miałam wrażenie, że napisał ją wiekowy staruszek, Żyd, mieszkaniec przedwojennego Krakowa. Dziwiłam się, skąd tak młody człowiek czerpał tak bogatą wiedzę, by móc w tak realny, wręcz namacalny, a zarazem precyzyjny sposób opisać ówczesną rzeczywistość środowiska żydowskiego.
Teraz już wiem skąd. Wspomina o tym we wstępie do tej książki.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Fakty reportaż wywiad

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *