Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Miłość z lupanaru – Michał Römer

15 grudnia 2019

Miłość z lupanaru: dziennik intymny wileńskiego adwokata – Michał Römer ; wybrała Agnieszka Knyt

Wydawnictwo Ośrodek Karta , 2019 , 360 stron

Literatura polska

   Jedyna, romantyczna, zakazana i tragiczna!

   Tak określiłabym to szaleństwo uczuć z udziałem Michała Römera i Anny Wolberg. Według autora dziennika – Dzika i pierwotna jak głód, wielka i idealna, subtelna i szlachetna”.

   Miłość jak bajka, którą napisało życie.

   Dokładnie takiego czarownego pojęcia użył Michał Römer – Tak, królewną z bajki była, a bajką tą jest życie moje. Dla świata prostytutką poznaną w lunaparze. W wileńskim domu publicznym, do którego od czasu do czasu lubił gościnnie zachodzić Michał, gdy duch słabnie, raptem rozszaleje ciało, a z kryjówek wypełzają najniższe instynkty użycia, podłej lubieżności, która plwa na wszystko, co jest w człowieku harmonią, i chce się upić, chce żeru, chce splugawienia się. Dziewczyna przykuła jego uwagę kontrastem, gdy wśród kobiet lubieżnych, kobiet do wzięcia była jedna czysta i nieskalana, nietknięta, naiwna, wstydliwa. Anna miała 20 lat i właśnie trafiła do domu publicznego wyrzucona z domu rodzinnego. Jej młodość, uroda, cnotliwość, skromność i świeżość zauroczyły Michała, budząc ku sobie ostrą bolesną tęsknotę, budziła – czarodziejka – z najgłębszych tajników duszy jakieś sny nieziszczone i nieziszczalne, subtelne gdzieś het promyki wczesnych marzeń młodości, jakieś przeczucia rozkoszne a smętne, bo strawione świadomością brudu.

   Postanowił ją uratować!

   Zorganizował wykupienie i wyrwanie Anny z rąk „opiekunki”, a potem znalazł pracę i mieszkanie. Jednak z czasem, w trakcie tych zbawczych działań, zaczęło rodzić się między nimi uczucie tworzące namiętny związek zamieniający się powoli w duchowy. Pełnym wzlotów i upadków, rozstań, zerwań i powrotów, naprzemiennych zachwytów, wielbień, uniesień, tęsknot, wyznań, zapewnień, planów i pewności, a z drugiej strony niepewności, wątpliwości i brutalnych realiów wymuszających podporządkowanie się sztywnym normom społecznym i jeszcze sztywniejszym konwenansom.

   Taka miłość nie miała prawa i szans zaistnieć!

   Anna była córką kowala i robotnicy. Chłopką z pochodzenia. Łotewką nieznającą języka polskiego. Jedenaście lat starszy Michał, z zawodu adwokat, ziemianin, należał do arystokracji. Mezalians, który popełnił nigdy nie znalazłby akceptacji w jego rodzinie i środowisku. Nawet, gdyby zgodnie z planem, miał zalegalizować związek po śmierci rodziców.

   Życie brutalnie rozcięło ten węzeł gordyjski za niego.

   Anna zachorowała na gruźlicę i zmarła. Jednak tak głęboko zapisała się w sercu i pamięci Michała, że nikt nigdy nie zajął jej miejsca. Mimo że pojawiały się w jego dalszym życiu inne kobiety, a w późniejszym okresie nawet żona. Nigdy też nie żałował tych trzech, wyjątkowych lat z Anninką, jak nazywał ją z łotewska. Zawsze podkreślał, że otrzymał dar wyjątkowy – miłość pełną cudów i z cudów utkaną, a uratowanie Anny z piekła rozpusty za najbardziej wartościowe w całym życiu. Przedłożył ten fakt nad swoje znaczące dokonania zawodowe, społeczne i polityczne. Zwłaszcza te ostatnie okazały się dla Anny najbardziej konkurencyjne. To z ich powodu Anna umierała bez obecności ukochanego, a on nie mógł sobie tego wybaczyć, chociaż zdawał sobie sprawę ze spełnienia jednej z najcięższych ofiar w życiu w straszliwej rozterce sumienia.

   Losy ukochanej Annineczki, jak spieszczał jej imię Michał, autor ujął w pierwszym tomie Dzienników, jednak marginalnie potraktowane i rozproszone pomiędzy wpisami komentującymi wszechstronnie prowadzoną działalność człowieka aktywnego we wszystkich sferach życia, rozmywały intensywność przeżywanego uczucia. Dopiero wyłuskanie, uzupełnienie o wpisy nieujęte w dzienniku i potraktowanie go monotematycznie przywróciło mu wyrazistość, burzliwość, żarliwość i podkreśliło wyjątkowość. Historia zyskała na spoistości rozwoju uczucia, ale i ewolucji rozkwitu osobowości kochanków. Anna szlachetniała, rozwijając swój intelekt i duchowość przy Michale. Miał w niej wierną kochającą towarzyszkę, taki piękny dar miłości, prześliczny krystaliczny charakter, niezwykle głęboką i szlachetną duszę ludzką, wrażliwą i subtelną, a pełną poczucia sprawiedliwości i prawdy. Z kolei autor spełniał swoje marzenia o jedności i niepodzielności serc, dusz i umysłów z kobietą. Pragnień których nie spełnił w pierwszym małżeństwie z Reginą, trwającym zaledwie kilka miesięcy, zapewniając – Dopiero tu, w Annie, zdobyłem pełnię tę wielkiej miłości, które dwoje ludzi oddaje sobie wzajemnie w zespół całkowity, mieszając w sposób cudowny dwie indywidualności. To spełnianie się szczęścia obojga w związku, tym bardziej bolało, gdy Anna odeszła.

   A wraz z nią obumarła część Michała.

   Pozostała świadomość istnienia problemu tragicznego położenia kobiet w społeczeństwie. Wstydliwa przeszłość Anny, według niego, była typowa dla wielu dziewcząt z niższych warstw społecznych. Los i jej dzieje – powszednie; tragedia jej nie jest ostatecznie o wiele głębsza niż tragedie setek i tysięcy takich dziewcząt. – zauważał. W ich obronie napisał artykuł Prawa kobiety do czasopisma „Kurier Krajowy”. Zwrócił uwagę na nieudolność i niewydolność Towarzystwa Ochrony Kobiet, które zajmuje się nie tyle ratowaniem kobiet tak zwanych upadłych, ile raczej stręczeniem pracy dla dziewcząt i kobiet „uczciwych” w celu zapobieżenia ich upadkowi. Deklarował otwarcie się na związek swobodny, który jest daleki od rozpusty, o wiele dalszy niż powszechnie tolerowane małżeństwo z interesu. Krytykował hipokryzję własnego środowiska – Być u Szumana, kupować dziewki, rzucać się w wyuzdanej rozpuście, lupanary zwiedzać – to się toleruje i ostatecznie, byle cicho, uchodzi. Ale ci sami, którzy na to pozwalają sobie i innym, będą się gorszyli i potępiali, gdy się kocha uczciwie i prosto, i jawnie dziewczynę, którą się z tej ohydy ich zabaw rozpustnych wyrwało. Potępia mężczyzn korzystających z domów publicznych, samemu czując winę wobec Anny, bo okazał się też względem niej świnią.

   A jednak!

   Z rozbrajającą uczciwością, co jakiś czas, odnotowuje swój sromotny upadek, kiedy dzika żądza orgii, która się zawsze jak wicher z jakichś szumowin ducha w chwilach upadku podnosi, człowiek wtedy rzuca się do kałuży zepsucia, spadla się doszczętnie, rwie swoją duszę w szmaty i jak ścierkę włóczy po brudzie. Szał mętów i namiętności robi zawieruchę i żywiołowo człowiekiem miota.

   Ależ pięknie ujęte w słowach samobiczowanie!

   Szczerość, z jaką autor analizuje swoje uczucia, emocje i sprzeczne z nakazem rozumu zachowania, pozwoliła mi na prześledzenie toku rozumowania i wewnętrznej walki między moralnością a zniewalającym go libido. Męskiego kochania jednej kobiety ponad życie, a jednocześnie zdradzania jej z innymi.

   Coś, co nam kobietom, było, jest i zawsze będzie trudno pojąć.

   Autor pokusił się nawet o próbę wyjaśnienia tej dychotomii od strony psychicznej. Muszę przyznać, że psycholog nie miałby wiele do dodania. To tylko potwierdziło moje zdanie o niepospolitości, wszechstronności, otwartości i bystrości umysłu Michała oraz elokwencji w przekładaniu myśli na zdania. Również mężczyzny, który umiał mówić i pisać o uczuciach. O miłości łączącej znane historie z Pretty women i Love story o tyle ciekawszej, że prawdziwej. Krótkiej jak bajka i brutalnej jak życie.

Dlatego więc – bajka skończona i skończone życie.

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Biografie powieść bograficzna, Fakty reportaż wywiad

Tagi: , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *