Bestie i ofiary: przemoc wobec kobiet w filmie współczesnym – Anna Małyszko
Wydawnictwo Naukowe Katedra , 2013 , 244 strony
Seria Studia Kulturowe
Literatura polska
Lubię te wybiórcze spojrzenia badaczy kultury, które z zaciekawieniem analizuję razem z autorem.
Po Sporcie w polskim kinie 1944-1989 sięgnęłam po przemoc wobec kobiet w filmie współczesnym, jak brzmi podtytuł tej publikacji. Impulsem do napisania tej książki były właśnie medialne dyskusje wywoływane przez kolejne obrazy zawierające męską agresję wobec kobiet oraz ogólne oburzenie związane ze wzrastającą liczbą scen skrajnej przemocy wobec kobiet prezentowanych w mediach, a zwłaszcza tej przedstawianej w estetycznym czy erotycznym kontekście. – wyjaśnia autorka. I tutaj muszę przyznać jej rację, ponieważ ostatnio z takimi zarzutami spotkałam się wobec serialu Gra o tron. Autorka, podejmując bardzo rozległy i skomplikowany problem przemocy, miała przy tym świadomość, że analiza tak złożonego systemu semiotycznego, jakim jest film, pod kątem męskiej przemocy wobec kobiet, w jej wszelkich wymiarach, postaciach i przejawach, okazała się przedsięwzięciem niezwykle trudnym i wymagającym, żeby nie powiedzieć, z góry skazanym na porażkę.
I tutaj z kolei nie zgodzę się z autorką.
Może i niewielkich rozmiarów książka nie zbliżyła się nawet do wyczerpania problematyki przemocy wobec kobiet jako przedmiotu sztuki filmowej i nie zbliży się, chociażby dlatego, że to zagadnienie jest płynne i ewoluujące, to jednak próba ogarnięcia go na ten moment i chwilę, pomogła mi zrozumieć sens ukazywania przemocy w takim kontekście i podpowiedziała, jak interpretować widziane obrazy, tłumacząc sobie na zimno odczuwane emocje oraz odkrywać to, czego nie widać na pierwszym planie, a co jest istotne dla społeczeństwa. To moje wnioski, bo autorka wymieniła kilka innych pożytków tego opracowania, ale przyjemność ich poznawania zostawię innym czytelnikom.
Jak każdą pracę naukową, bo ta pozycja taką jest, autorka rozpoczęła od bazy rozważań czyli przytoczenia wielości pojęć i teorii dotyczących przemocy, powołując się na filozofów, psychologów, socjologów, naukowców, a nawet reżyserów, by stworzyć własną definicję przemocy na potrzeby tematu, unikając niejednoznaczności. Wskazała przy tym na jej rodzaje i pojęcia pochodne, źródła i przyczyny przeniesienia przemocy do form akceptowanych społecznie czyli do sportu i sztuki. W tym filmu. Obaliła przy okazji mit eskalacji przemocy w filmie, pisząc – Opinia, że rozrywkowy aspekt przemocy i brutalności jest swoistym znakiem czasów, zjawiskiem charakterystycznym dla ponowoczesnej kultury społeczeństw postindustrialnych, w których już nie ma świętości i tabu, nie znajduje raczej uzasadnienia, a historia ludzkości pokazuje, że rozrywkowa wartość przemocy jest prawdopodobnie równie stara, co przemoc. Dlatego w swojej pracy nie skupiała się na jej skutkach, na ocenie moralnego jej wymiaru, nie polemizowała z głosami twierdzącymi, że obraz negatywnie oddziałuje na widza, lecz na jej pozycji i miejscu w kulturze zachodniej i sztuce. Badała bezsprzecznie istniejące zjawisko przekraczania podwójnego tabu, w którym pierwszym była przemoc jako taka, a drugim przemoc wobec kobiet. Obnażyła w ten sposób słabość mężczyzn i systemu patriarchalnego. Pokazała schizofreniczne podejście do kobiety, które wahało się między dwoma popularnymi powiedzeniami. Jedno z nich mówi, że „kobiety nie bije się nawet kwiatkiem”, z kolei drugie (…) twierdzi coś zupełnie przeciwnego: „Jak chłop baby nie bije, to w niej wątroba gnije”. Czyli inaczej mówiąc – z jednej strony „płeć piękna”, a z drugiej „słaba płeć”, a pomiędzy nimi mężczyzna wpadający ze skrajności w skrajność. Od uwielbienia po sadyzm, od zachwytu po wrogość, od fascynacji po odrazę, od przyciągania po odpychanie, od pragnienia po odrzucenie i wreszcie od miłości po nienawiść. Tej ambiwalentnej postawie i jej źródłach autorka poświęciła obszerny rozdział pod wiele mówiącym tytułem Między odrazą a apologią. Nakreśliła bardzo ciekawy rys historyczny ewolucji statusu kobiety w kulturze od szanowanej dziewicy stawianej na piedestale po potępianą czarownicę topioną w rzece, powołując się na przykłady z mitologii greckiej i rzymskiej, wierzeń słowiańskich i Biblii. Po tej dawce faktów wniosek nasunął się sam.
Mężczyźni panicznie boją się kobiety!
Zrozumieć jej nie potrafią. Tabu macierzyństwa i prokreacji naruszyć nie mogą. Uznać za równą sobie nie chcą. Traktują więc ją, jak obcą w świecie testosteronu. Uzurpatorkę do ich „męskości” i władzy, a tym samym tożsamości „macho” i mentalnej kastracji. Zrozumienie tej zawiłości męskiej psychiki wyznaczającej postawy i zachowania było kluczem do analizy konkretnych filmów w drugiej części publikacji. Autorka wybrała do tego celu różne gatunki – kryminał, thriller, film psychologiczny czy horror – również typu gore. W każdym z nich eksponowała dominujące zagadnienie z zakresu przemocy wobec kobiet, zwracając moją uwagę na sposób jego ukazywania. To, co mnie najbardziej zastanowiło, to rażący kontrast między skalą przemocy wobec kobiet ukazywanej w filmie a tabu, jakim ona jest w społeczeństwie. Widzimy ją ze szczegółami w filmie, nie dostrzegamy lub nie chcemy dostrzegać jej w najbliższym otoczeniu, pielęgnując zasadę – domowe brudy należy prać w domu. Traktujemy ją, jak rozrywkę, która nie przekłada się na głębszą analizę, na dyskusje po obejrzeniu i dyskurs społeczny w ogóle. Film ogranicza się raczej do odtwórczej roli zwierciadła ukazującego rzeczywistość, niż do roli moralizatora wyodrębniającego i piętnującego, tlącego się pod cienką warstwą socjalizowanych norm i obyczaju, zła.
Ale nie tylko przemoc wobec kobiet jest w tym opracowaniu głównym bohaterem.
Dla mnie równie głównym bohaterem był, obecny transparentnie na drugim planie, mężczyzna i równoległa analiza jego współczesnej kondycji psychicznej, którego lęki, fobie, preferencje, skłonności, odchylenia bardzo wyraźnie uwidoczniały się w postawie, a raczej przemocy, wobec kobiety. Nie oznaczało to jednak wniosków mówiących o zmniejszaniu lub zwiększeniu się skali przemocy, ale raczej jej zmianę jakościową, bo ludzkość wraz z rozwojem społecznym wcale nie eliminuje przemocy, ale jedynie udoskonala jej formy, doprowadzając sztukę destrukcji niemalże do perfekcji. Dlatego jesteśmy skazani na przemoc, którą możemy jedynie ujarzmiać poprzez współczesne mechanizmy aprobowane przez normy społeczne.
Na przykład poprzez film.
Dlatego oglądajmy takie „ciężkie” filmy, pozostawiając ocenę ich moralności raczej naszym odczuciom estetycznym wyznaczającym granicę tego, czy chcemy je oglądać, czy nie i czy chcemy otrzymać tylko trochę rozrywki, czy raczej zastanowić się nad ich przesłaniem, pozyskując materiał do rozważań i dyskusji.
Ten film to idealna ilustracja do publikacji Bestie i ofiary, która pomogła mi zrozumieć przesłanie filmu i moje emocje, które we mnie wzbudził.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Popularnonaukowe
Tagi: przemoc
Dodaj komentarz