Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Zapytaj taty – Jan Balabán

21 marca 2019

Zapytaj taty – Jan Balabán
Przełożyła Olga Czernikow ; ilustracje Aleksandra Brożyna
Wydawnictwo Czeskie Klimaty , 2013 , 238 stron
Literatura czeska

To bardzo wymagający tekst.
Mimo że posiada formę powieści, trudno mi go tak nazwać. Uniemożliwia to rozbudowana, silnie przebijająca przez fabułę, kryjąca się w niej warstwa filozoficzno-psychologiczna. W zadufaniu rzuciłam się na tę pozycję po rekomendacji Mariusza Szczygła. Zmyliło mnie to, że osoba pięknie tłumacząca i przekładająca skomplikowanie świata na przystępny język, niekoniecznie sama sięga po podobne pozycje.
I wpadłam!
Otrzymałam przemyślenia, retrospekcje, analizy pod postacią wspomnień, snów, dialogów, monologów, opisów wycinków życia i scen z otaczającej rzeczywistości, trójki rodzeństwa i ich matki po śmierci ojca rodziny – Jana Niedomnego. Lekarza z wykształcenia, który rezygnując z leczenia ciężkiej choroby – umiera. Bohaterowie próbują poradzić sobie ze stratą osoby bliskiej, przechodząc przez okres żałoby w różny sposób. Zapełniają naprzemiennie pustkę po ojcu, tworząc jego osobny dla każdego, a jednocześnie wspólny dla wszystkich i jednolity dla mnie, czytelniczki, obraz bliskiego im człowieka w kontekstach sytuacji rodzinnych na tle socjalistycznej Czechosłowacji. Ale miejsce akcji nie ma właściwie znaczenia. Śmierć i wywołane przez nią cierpienie, żal, poczucie opuszczenia dotykające ludzi mogą zaistnieć pod każdą szerokością geograficzną, w każdym domu. Wszystko to sprawiło, że książkę czytałam bardzo powoli i uważnie. Od czasu do czasu napotykając między kartkami na grafikę pełną symboliki ilustrującą powieść.

 

Jednak z czasem, zagłębiając się w tekst, zaczęłam nabierać przekonania, że nie w pełni go przyjmę emocjonalnie i nie do końca pojmę bogactwo treści. I że moje rozumienie, a także interpretacja, może bardzo odbiegać od pierwotnego zamysłu autora.
Z jednego powodu.
Nigdy nie przeżyłam śmierci osoby, z którą byłabym związana emocjonalnie. Obca mi jest osobista żałoba. Brak dokładnie tego doświadczenia bardzo przeszkadzał mi w pełnym odbiorze przesłania autora, który pisał ją przez trzy lata i ukończył tuż przed śmiercią, nie doczekawszy się premiery. Książka ukazała się pośmiertnie i została jednogłośnie uznana przez krytykę za jedno z najważniejszych dzieł literatury czeskiej ostatniej dekady, jak przeczytałam na okładkowym skrzydełku. Mając tego świadomość, czytałam ją z frustracją. Na nic zdało się wolne i uważne czytanie, bo wiedziałam, że z powodu mojej czytelniczej ułomności, jakim jest brak konkretnego doświadczenia, nie mam do niej pełnego dostępu. Irytację tę pogłębiały przedsmaki zrozumienia, okruchy pojmowania, przebłyski współodczuwania i momenty utożsamiania się z cechami osobowości postaci, dając mi próbkę tego, co istnieje w niedostępnej dla mnie głębi. A wtedy przyjemnie było pojmować sens puentującego wywód zdania – Przed dobrym obrazem każdy z nas jest zarzyganym dzieciakiem, któremu trzeba podtrzymać głowę. Albo – Koegzystencja wrotyczu i piołunu to przeniesiony na grunt botaniki wzorzec wspominania. Ale zanim autor umieścił to swoiste podsumowanie, wprowadzał mnie w pozornie meandrujące w przeszłości i w teraźniejszości przeżycia oraz doświadczenia bohaterów, bym mogła tę ostateczną myśl zrozumieć. Mój ból polegał na tym, że pomimo takich rozwinięć i odniesień, nie każdą syntezę mogłam przyjąć za swoją. Przyłożyć do swojego pojmowania świata. Należałam do tego grona osób, o których autor napisał, że… nie istnieją. Według niego, żeby nie poczuć bólu utraty, trzeba byłoby żyć w katatonicznym odrętwieniu albo mieć pewność, że wszyscy bliscy są cali i zdrowi – co nie jest możliwe – albo musiałby być sam. Nie samotny, osamotniony, tylko sam dla siebie, jedyny obiekt własnej troski. W swoich przemyśleniach nie wziął pod uwagę wyjątków, które śmierć najbliższych mają przed sobą. I nie jest to związane z wiekiem, a z mniej lub bardziej oszczędzającym człowieka losem. Nie dojrzałam życiowo do pełnego odbioru tej pozycji, która przypomniała mi o pokorze czytelniczej.
Czuję się tak, jakbym obejrzała ciekawy film, ale bez głosu.

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść psychologiczna

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *