Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Światło, którego nie widać – Anthony Doerr

21 marca 2019

Światło, którego nie widać – Anthony Doerr
Przełożył Tomasz Wyżyński
Wydawnictwo Czarna Owca , 2015 , 636 stron
Literatura amerykańska

Saint-Malo!

YouTube

Urocze, klimatyczne, przepiękne miasto we Francji z dziesiątkami kamienic, hotelami, sklepami, katedrą z charakterystyczną wieżyczką, targiem rybnym, placami z ławeczkami i molem o łukowatym kształcie biegnącym w morze.

Wikipedia

Otoczone murami obronnymi,

YouTube

za którymi rozciąga się ze wszystkich stron morze. Wymarzone miejsce do życia i romantyczne dla miłości.
Gdyby nie wojna.
To czarujące miasto stało się w 1944 roku ostatnim bastionem walk na krańcu Europy. Ostatnim niemieckim punktem oporu na francuskim wybrzeżu. Miejscem otoczonym i zalanym przez mrok wojny duszącej i zabijającej w człowieku wszystko to, co najlepsze, najszlachetniejsze i najwartościowsze. Cud rozpraszający mrok, który wydarzył się w samym centrum bombardowanego miasta, w jednej z kamieniczek, nie miał prawa zaistnieć.
A jednak wydarzył się!
Jego twórcami była francuska nastolatka i osiemnastoletni Niemiec. Dziewczyna i chłopiec. Marie-Laure i Walter. Nastolatkowie z dwóch różnych światów ideologicznych, krajów, narodów, systemów edukacyjnych i ustrojowych. A jednak udało się im obojgu uchronić światło, którego nie było widać, a które tliło się w nich przez cały czas. Na przekór mrocznym czasom i skrajnym okolicznościom. Ich spotkanie w wirze wojny w Saint-Malo i uczucie zasypujące wszystkie podziały mogło dojść do skutku i narodzić się tylko dzięki niemu. By docenić to niezwykłe i wyjątkowe zjawisko musiałam poznać przeszłość obojga.
Autor rozpoczął swoją opowieść w momencie bombardowania Saint-Malo w 1944 roku, by w kolejnych, krótkich rozdziałach, opisać naprzemiennie historię geniusza radiowego z domu dziecka wychowywanego w Narodowo-Politycznym Zakładzie Wychowawczym i niewidomej dziewczyny, której powierzono bezcenny eksponat muzealny – szarobłękitny brylant z czerwoną iskrą w środku. Oboje życie postawiło przed egzaminem, którego wielu dorosłych nie zdało. Skrajne warunki wojenne często wykorzystywano do usprawiedliwienia nieetycznego i amoralnego postępowania. Miałam nadzieję, że ta opowieść wyjaśni mi mechanizm bycia przyzwoitym w piekle wojennego czasu.
Nie wyjaśniła mi.
I nie mogła. Cuda są niewyjaśnialne. Rozebrała tylko bardzo drobiazgowo na czynniki pierwsze postępowanie, zachowania, przeszłość, wybory i motywację wszystkich pozytywnych i negatywnych postaci powieści. Sprawiła, że rozumiałam. Ale nadal nie wiedziałam, jaki czynnik spowodował to, że Walter nie uległ indoktrynacji nazistów. Nie poddał się głosom jego wychowawców i przełożonych i nie zobojętniał emocjonalnie w drodze do Francji przez horror walk w Rosji i na Ukrainie. Wręcz przeciwnie. Zachował w pamięci bardzo ważne pytanie – Czy należy coś robić tylko dlatego, że wszyscy inni to robią? Nie tylko je przez cały czas zadawał, ale również sobie na nie odpowiedział w najważniejszym momencie swojego życia. Nadal nie wiedziałam również, dlaczego Marie-Laure nie przywłaszczyła sobie klejnotu, narażając własne życie dla jego ochrony, mimo że znała jego wartość pożądaną przez innych. Dlaczego pozostała wierna słowom zachowanym w pamięci – Czasem coś jest bardzo małe, może być bardzo piękne… bardzo wiele warte… Tylko najsilniejsi ludzie potrafią się oprzeć takim pokusom.
Wiem tylko, że oboje byli silni światłem wewnętrznym.
Z logicznego, rozumowego, matematycznego punktu widzenia to światło nie istniało. A jednak było i wyzwalało w obojgu postawy wyjątkowe. Ocierające się o cud.
Sprawiające cuda!
A one są przecież niewytłumaczalne rozumowo. Tę powieść, którą autor pisał 10 lat, również do takich małych, niewytłumaczalnych cudów literackich ośmielam się zaliczyć. Jest jak światełko w mroku życia. Nie widać jej, ale stoi sobie na półce w wielu domach i bibliotekach. Pokazuje, ale nie poucza. Stawia za wzór, ale nie zmusza. Opisuje, ale nie ocenia. Wyjaśnia niewytłumaczalne. Ukazuje niewidzialne. Pełna krótkich, nasyconych treścią, zdań, z których próżno wyczytać prostą receptę na tworzenie w sobie światła, chociaż ona tam jest. A najpiękniejszy w niej jest uniwersalizm pełen filozoficznych zagadnień. Można garściami czerpać z niej podpowiedzi, jak żyć przyzwoicie tu i teraz, z których najważniejszą jest ta przewijająca się przez całą historię pary bohaterów – Otwórzcie oczy i popatrzcie na to, co możecie zobaczyć, nim zamkniecie je na zawsze.
Na światło, którego nie widać.
Tylko, jak sprawić, by to światło nie tylko ujrzeć, ale zatrzymać w sobie i nie pozwolić mu zgasnąć w mroku życia?
Jak?

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Światło, którego nie widać [Anthony Doerr]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

 

Tutaj obejrzałam zwiastun książki, w którym mogłam zobaczyć powojenne ujęcia zniszczonego miasta Saint-Malo.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *