Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Niezarekwirowane – Anna Artemjewa, Jelena Raczewa

23 grudnia 2019

Niezarekwirowane: historie ludzi, którzy przeżyli to, czego boimy się najbardziej – Anna Artemjewa , Jelena Raczewa

Przełożył Marcin Szczyciński

Wydawnictwo Ośrodek Karta , Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia , 2019 , 280 stron

Literatura rosyjska

   Niezarekwirowane przedmioty, ale dla mnie przede wszystkim wspomnienia.

   Myśli zachowane. Okruchy nieodebranego doświadczenia wdrukowane w pamięć. Te, które zapadły głęboko, ale nie na tyle spektakularne, by umieścić je w osobnej opowieści o łagrze ukazującej jego monumentalny mechanizm działania na miarę Archipelagu GUŁag Aleksandra Sołżenicyna. Jakie znaczenie miałby indywidualizm i wynikające z niego szczegóły dla historii powszechnej?

   Dla autorek tego swoistego lapidarium – miały ogromne.

   Od ośmiu lat zbierały materiały tych mikrohistorii dla rosyjskiego pisma Nowa Gazeta, by ostatecznie stworzyć ich antologię. Odwiedzały byłych zesłańców skazanych, czy poprzez wyrok, czy poprzez rozkaz, na rolę więźnia, lekarza, pielęgniarki lub strażnika.

47 osób w wieku od 80 do 100 lat, które u schyłku życia swoją spowiedź potraktowało niczym testament z przesłaniem dla współczesnego człowieka. Również jako próbę zrozumienia koszmaru z ich udziałem i odnalezienia jego sensu. Bolały przywoływane ponownie obrazy. Jednak nie te, które pokazywały upodlenie czlowieka zjadającego brud ze stołu czy wygrzebującego ziarna kaszy z kału. Nie powszechną śmierć, choroby i tortury oraz równie skuteczne w unicestwianiu, jak one, poczucie bezsensu. To było w odwróconym, obozowym systemie moralnym normalne. Wzruszało to, co było bardzo rzadkie, wręcz nieistniejące, a przez to bezcenne – gest wyrażający współczucie. To te sceny wypełniały oczy łzami, zabierały głos i przerywały rozmowę.

   Każdy z tych bohaterów przemycił na wolność jeden niezarekwirowany przedmiot.

   Dla jednego była to walizka widoczna na okładce. Dla innego nóż, zdjęcie, tenisówki, rysunek, sukienka, biustonosz, wiersze, broszka, kombinerki, kubek i wiele, wiele innych, powszednich rzeczy, dźwigających ze sobą, jak ich właściciele, bagaż pamięci. Różnej.

W swej niepozorności zwiastujące nadzieję, wdzięczność, miłość i siłę przetrwania, jak chociażby ikona.

Inne, jak pas strażnika – śmierć.

Mnie najbardziej wzruszyła w swej wymowie graficznej i jednocześnie zmroziła kontrastowym zestawieniem ukrytych emocji ręcznie wykonana kartka z noworocznymi życzeniami.

   Symbol nadziei w piekle.

   Każde wspomnienie poprzedzono współczesnym zdjęciem rozmówcy, uzupełnione o fotografię z lat niewoli.

U dołu, by wyimkom z przeszłości nadać szerszy kontekst biograficzny, umieszczono linię życia z najważniejszymi lub znaczącymi datami. Tekst gęsto ilustrowany małymi i dużymi zdjęciami z półkredowymi kartkami i trzonem książki umieszczonym w twardej oprawie, sprawiał wrażenie albumu.

    Czytając wypowiedzi ofiar i katów miałam przeświadczenie, że ci ostatni nie mówili prawdy. Ich chłodny dystans bagatelizujący przeszłość łagrową, usprawiedliwianie własnych zachowań, wypieranie się czynów, zrzucanie winy na więźniów lub system, a nawet wychwalanie go, były nie tylko inne od więźniów, ale i tych, które poznałam w dzienniku Iwana Czistiakowa Strażnik GUŁagu.Jak dać wiarę zapewnieniom, że jak służyłem, to nigdy do nikogo nie strzelaliśmy. Z głodu też nikt nie umierał. (…) I żeby więźniom ręce wykręcali, bili ich albo katowali… Nie, niczego takiego nie było. A już na pewno my, strażnicy, żeśmy jadali gorzej niż więźniowie. Z wyraźnym przykazaniem – Proszę sobie zapamiętać: od roku 1917 aż do naszych dni nie było w miejscach pozbawienia wolności okresu bardziej humanitarnego, obiektywnego i sprawiedliwego niż ten, kiedy ja pracowałem.

   Było mi ich po ludzku żal.

   Oni również byli ofiarami stalinizmu. Poddani tak silnej indoktrynacji, że w XXI wieku nadal bali się złamać podpisany zakaz mówienia. A może bywa tak, że dla własnego dobra, zapominasz, o czym tak się boisz powiedzieć? Dlatego nie autorek rolą było, jak zastrzegały, i nie moją, ich oceniać.

   Wszystkie opowieści były tak samo ważne. Tworzyły wspólny obraz trudnej przeszłości Rosji bez względu na to, po której stronie drutów stał rozmówca. Represje podzieliły pokolenie naszych dziadków drutem kolczastym, a wspólna była atmosfera niewoli, poczucie własnej słabości, a także bieda, głód i strach.

   Przede wszystkim to chciały zachować dla przyszłych pokoleń autorki.

   Zdania pisane kursywa są cytatami pochodzącymi z książki.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Wspomnienia powieść autobiograficzna

Tagi: , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *