Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Arab Jazz – Karim Miské

21 marca 2019

Arab Jazz – Karim Miské
Przełożyła Gabriela Hałat
Wydawnictwo Claroscuro , 2017 , 407 stron
Literatura francuska

 Powyższą opinię przeczytałam na odwrocie książki.
Faktycznie tak jest. Powieść wymyka się klasyfikacjom, chociaż można w dużym uproszczeniu określić ją jako kryminał społeczny noir. Jednak rozbudowane tło psychologiczne nadaje jej pełniejszy wymiar. Chociaż i to podejście nie wyczerpuje wielowątkowości w kontekstach kulturowym i filozoficznym.
Może nawet politycznym w poszerzonym spojrzeniu?
Głównym wątkiem jest śledztwo dwojga policjantów, Rachel i Jeana, z komisariatu nazywanego Bunkrem w 19. dzielnicy Paryża. W mieszkaniu położonym nad Ahmedem zamordowano Laurę. Morderstwa dokonano w sposób makabrycznie sadystyczny, zadając dziewczynie piętnaście ciosów nożem w krocze z wymowną aranżacją miejsca zbrodni, pełną symboliki.
Drugim, bardzo ważnym wątkiem są bohaterowie powieści.
Każdy inny. Z odmienną osobowością ukształtowaną przez pochodzenie, narodowość, religię i bagaż trudnej przeszłości. Policjantka Rachel to aszkenazyjska Żydówka, której emocje zaczynają się jej wymykać spod kontroli. Jean to Bretończyk z głową w chmurach ukierunkowany do wewnątrz i zżerany od wewnątrz przez coś, o czym sam nie chce wiedzieć. Ahmed to Arab z borderline, chociaż sam uważa się za Francuza marokańskiego pochodzenia, cierpiący na przewlekłą depresję. Były pacjent szpitala psychiatrycznego, który żyje z renty inwalidzkiej i większość czasu spędza na czytaniu kryminałów z mordercami i psychopatami w roli głównej, kupowanych na kilogramy w miejscowym antykwariacie. Cudze okropieństwa, chora wyobraźnia innych pozwalają Ahmedowi trzymać w ryzach potwory przyczajone z tyłu głowy i podsuwają myśl, aby włączyć się nieformalnie w śledztwo i napisać Arab Jazz jako odpowiedź na White Jazz Jamesa Ellroya, którego dosłowne tłumaczenie tytułu nie będzie tak oczywiste. Denatka Laura to dziewczyna wychowana w rodzinie świadków Jehowy, która zerwała z nią kontakty, podejmując pracę jako stewardessa. Wszyscy główni bohaterowie wraz z licznymi drugoplanowymi tworzą wielokulturowy tygiel zaludniający 19. dzielnicę Paryża. Tłum mówiący wieloma językami i wymagający ode mnie znajomości zarówno francuskiego, angielskiego, arabskiego, jak i hebrajskiego. Na szczęście na poziomie podstawowym (nie ma tłumaczeń w przypisach!), ale to wystarczyło, by zrozumieć irytację śledczego Jeana – Ledwie wyjdziesz z Bunkra, słyszysz: „Salam alejkum, panie poruczniku”. „Szalom, panie komisarzu”. Kurwa, niech mnie wreszcie przeniosą do Roscoff. Nie wiem, jak ty, Rachel, ale ja dostaję od tego kręćka. Dosłownie. Na dodatek dzielnicy pełnej świątyń islamskich, chrześcijańskich i żydowskich na każdym rogu z mniej lub bardziej nawiedzonymi przywódcami religijnymi i wiernymi o przekroju narodowościowym od Afryki po Europę. Ulic składających się z rzędów sklepików, barów, pubów, restauracji, antykwariatów i zakładów usługowych prowadzonych przez białych, czarnych i kolorowych. Miejsc i podwórek, na których wspólnie dorastają dzieciaki żydowskie i muzułmańskie, bawiące się w superbohaterów na podwórku szkolnym, w collège’u odkrywają rap, zostają gwiazdami w dzielnicy… Codzienności mieszkańców opowiedzianej wieloosobową narracją przekraczającą granice czasowe, wprawiając w dynamikę widziane obrazy i nadając im rytm w tak muzyki tworzonej przez artystów z różnych nacji i w różnym stylu, składającą się ostatecznie na jedną pieśń świata. Jej kwintesencja wybrzmiewa w playliście umieszczonej na końcu książki.

 Nie ma w niej analogicznej, osobnej „readlisty”, chociaż można taką stworzyć, wybierając tytuły i nazwiska z tekstu, który jest ich pełen. Książki i myśli z nich zaczerpnięte są obecne na prawie każdej stronie. Tłoczą się w sklepikach, w mieszkaniach i umysłach bohaterów nierzadko spowitych narkotycznymi oparami.
Muzyka, książki, alkohol i jointy pozwalają wszystkim przetrwać kolejny dzień.
Dzień zła pracowicie krążącego po ulicach dzielnicy i między ludźmi. Tego pospolitego, małego, otaczającego każdego i tkwiącym w każdym z nas. Czynnego i biernego. Zła, które, niczym kula śnieżna, urasta do tego uniwersalnego, ponadczasowego, towarzyszącego ludzkości od zawsze.
Pojedyncze morderstwo staje się odzwierciedleniem całej dzielnicy.
Autor, jak przeczytałam w biogramie, dorastał w Paryżu. Tworzył filmy dokumentalne poruszające między innymi zagadnienia fundamentalizmu w islamie, chrześcijaństwie i judaizmie. Ta forma dociekań i tłumaczeń skomplikowanych zjawisk społecznych w wielokulturowej i wielonarodowościowej społeczności paryskiej mu nie wystarczała, skoro napisał również powieść nagrodzoną najważniejszą francuską nagrodą literacką w gatunku kryminału – Grand prix de litérature policière, o czym przeczytałam na okładkowym skrzydełku. Pod rozrywkową warstwą kryminału spróbował opisać i prześwietlić skomplikowane problemy społeczne we współczesnym Paryżu. Mieście, które już w niczym nie przypomina lat bohemy paryskiej XX wieku, tak dobrze ukazanej w Paryskiej żonie Pauli McLain. To zupełnie inny świat, bliższy Życiu seksualnemu muzułmanina w Paryżu Leïli Marouane, w który, dzięki autorowi, wsiąknęłam na kilka godzin, by go nie tylko zobaczyć, poczuć, posłuchać i przeżyć, ale przede wszystkim zrozumieć procesy w nim zachodzące, których dramatyczne skutki relacjonują media próbujące wmówić reszcie świata, że przyczyna tkwi w religii i polityce.
Zdaniem autora – to bardzo mocno uproszczone wyjaśnienie.

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Z książkowej playlisty moimi są te klimaty.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Kryminał sensacja thriller

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *