Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Wykreślone imię – Rhiannon Lassiter

21 marca 2019

Wykreślone imię – Rhiannon Lassiter
Przełożył Jacek Konieczny
Wydawnictwo W.A.B. , 2009 , 329 stron
Literatura angielska

Gdyby powiedziano mi, że książka wybiera czytelnika, nie uwierzyłabym. Tyle, że mnie się to przydarzyło. Zostałam wybrana, czułam to. Leżąc na biurku, przyciągała mój wzrok ciemną czerwienią z czarnym, koronkowym nadrukiem, intrygującym tytułem, a gdy odchyliłam jej okładkę spojrzała na mnie, dosłownie, tymi oczami:

 

Oczy

 

A potem to zdanie kończące intro: Koszmar budzi się z długiego snu.
Musiałam ją mieć. To była chęć zajrzenia w nią głębiej od pierwszego wejrzenia. Niestety była już komuś obiecana, ba!, dwie osoby w kolejce. A ja, jak ślepo zakochany kundel, warowałam w jej pobliżu licząc na cud.
I zdarzył się!
Czytelnicy, jeden po drugim rezygnowali z rezerwacji, może zrażeni etykietą „dla młodzieży”. Została tylko ona, ja i jej niema obietnica ugaszenia mojego pragnienia zanurzenia się w jej kartki. Jednak pod jednym warunkiem: wyrażę chęć udziału w Grze Wyobraźni godząc się na Reguły poświęceń.
Zanim zdążyłam się zgodzić, tkwiłam już w niej po czubek głowy. Nawet nie zauważyłam, w którym momencie przekroczyłam granicę rzeczywistości z tą wymyśloną, w którym momencie istoty wymyślone stały się realnymi, w którym momencie zaczęłam się bać przedmiotów prozaicznych i wreszcie w którym momencie zrozumiałam, że nie wszystko co przyjazne, sympatyczne i miłe jest dobre i ma szlachetne zamiary. Nic nie było pewne, przewidywalne, ustalone i ostateczne – dokładnie tak jak w grze, w której zasady i jej granice dyktowała fantazja trzech dziewczyn, które stworzyły własny wyobrażony świat, jednak im to nie wystarczyło, więc spróbowały uczynić go bardziej realnym…
Mogłabym grać w nią w nieskończoność. Nie chciałam opuszczać wielkiego, rozpadającego się domu z okiennicami, pełnego zakamarków z jego niebezpiecznymi tajemnicami jak zakurzone pajęczyny skrywające myśli pająka, który w każdej chwili może wyskoczyć z cienia. Mnóstwa książek z wykreślonymi z furią, wręcz wydrapanymi imionami bohaterów jakby ktoś nienawidził szczęśliwych zakończeń, nienawidził ich do tego stopnia, ze niszczył wszystkie książki. Lasu na zboczu, który przypominał mi ten ze Skradzionego dziecka Keitha Donohue, pełnego realnie wymyślonych istot z czającym się w jego sercu nieokreślonym mrokiem, karmiącym się gniewem i poczuciem nieszczęścia. Górskiego stawu zarośniętego wodorostami, będącego wrotami do świata odbitego bez wyjścia. Lisa, mężczyzny w ciele nastolatka, pociągającego swoim człowieczeństwem i jednocześnie odpychającego swoją zwierzęcą naturą. A może na odwrót?
Ale musiałam.
I nie dlatego, że dotarłam do granic wyobraźni, że opowieść się skończyła, że zamknęłam książkę, ale dlatego, że nigdy, przenigdy nie zgodziłabym się na wykreślenie mojego imienia. Nie po tej historii. Być może następny czytelnik, wybrany przez tę książkę, ulegnie jej namowom. Będę uważnie obserwować otoczenie i jeśli ktoś nagle zniknie (to nie żart!), będę wiedziała, że uległ, dał się namówić na wyszeptanie Reguł poświęceń:

Wykreślone imiona otacza milczenia bariera –
Z bohaterem opowieść bezpowrotnie umiera.
Za każde poświecenie przyjdzie ci zapłacić:
Nie odzyskasz niczego, gdy już to utracisz.
Ukradzione słowa należy wydać,
Użyczona moc tylko tobie się przyda.
Imieniożercy musisz zaspokoić głód,
Żywymi lub martwymi – znajdziesz ich w bród.

 

 

 

A tutaj wysłuchałam Reguł poświęceń w oryginale i muszę przyznać, że z tym pogłosem robią wrażenie.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Dla młodzieży

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *